Siewca

 Z Ewangelii według św. Marka

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej /pozostając/ na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha (…) (Mk 4,1-20).

Jezus mówi dziś o tym, w jaki sposób przyjmujemy lub nie Jego słowo czyli Jego samego:

jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je – to obraz słowa, które pada w taki obszar naszego serca, które jest dostępne dla wszystkich – jak polna droga. Słowo możemy przyjąć tylko w najbardziej osobistym miejscu naszego serca, duszy czy rozumu. Musimy przed Nim otworzyć sanktuarium naszego wnętrza. Nie możemy mu dać tego, co dajemy wszystkim: naszej powierzchowności.

Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło – Przyjmowanie Słowa jest procesem. Nie dokonuje się gwałtownie, nagle. Dziś wszystko chcielibyśmy, żeby działo się natychmiast. Łykamy lekarstwo i oczekujemy natychmiastowego rezultatu. Stosujemy jakąś dietę i oczekujemy, że po tygodniu będziemy o dwa numery szczuplejsi, idziemy na siłownię i po dwóch sesjach chcemy widzieć efekty ćwiczeń...

Nie można traktować Słowa przedmiotowo – ono potrzebuje czasu, by mogło się w nas zakorzenić. Trudno osobom niecierpliwym przyjąć Słowo w swoim wnętrzu.

Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu – Jeśli w naszym sercu są ciernie: zbytnie troski, skupienie na sobie, niekonieczne zainteresowanie dobrami materialnymi – jak wtedy Słowo może znaleźć dla siebie miejsce w nas?

Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny – Plon jest owocem współpracy człowieka z łaską Bożą. Oznacza to, że Bóg daje nam łaskę do dobrego przeżycia dnia dzisiejszego: do spojrzenia na to, co widzimy Jego oczami. Do słuchania ludzi Jego uszami. Do pracy, modlitwy i odpoczynku. Daje nam wystarczającą łaskę do zachowania pokoju w sercu. Daje nam łaskę, by Królestwo Boże dziś było w nas i mogło nas wzrastać.

Ale warunkiem owocowania jest to, że na tę łaskę się otworzymy.

Niech medytacja pozwala przed Słowem otworzyć sanktuarium naszego wnętrza, zakorzenić się w nim i przynosić błogosławione owoce w naszym życiu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa