Żywe jest Słowo...
Żywe jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze, niż wszelki
miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i
szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca…[Hbr 4,12]
Zrozumieć Słowo…
Często nie jest to łatwe, bo nie pojmujemy wszystkich
subtelnych znaczeń i sensów, jakie ze sobą niesie. Najlepszym tego dowodem jest
to, że niejednokrotnie słysząc to samo Słowo, które wydawać by się mogło znamy już
na pamięć, nagle uzmysławiamy sobie, że nabiera ono dla nas zupełnie nowego
znaczenia...
Czytamy to Słowo, słuchamy Go
w liturgii, czasami udaje się na Jego temat porozmawiać w jakimś gronie osób… Ale to i tak nie wyczerpuje jego bogactwa,
nawet gdybyśmy przeczytali setki komentarzy wybitnych biblistów, uczestniczyli
w dziesiątkach rekolekcji, ono i tak pozostanie nowe, świeże, niezwykłe i zaskakujące.
A może nieraz zastanawiamy się – a po co to wszystko? Po co zadawać sobie taki
trud, jeżeli i tak nic z tego Słowa niewiele zrozumiem, skoro niejednokrotnie
wydaje się, że przychodzi nie w porę, że oskarża, że chcielibyśmy w tym akurat
momencie usłyszeć coś innego… Czasem to
samo Słowo brzmi dla nas jak jakaś piękna poezja, baśń mówiąca o czymś
nieprawdopodobnym, podczas gdy życie idzie swoim – tak innym od niego – torem…
Myślę, że w obliczu takich pytań i wątpliwości warto raz jeszcze
wziąć do serca to, co zostało tu zacytowane. Może wcale nie najważniejsze jest,
aby o tym Słowie rozmyślać, dochodzić jego znaczenia, próbować pojąć. Może
ważniejsze jest to, aby pozwolić mu wybrzmieć w ciszy bez prób intelektualnego
ogarnięcia jego głębi, które tak bardzo często tylko wszystko komplikują. Może
lepiej pozwolić mu w ciszy zapaść głęboko w serce i pozwolić by tam robiło
swoje…
Sam Chrystus mówi o swoim
Słowie, że jest jak ziarno, mające w sobie zalążek życia i rozwijającym się nawet
pomimo tego, czy ktoś śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy… Wystarczy tylko jedno: żyzna gleba otwartego
serca i łaska, która je podtrzymuje. Może po prostu pozwolić mu działać nie tak
jak sami sobie to wymyślamy, nie próbować go wtłoczyć w utarte schematy naszego
myślenia. Może pozwolić mu się poprowadzić, zaskoczyć…
Słowo Boże jest bowiem Słowem niezwykłym, zdecydowanie
różniącym się od całego mnóstwa słów, jakie dzisiaj wypowiadamy – słów często
pustych, niemądrych, krzywdzących, nieprzemyślanych… Słowo Boże jest Słowem
wypowiedzianym z miłości do mnie i do Ciebie. I przede wszystkim warto takim je
przyjąć. Bez lęku, bez braku ufności, z miłością!
Jest to zatem Słowo Boga, ale skierowane do człowieka w jego
konkretnej sytuacji. Ono się nie starzeje, nie traci nic ze swej aktualności. Dotyczy
zawsze człowieka i jego spraw aktualnych. A dlaczego tak jest? Bo to Słowo nie
zostało wypowiedziane kiedyś i spisane dla nas. Za każdym razem, kiedy się w
nie wsłuchujemy jest ono mówione do nas teraz. Dla Boga bowiem nie ma czasu. On
jest wiecznym teraz i spogląda na mnie i na Ciebie tak samo jak kiedyś patrzył
na Abrahama, Mojżesza, Maryję i wielu, wielu innych. Spogląda z ta samą
miłością. I mówi do Twojego i mojego serca to samo Słowo po to, aby mogło je wewnętrznie przemieniać, stawać się
światłem oświetlającym drogę naszego życia, budzić nadzieję i przypominać o
tym, że właśnie ono jest dowodem na to, że On tu jest, że troszczy się o Ciebie,
że nigdy Cię nie opuści, bo Twoje imię jest wyryte na Jego dłoniach. Słowo
Boga, jest jak słowo matki, mówiącej do swojego dziecka – dające poczucie
bezpieczeństwa, pewności jej troski, zapewniające o jej miłości i o tym, że
jest blisko.
To Słowo nie jest skierowane do jakiegoś ogółu! To Słowo jest
kierowane do każdego indywidualnie. Do mnie i do Ciebie! Po prostu się w nie
wsłuchaj! Wsłuchaj się w nie w ciszy swojego serca. A usłyszysz, że Ono mówi o
Jego miłości do Ciebie…
Komentarze
Prześlij komentarz