Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Ostatni dzień roku...

Ostatni dzień roku… To zawsze pewien symbol przemijania... Z perspektywy wiary możemy się cieszyć (przynajmniej niektórzy), że jesteśmy o krok bliżej wieczności. Pierwsi chrześcijanie czyniąc swoją codzienną modlitwą wezwanie "Marana tha" - Przyjdź, Panie, żyli w tym nieustannym oczekiwaniu na koniec, na chwilę przejścia do upragnionej pełni życia z Bogiem w wieczności. To jak ktoś przeżywa przemijanie jest doskonałym sprawdzianem wiary i nadziei, jaką zwłaszcza, jako lidzie wiary powinniśmy nieść w sobie. Niestety dla wielu ludzi, także wierzących zasadniczym punktem odniesienia jest tylko doczesna rzeczywistość i nic więcej...  Gdy człowiek nie otwiera się na Boże Światło, wtedy łatwo staje się niewolnikiem lęku przed śmiercią. I trudno się temu dziwić, wszak bez Boga wszelki „definitywny koniec” wywołuje uczucie zagubienia, lęku, wręcz paniki. Dlatego temat śmierci wydaje się dzisiaj tak niepopularny. Niestety tak łatwo dać się zwieść współczesnej filozofii przekonują

Nazaret - szkoła milczenia, modlitwy i wdzięczności

Obraz
Nazaret, z domem Józefa i Maryi jest szkołą, która uczy nas lepiej pojmować życie Jezusa: jest szkołą rozumienia Ewangelii.  To czego uczy nas szczególnie dom Świętej Rodziny to patrzeć, słuchać, rozważać i przenikać głębokie i tajemne znaczenie tego bardzo prostego, pokornego i jakże pięknego objawienia się Boga. Prostota sposobu, w jaki Bóg mówi nam o sobie wydaje się niewiarygodna, wręcz gorsząca. Może dlatego była i jest tak trudna do przyjęcia przez niektórych. Burzy bowiem ich wyobrażenie o Bogu i o tym jak i w jakich okolicznościach powinien się On objawiać.   Może jednak ta prostota ma sens, bo dzięki niej okazuje się, że naśladowanie Chrystusa jest w zasięgu naszych możliwości. Dzięki tej prostocie jest nam też dane lepsze zrozumienie, kim jest Chrystus. Nazaret i dom Świętej Rodzony zaprasza się do zatrzymania i do refleksji nad tym, co stanowiło ramy pobytu Boga wśród nas: miejsca, czasu, zwyczajów, języka, praktyk religijnych, słowem, tego wszystkiego, czym się posłuży

Emmanuel Obliczem miłosierdzia Ojca

Obraz
Ojciec Święty Franciszek w swojej bulli  Misericordiae Vultus  wprowadzającej nas w Jubileuszowy Rok Miłosierdzia odnotował, że "Jezus Chrystus jest Obliczem miłosierdzia Ojca". Wydawać się może, że w tym stwierdzeniu swoją syntezę znajduje tajemnica chrześcijańskiej wiary. Miłosierdzie Boga stało się bowiem widoczne właśnie przez słowa, gesty i całe nauczanie Jezusa a osiągnęło swoją pełnię w Jego ofierze miłości złożonej na Krzyżu. Rok Miłosierdzia zaprasza nas do kontemplacji tej prawdy, która przychodzi w tych dniach szczególnie w obrazie maleńkiego Jezusa, złożonego w żłobie a także Maryję i Józefa zapatrzonych w Chrystusa i zapraszających nas do refleksji nad tym, abyśmy przez pryzmat tych świąt potrafili na nowo odkryć to, co w naszym życiu najważniejsze.  W atmosferze tych wyjątkowych Świąt ukazujących nam w tajemnicy Wcielenia niezgłębioną miłość Boga pragnę życzyć Wam, Drodzy Przyjaciele, Czytelnicy tego bloga, czy Uczestnicy spotkań medytacyjnych, aby przeni

Zmęczenie, wolność, oczekiwanie...

I tak oto upływa kolejny Adwent... Za kilka godzin, najpierw przy wigilijnym stole, dzieląc się opłatkiem a następnie przy śpiewie kolęd, towarzyszącym Pasterce rozpoczniemy świętowanie tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Jaki był dla mnie ten Adwent? Jak zwykle pracowity. To szczególny czas w roku, gdy muszę tak intensywnie zawalczyć o to, aby nie umniejszyć duchowego tła, które dla mnie nadaje mu cały, głęboki sens mojego ulubionego okresu liturgicznego. Być może ów natłok zajęć poza zwykłymi obowiązkami powoduje trwające już w naszej parafii od początku Adwentu "kolędowanie", które sprawia, że czasem o ów "czas dla Boga, który w innym czasie łatwo wygospodarować teraz trzeba niejednokrotnie zawalczyć. Ale właśnie ta udana "walka" daje jeszcze większą satysfakcję uświadamiając mi, że to pierwszeństwo Boga w naszym życiu, które jest Jego pragnieniem a dla nas wyzwaniem nie zostało nam dane raz na zawsze. Wymaga ono od nas ciągłego potwierdzania te

Niosący Boga...

Przez cały okres Adwentu, niemal jak refren powtarzało się stwierdzenie, że Pan jest  blisko. Powtarzali je prorocy tacy jak Izajasz, Sofoniasz, czy przywoływany dzisiaj Micheasz, mówił o tym Jan Chrzciciel, wzywając do nawrócenia, przypominała o ty także, choć w inny milczący sposób Maryja, nosząca pod sercem oczekiwanego Mesjasza. Dzisiaj, w kulminacyjnym punkcie Adwentu także Ona stanie się radosną i już nie milczącą Zwiastunką wypełnienia się Bożych obietnic, gdy pobiegnie do Elżbiety nie bacząc na trudy podróży, aby podzielić się z nią wiarą, radością i nadzieją… Postać Maryi idącej do swej krewnej jest zarówno obrazem całego Kościoła, jak i każdego chrześcijanina. Nie sposób bowiem spotkać w pełni Chrystusa bez pośrednictwa Kościoła, który jest Jego Mistycznym Ciałem. A zatem ci, którzy ukłuli stwierdzenie: „Chrystus tak, Kościół nie!” a także wszyscy inni, którzy ten slogan powtarzają są ignorantami, którzy nie wiedzą, co mówią. Nikt inny poza Kościołem bowiem nie przechowuje

Uwaga, która szuka modlitwy; modlitwa, która szuka Jezusa

Otwórz moje wargi, Panie, a usta moje będą głosić Twoją chwałę. Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże jest duch skruszony, sercem pokornym i skruszonym, Ty Boże nie pogardzisz. [ Ps. 51,17-19] Ojcowie Pustyni i nauczyciele modlitwy, gdy mówią o modlitwie monologicznej, jakiej przykładem jest medytacja niedyskursywna czy Modlitwa Jezusowa, czerpiąc z własnego doświadczenia, zachęcają, aby miejsce takiej modlitwy było ciche i skromnie urządzone, aby w miarę możliwości w naturalny sposób unikać rozproszeń przychodzących często przez zmysł wzroku. Niektórzy z Ojców proponują, aby modlić się z zamkniętymi oczami. Dla skupienia naszej niepodzielonej uwagi na Bogu zachęcają też, aby znaleźć krótką i prostą formułę modlitewną, najlepiej zaczerpniętą z Pisma Świętego i powtarzać ją wiernie przez cały czas trwania modlitwy. Takie odmawianie wezwania w sercu połączone z oddechem czyni naszą uwagę i nasz umysł mniej podatnymi na

Misja proroka

Co mamy czynić? – to pytanie, jakie ludzie stawiali Janowi Chrzcicielowi. To pytanie, które często także obecne jest w naszych sercach. Człowiek dojrzały i odpowiedzialny za siebie i innych nie uniknie pytań o to, co powinien uczynić, aby było dobrze? Albo czy to, co czynię niesie ze sobą dobro? Dlaczego ludzie przychodzą z tym pytaniem do proroka? Dlatego, że takie jest zadanie proroka – pomagać sumieniu, by pokazywało prawdę! Budzić je do życia! Bywa, że nieraz wpadamy w jakiś rodzaj duchowego uśpienia, które grozi wszystkim. Potrzebny jest nam wówczas ktoś, kto otworzy nam oczy, kto nas obudzi. Takim prorokiem dla mnie może być każdy człowiek. Byle byśmy chcieli tylko uznać w nim Bożego posłańca, Bożego zwiastuna Dobrej Nowiny. A każda nowina jest dobra, jeśli wyrywa nas z marazmu, z rutyny, z braku wrażliwości. Nawet, gdy przyjdzie w formie upomnienia, którego tak bardzo nie lubimy i przed którym tak często się buntujemy. Ale takim prorokiem mam stawać się i ja dla innych. Mam

Stać się bratem Boga

Obraz
Dzisiaj przypada kolejna rocznica śmierci Thomasa Mertona. Jedna z tych, o których zawsze będę pamiętał. Dzisiaj przypada też jeszcze inna rocznica... Pamiętam, że pierwszą książkę Mertona wziąłem do ręki przed trzydziestu laty i od tamtej pory czytając jego dzieła odkrywam go ciągle na nowo i wiem, że tak będzie zawsze. Merton był bowiem człowiekiem wielopłaszczyznowym - jak określił go jeden z jego najlepszych biografów. Z jednej strony wydaje mi się, że po przeczytaniu większości jego książek, wysłuchaniu wielu konferencji, dwukrotnym przeżyciu rekolekcji w klasztorze Gethsemani, gdzie był mnichem, także w jego pustelni już trochę go znam a za chwilę sięgam po kolejną biografię, lub jeden z jego wierszy i czuję, że to poznanie ulatnia się pozostawiając w sercu tęsknotę i świadomość niepoznania. Niepoznanie to jeden z ulubionych terminów ojca Ludwika (bo takie imię zakonne nosił). Jak mogę zasnąć wyczerpany otoczony wiedzą i poznaniem Delikatna Twoja miłość Wciąż za mną krok

Zachować świętą pamięć o Bogu

Jezus przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.  (Mt 11,28-30) Medytacja to modlitwa. To spotkanie, które pogłębia naszą wrażliwość i świadomość obecności Boga wobec którego stajemy. Medytacja jest formą prostej adoracyjnej i miłującej obecności przed Bogiem. Uważność, którą rozwija ta forma modlitwy uczy nas przenoszenia powoli świętej pamięci o Bogu, w którą zaangażowane są podczas medytacji nasz umysł i serce na płaszczyznę całego życia, w którym często trudno nam zachować tę pamięć w wirze naszych codziennych aktywności. Tymczasem prawda, którą w wielu miejscach podkreśla Pismo święte, to prawda o tym, że nieustannie żyjemy w Bożej obecności. Jest to jednak świadomość niezbędna dla człowieka wierzącego. Utrwalanie tej

Godzina Łaski

„Jest mym życzeniem, by każdego roku w dniu 8 grudnia w południe obchodzono Godzinę Łaski dla świata. Przez to nabożeństwo uzyska łaski dla duszy i ciała” – powiedziała Matka Boża 8 grudnia 1947 roku w Montichiari we Włoszech. Dla mnie to zawsze mocne przeżycie, zwłaszcza gdy mogę tak jak dzisiaj za laką Bożą sprawować w tej godzinie Najświętszą Mszę. Ta bliskość Boga staje się namacalna zwłaszcza przy ołtarzu, gdy moje modlitwy mogę włączać w największą i najbardziej owocną modlitwę Chrystusa - Eucharystię. I muszę powiedzieć, że nigdy Maryja nie pozwala długo czekać na odpowiedź na modlitwę zanoszoną w tej właśnie godzinie. Tak było także dzisiaj. Nie znaczy to, że odpowiedź z Jej strony zawsze jest łatwa. Ale nawet, kiedy wzywa do czegoś trudnego nie pozostawia cienia wątpliwości, że rozwiązanie przychodzi właśnie przez Jej Matczyne pośrednictwo.  Z roku na rok obserwuję, że ten szczególny czas łaski gromadzi coraz więcej osób. Także młodych... Nie dziwi mnie to! Jest bowiem

Przygotujcie drogę Panu

Rzadko zdarza się, aby w kościołach czytano list... samego Ojca Świętego. Dzieje się tak z powodu ważnych wydarzeń w życiu Kościoła. Zazwyczaj słuchamy listów poszczególnych biskupów, lub Episkopatu. Może stwierdzenie "słuchamy" jest w tym wypadku daleko idące, bo z relacji wielu wiernych wiem, że kiedy słyszą, że "swój list kierują do nas dzisiaj biskupi", często się wyłączają. Sądzę, że z listem samego Ojca Świętego jest trochę inaczej. Papież w swoim liście odwołuje się do rozpoczynającego się jutro Jubileuszowego Roku Miłosierdzia i czyni to jak zwykle w prosty sposób, dotykając spraw, które wydają się ważne. Ojciec Święty przywołuje porównanie Jubileuszu do amnestii, z którą w historii chrześcijaństwa jubileusze rzeczywiście były łączone. Amnestia to dar. Darowanie kary za winy popełnione. Doskonale pasuje do Roku Miłosierdzia. W tym wypadku trzeba jednak jeszcze, aby ci, do których się ona odnosi zechcieli z tego daru skorzystać... Liturgia dzisiejszej nie

List od o. Freemana na Meditatio 2015

Obraz
Drodzy Przyjaciele, z ogromną radością przyjąłem wiadomość o Waszym kolejnym Meditatio. Jestem przekonany, że ojciec Mariusz Woźniak poprowadzi ten weekend w duchu nauczania modlitwy medytacyjnej i dzięki jego nauczaniu pogłębicie Waszą praktykę i ubogacicie swe życie duchowe. Podczas podróży do naszych wspólnot na całym świecie widzę, jak medytacja chrześcijańska w tradycji, której nauczamy, zakorzenia się i wzrasta wśród ludzi w różnym wieku i różnych środowisk. Polska Wspólnota ma w tym wzroście szczególny i niepowtarzalny udział. Wywodząc się z kraju o długiej tradycji silnej wiary chrześcijańskiej Wasza medytacyjna Wspólnota jest żywym przykładem, jak ta wiara może przybierać kontemplatywną formę w ewolucji Kościoła. Do takiej ewolucji zachęca nas i jest jej odważnym świadkiem obecny papież Franciszek. Dziękuję za Wasz wkład w niesieniu medytacji do klas szkolnych i serdecznie Was zapraszam do wzięcia udziału w międzynarodowym seminarium Meditatio na temat medytacji dz

Adwent - mój ulubiony czas

No i mamy kolejny adwent. To mój ulubiony okres liturgiczny, dlatego, że jest okresem niosącym nadzieję związaną z oczekiwaniem a po wtóre dlatego, że w swoim charakterem przypomina a przynajmniej powinien przypominać życie chrześcijanina przepełnione nadzieją… Pierwsza część Adwentu zaprosi nas do skupienia się na tajemnicy powtórnego przyjścia Chrystusa. Jak słyszymy dzisiaj w słowie Bożym jego zapowiedzią będą znaki, które mogą napawać ludzi przerażeniem. Dotyczą one nie tylko gwałtownych zjawisk przyrody, ale i ludzkiej historii. Powierzchownego obserwatora może dziwić kontrast pomiędzy zbawiennym przyjściem Chrystusa a wielkim lękiem, jakim mają napełniać ludzi znaki jemu towarzyszące. Jest tak dlatego, że zbawienie nie wynika wprost z ludzkiej historii. Jest interwencją Boga w tę historię. Zbawienie przychodzi, jako niezasłużony dar Boga. Oczywiście Bogu, który zawsze opowiada się po stronie człowieka zależy, aby ów dar zbawienia stał się udziałem jak największej rzeszy ludzi.

