Prawdziwe "ja" - dar od Boga

 

Z Ewangelii według św. Jana

Jezus powiedział: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 11-18).

* * *

Dzisiaj powraca do nas obraz, który przywołany był już w liturgii zaraz po Wielkanocy a w zasadzie dwa obrazy: Dobrego Pasterza i najemnika. W pierwszym odruchu mamy pokusę odniesienia ich do osób, którym w Kościele powierzono władzę pasterską (biskupów, kapłanów). Tymczasem Ojcowe Pustyni, którzy zawsze głębiej odczytywali teksty biblijne widzą w nich dwa obrazy miłości.

Można kochać na sposób0 Dobrego Pasterza, a więc osobę którą się zna i mimo iż wie o niej wszystko (również to, co może stanowić jej cień, czy wady) nie przestaje jej kochać. Co więcej pragnie oddać życie za nią.

Znać kogoś, to w języku biblii: być w intymnej zażyłości. Taka jest miłość Jezusa do nas. On zna każdego z nas po imieniu; zna nasze pragnienia (również te niekoniecznie chwalebne); więcej nawet: zna nas lepiej niż my sami siebie, bo zna nasze „prawdziwe ja” (jeszcze to nie zranione przez grzech), które sam ukształtował. Jego pragnieniem jest, by nas do niego na nowo doprowadzić. To „ja prawdziwe” to obraz dziecka Bożego, który w sobie nosimy – pełne ufności do Niego i wiary w Niego.

Jezus pragnie żebyśmy żyli z perspektywy „ja prawdziwego”, tak jak On to czynił.

Dlatego dobrze, byśmy potrafili właściwie oceniać nasze różne stany duchowe: naszą nieufność, nasz brak miłości, czy wręcz wrogość do człowieka a nawet do Boga – one są owocem życia  z perspektywy naszego zranionego przez grzech „ja”, które w sposób zniekształcony przez grzech patrzy na świat, dlatego sprawia, że się gubimy.

Drugi obraz – najemnika. Najemnik kocha za coś, dla swojej korzyści. Tak kocha miłość zraniona. Kochamy tak Boga, kochamy tak siebie i innych wciąż czegoś oczekując. Kochamy za coś, nie dla samej radości kochania; kochamy kogoś, bo jest dobry a nie dlatego, aby dzięki miłości mógł stać się dobry… Niestety tak postawa może zagrażać nie tylko relacjom z ludźmi, ale także naszemu życiu duchowemu. Przychodzę na Mszę, modlę się, bo chcę coś z tego mieć.

Na koniec Jezus mówi: „Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać”. To jest przedziwna zależność, która wpisuje się w tajemnicę ekonomii Bożej miłości. Ta ekonomia (to bilans zysków i strat) mówi o tym, że zyskać życie możemy tylko wtedy, gdy je dobrowolnie oddamy, poświęcimy – tak, jak to uczynił Jezus.

Jezus oddał swoje życie i je otrzymał z powrotem. Uczynił to także po to, abyśmy uwierzyli, że to samo dokona się z nami. Jeśli stracimy nasze życie w służbie Bogi i ludziom. Ale to można uczynić tylko z perspektywy bezinteresownej miłości a tej nie nauczymy się od nikogo innego niż Jezus.

Niech praktyka medytacji przez wpatrywanie się i wsłuchiwanie w Jezusa staje się przestrzenią, w której pozwalamy Mu kształtować się na Jego wzór i podobieństwo a prowadzeni przez Jego słowo i łaskę będziemy docierać do naszej prawdziwej jaźni

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów