Pokrzepić się obecnością Jezusa

 Z Ewangelii według św. Mateusza

Jezus przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 28-30).

Jezus zwraca się dziś do utrudzonych. Czym możemy się obciążyć czy utrudzić? Po pierwsze to różnego rodzaju przeciwności zewnętrzne: niepowodzenia, choroby, doświadczenie straty... Są również doświadczenia wewnętrzne: utrudzenie samym sobą. Denerwujemy się na siebie, jesteśmy niecierpliwi wobec siebie, wymagamy od siebie za dużo, bywa, że czegoś w sobie nie akceptujemy, patrzymy na siebie z życzliwością jedynie wtedy, gdy coś uda nam się zrobić dobrze, jesteśmy przekonani, że przed Bogiem możemy stanąć tylko wtedy, gdy jesteśmy doskonali i... na domiar złego myślimy, że w taki sam sposób patrzy na nas Bóg.

Efektem wewnętrznego utrudzenia może być duchowe strapienie, chandra, tak częsta dzisiaj depresja, którą przede wszystkim diagnozuj się jako stan psychiczny a rzadko mówi się o jej wymiarze duchowym, wreszcie różnego rodzaju ucieczki np. w uzależnienie od Internetu…

Jezus – jak często zresztą – proponuje proste lekarstwo: przyjść do Niego! Przyjść do Niego na modlitwie, czasem będzie to po prostu trwanie w milczeniu – a jest ono najstarszą formą modlitwy i kto wie, czy w dzisiejszych czasach przebodźcowania człowieka nie najlepszą.

Innym razem przyjście do Niego będzie oznaczać wypowiedzenie swoich trosk w sakramencie pokuty i pojednania. Czasem przyjść do Niego będzie oznaczać zgodę na to, aby to On wypowiedziała nasze bóle słowami psalmu (taka „Psalmoterapia”, jak określa to o. Piotr Kwiatek), albo po prostu wyjść na spacer, spojrzeć na świat i ucieszyć wzrok tym, co jest wokół nas, co jest Bożym stworzeniem podarowanym nam z miłością.

Ważne, żeby nie bać się też innym proponowania odnalezienia swojego osobistego sposobu przychodzenia do Jezusa, tak jak my przychodzimy do Niego w ciszy codziennej medytacji. W końcu, jak przypomina nam hasło tego nowego roku liturgicznego: mamy być nie tylko uczniami, ale też misjonarzami. Mamy się nie tylko sami uczyć od Jezusa i szukać Jego bliskości, ale nie bać się też innych do Niego przyprowadzać. A przecież tak wielu jest wokół nas tych utrudzonych, którzy szukają pokrzepienia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Boża sprawiedliwość czyli miłosierdzie

Między ciszą a ciszą...

Podążać Jego drogą i z Nim