Catharsis, fotisis, theosis.

Jezus powiedział do swoich uczniów: „U ważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”.  (Łk 21,34-36) Ortodoksyjne chrześcijaństwo mówi o trzech etapach duchowej podróży, przez które musi przejść każda ludzka dusza dążąca ku doskonałości (dosłownie ku: zbawieniu). Bez tego „przejścia” nie będzie nigdy możliwe pełne zjednoczenie się z Bogiem. Pierwszym stopniem w tej trójstopniowej drodze jest  catharsis . Mistycy chrześcijańscy określają tym mianem oczyszczenie duszy z egoistycznych pragnień. Drugim stopniem jest tzw.  fotisis  czyli oświecenie. Trzecim wreszcie:  theosis , czyli zjednoczenie się z Bogiem, rozumiane, jako cel ludzkich dążeń. Bez  catharsis , którego ow

Medytacja - podróż wolna od zbędnych wyobrażeń

Po tygodniu braku kontaktu z siecią w naszej parafii wracam i ja. I pomyśleć, że taka mała rzecz jak Internet i potrafi w dzisiejszych czasach urwać kontakt ze "światem". Nie mniej uważam, że taka awaria, która powoduje tygodniową przerwę w dostępie do netu jest prawdziwym Bożym darem i jest oczyszczająca. Dzięki temu udało mi się w zaoszczędzonym czasie przeczytać prawie dwie książki. Tylko Autorzy e-maili trochę się irytowali:-) Jezus powiedział do uczniów: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga i we mnie wierzcie. (…) Gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam gdzie Ja jestem. Znacie drogę dokąd Ja idę”. Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie nie wiemy dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie” . [J 14, 1-6] Każda i każdy z nas nosi w sobie jakieś wyobrażenie o Bogu. Składają się na nie nas

We wszystkim, co czynisz, pomyśl o końcu...

„We wszystkim, co czynisz pomyśl o końcu” – zwykł mawiać Orygenes, znany chrześcijański pisarz epoki patrystycznej. W końcówce roku liturgicznego również Ewangelia zachęca nas do wsłuchania się w Słowo Boże traktujące o końcu świata. Chrystus zachęca nas, abyśmy byli w gotowości. Oznacza to, że mamy się liczyć z tym, że świat, który znamy, przeminie dla nas bezpowrotnie i może się to stać w najbardziej nieoczekiwanym momencie.  Te słowa nabierają szczególnego znaczenia wobec tragedii, która zaledwie kilkadziesiąt godzin temu dotknęła wielu mieszkańców Paryża. Doprawdy, nie znamy dnia ani godziny… Ewangelia jednak nie chce potęgować niepokoju w naszych sercach, który i tak wystarczająco potęgują różne sprawy naszej codzienności. Chrystus chce raczej wlać w nasze serca nadzieję. Ów koniec – jak mówi będzie bowiem zarazem początkiem. Rzeczywistość, która nastąpi, choć przyniesie coś nowego, przerastającego nasze oczekiwania i zaskakującego, to jednak będzie ona także pewnego rodzaju ko

Ubóstwo jednego słowa

Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście. Niechaj się nikt nie łudzi! Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga.   [1 Kor 3,16-18] Jan Kasjan naucza w swoich  Rozmowach z Ojcami  (tom X), że celem medytacji jest ograniczenie umysłu do ubóstwa jednego wersetu. Później wielu nauczycieli modlitwy podejmowało ten wątek tzw. „wielkiego ubóstwa” na modlitwie (między innymi autor  Obłoku Niewiedzy ). Dzięki bowiem praktyce takiej modlitwy lepiej zaczynamy pojmować czym jest prawdziwe ubóstwo, do jakiego wzywa nas Chrystus w Ewangelii. Jak zgodnie twierdzili też Ojcowie Kościoła zrozumienie tego będzie prowadziło do życia innymi błogosławieństwami a nade wszystko do zrozumienia sensu wierności. Modlitwa oparta na jednym wersecie jest modlitwą, która

Dać wszystko

"Ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie" [Mk 12,44] Z ludzkiego punktu widzenia wydaje się to nierozsądne. Wrzucić do kościelnej skarbony całe swoje utrzymanie. Oddać wszystko. I to jeszcze Bogu, który przecież niczego nie potrzebuje. A jednak w tym obrazie ubogiej wdowy, jaki przywołuje dzisiejsza Ewangelia jest zawarta głęboka prawda a jednocześnie wezwanie, którego często nie dostrzegamy. Dać wszystko! Czy Bóg tego rzeczywiście oczekuje?  On daje wszystko człowiekowi. Jaka zatem powinna być odpowiedź miłości!? Myślę, wydaje się jednoznaczna. Bóg sam dając wszystko ma prawo oczekiwać, że my także oddamy Mu wszystko. Taka jest prawdziwa logika Ewangelii. Miłość nie może mieć w sobie logiki handlu, bo ona zaprzecza miłości! Jezus nie bez przyczyny zestawia w Ewangelii cichą i pełną zaufania pobożność wdowy i zapatrzoną w siebie pseudopobożność uczonych w Piśmie. Kontrast wydaje się pouczający. Ale jednocześnie ujawnia się w tym obrazie pe

Wyrzec się kontroli

Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».  (Łk 14, 33) Słuchając niektórych wypowiedzi Chrystusa, wydawać się nam może, że nie pasują za bardzo do charakteru Ewangelii. Takie można odnieść wrażenie, gdy słuchamy słów Jezusa z perykopy przewidzianej na dzień dzisiejszy: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem…” Ale Chrystus często używał pewnej przesady, chcąc podkreślić wagę ewangelicznych wymagań. Puentą Jego słów z dzisiejszej Ewangelii jest stwierdzenie: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Pobrzmiewa w nim nieco echo jednego z Ewangelicznych Błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.” (Mt 5,2) Chrystus zaprasza nas do wolności. Jest to trudne wezwanie, gdy uświadomimy sobie, że jedną z największych pokus czł

Krótka medytacja nad życiem, jego sensem i przemijaniem

Dzień Zaduszny. Dzień, w którym odwiedzamy groby naszych bliskich zmarłych, podejmujemy za nich modlitwę, której po tamtej stronie życia mogą potrzebować jest też dniem, który ze względu na jego wymowę skłania nas często do refleksji nad naszym własnym życiem, nad jego sensem w perspektywie jego przemijalności, ale i tego, co czeka nas po śmierci a raczej tego, czego my oczekujemy z nadzieją. Jak żyć? To pytanie, które każdy dojrzały człowiek powinien sobie zadawać. Oczywiście najprostszą odpowiedzią jest ta udzielona przez jednego z wielkich współczesnych uczonych: "Tak, aby życie miało sens, abyśmy nie musieli się go wstydzić." Życie mamy jedno i warto by je tak rozegrać, aby nie przegrać w tej grze. Oczywiście dla nas, chrześcijan ostatecznym zwycięzcą jest Chrystus: "Ufajcie, jam zwyciężył świat." Dobrze byłoby jednak, gdybyśmy Mu w tej walce nie przeszkadzali, bo wróg jest inteligentny a stawka wysoka... Zatem pytanie jak żyć, aby nie przegrać życia wprowa