Medytacja jako obumieranie



Gdy się modlisz wejdź do swej izdebki – mówi Jezus.
W doświadczeniu medytacji tą izdebką jest moje wnętrze – miejsce mojego osobistego spotkania z Bogiem. Moje serce – miejsce doświadczenia Jego miłości…

W ciszy i ufności leży wasza siła – powie Izajasz. Doświadczenie medytacji to zaproszenie do zanurzenia się w tę ciszę, w której wyciszając moje zmysły i moje myśli, w której rezygnując z mówienia zgadzam się, aby tę zawładniętą zwykle przez moje „ja” przestrzeń wypełnił Bóg swoją obecnością, swoją ciszą. Ta wewnętrzna cisza jest warunkiem niezbędnym do tego, aby z niej mogło zrodzić się słowo, ale słowo nie ludzkie, bo choć wypowiadane w naszym umyśle to jednak przepełnione Boża obecnością, Boża mocą. W ten sposób to słowo modlitwy jakim posługujemy się w medytacji, powtarzając je w rytm oddechu staje się sakramentem – widzialnym znakiem niewidzialnej łaski. Otwarcie na nią pozwala, by medytacja stała się miejscem doświadczenia obecności żywego  i działającego w nas i przez nas Boga.
Doświadczenie medytacji, które zaprasza nas do rezygnacji z tego co tak bardzo ludzkie i codzienne – a wiec do wyciszenia naszej sfery zmysłowej – prowadzi nas do sfery pozazmysłowej, w której rządzą inne prawa niż te, do których przywykliśmy pośród codziennej aktywności:
Doświadczenie medytacji jest przejawem tego co tak dobitnie wyraził św. Paweł w Liście do Kolosan: Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu [Kol 3, 1-4]

Medytacja – szkoła umierania dla siebie, dla własnego „ja” po to aby narodzić się i pełniej żyć dla Boga.
To obumieranie polega na tym, że:
miejsce mówienia zastępuje słuchanie,
miejsce racjonalnej analizy zastępuje kontemplacja
miejsce rozproszonych myśli zajmuje skupienie;
miejsce interesowności zajmuje bezinteresowne otwarcie;
miejsce ludzkiego planowania zajmuje całkowite zaufanie;
miejsce oparcia się na sobie ustępuje miejsca oparciu się na Bogu i Jego łasce;
miejsce kontroli zastępuje powierzenie się bez zastrzeżeń prowadzeniu Ducha Świętego.


To dopiero w tym stanie umysłu i ducha możemy ufać, że wypowiadane przez nas „Maranatha” stanie się modlitwą spełniającą się tu i teraz. Jeżeli bowiem pozwolimy, by doświadczenie medytacji jak chce tego św. Paweł – było ukryciem się i zanurzeniem w Chrystusie a wraz z Nim i dzięki Niemu w Bogu, wówczas spełni się Jego obietnica, że o cokolwiek prosić będziecie w imię Moje to się spełni…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji