Posty

Wyświetlanie postów z sierpnia 9, 2015

Rekolekcje czas zacząć

I tak oto z Bożą pomocą, po różnych wojażach dotarliśmy do długo oczekiwanych rekolekcji o Modlitwie Jezusowej. Jak przystało na rekolekcje w milczeniu ja też powinienem zamilknąć, zanim jednak wejdę w ciszę rekolekcji pozwolę sobie na krótką refleksję. Bardziej jej adresatami wydają się uczestnicy rekolekcji, ale niech się nie czują pominięci, Ci, którzy z różnych powodów nie mogą być z nami a otaczają nas tak bardzo potrzebną modlitwą.  Tak sobie pomyślałem, że dzień Matki Bożej a nawet Jej uroczystość to dobry dzień na rozpoczęcie rekolekcji... Większość pielgrzymów w tym dniu dochodzi już do celu, bo sierpień to miesiąc szczególnie pielgrzymkowy, my zaś zaczynamy naszą duchową wędrówkę, która będzie trwała siedem dni i nie wiemy tak naprawdę dokąd nas zaprowadzi. Dzisiejsza uroczystość uświadamia nam poniekąd, że Maryja będzie dla nas zarówno Przewodniczką jak i Nauczycielką tak w kwestiach wiary, zawierzenia jak i modlitwy. Ewangelia ukazuje Ją bowiem jako Tę, która zachowy

Chrześcijańska idea małżeństwa

Na koniec chciałbym przywołać pewien mały fragment Lewisa na temat chrześcijańskiego małżeństwa. To niezwykła refleksja, spoglądająca na małżeństwo wieloaspektowo, choć przytoczony tu fragment, to zaledwie pewna sugestia. Warto jednak wczytać się (najlepiej w pełnej wersji, czyli w książce C. S. Lewisa "Chrześcijaństwo po prostu) w rozważania autora, choć uprzedzam, że dla wielu będą one trudne, może nie tyle do przyjęcia (bo nie sposób odmówić Lewisowi jak zwykle racji), co mogą stać się swoistym rachunkiem sumienia i remanentem dla naszego sposobu myślenia o małżeństwie. Dobra katecheza dla narzeczonych... Chrześcijańska idea małżeństwa wsparta jest na słowach Chrystusa, że mężczyznę i kobietę należy uważać za jeden organizm — bo tak we współczesnym języku należy rozumieć sformułowanie „jedno ciało”. Chrześcijanie wierzą, że mówiąc tak, Chrystus nie wyrażał jakiegoś odczucia, lecz stwierdzał fakt — tak jak wyrażamy pewien fakt, stwierdzając, że zamek i klucz stanowią jeden

Zasady moralne

Może sposób myślenia reprezentowany przez Lewisa na temat moralności wydaje się nieco uproszczony, ale czy to nie w prostocie kryje się fenomen dobrej pedagogii!?  Jest taka historia o chłopcu, którego zapytano, jak sobie wyobraża Boga. „Z tego, co widzę — odparł chłopiec — Bóg to ktoś taki, kto się wiecznie podkrada, żeby przyłapać ludzi na dobrej zabawie, a potem stara się im przeszkodzić”. Obawiam się, że takie właśnie wyobrażenie wywołuje u wielu słowo „moralność”: moralność to coś natrętnego, co próbuje ci zepsuć zabawę. Tymczasem zasady moralne to w istocie instrukcja obsługi maszyny ludzkiej. Każda ma zapobiec takim czy innym awariom, nadwerężeniom czy tarciom w jej funkcjonowaniu. Właśnie dlatego zasady moralne robią z początku wrażenie, jakby nieustannie sprzeciwiały się naszym naturalnym skłonnościom. Kiedy poznajesz zasady obsługi jakiejkolwiek maszyny, instruktor przez cały czas powtarza: „Nie, tak nie rób” — bo oczywiście jest mnóstwo rzeczy z pozoru właściwych, które

Ofiara Chrytusa i pokuta

Pokuta to przyjąć pomoc silniejszego.... Myślę, że to ciekawa koncepcja. Gdyby niektóre osoby się nad tym zastanowiły może tak długo nie czekałyby z przystąpieniem do sakramentu pokuty.... Lewis jednak daje do myślenia: Słyszałem od niektórych, że skoro Jezus był Bogiem-człowiekiem, to Jego cierpienie i śmierć tracą w ich oczach wszelką wartość, „bo to musiało być dla Niego nic trudnego”. Można (słusznie) ganić niewdzięczność i niestosowność takiej uwagi — mną jednak wstrząsa raczej bijące z niej niezrozumienie. W jakimś sensie osoby, które tak twierdzą, mają oczywiście rację. Właściwie nawet dałoby się powiedzieć więcej: doskonała uległość, doskonałe cierpienie, doskonała śmierć — wszystko to było nie tylko łatwiejsze dla Jezusa jako Boga, ale wręcz było dla Niego w ogóle możliwe tylko dlatego, że był Bogiem. Ale przecież byłoby chyba rzeczą dziwną, gdybyśmy z tego powodu mieli nie przyjąć Jego ofiary? Nauczyciel może pisać litery za dziecko, bo jest dorosły i umie pisać. To oczy

Chrześcijaństwo to nie teoria

Jednym z problemów z jakim zmaga się i który próbuje wytłumaczyć Lewis to różnica pomiędzy teorią na temat chrześcijaństwa a samym jego przyjęciem i przeżywaniem. Trochę przypomina mi to pewną opowieść na temat palca, wskazującego księżyc. Jeśli skupimy się zbytnio na palcu, łatwo przegapić blask księżyca i jego piękno. Dzisiaj także wiele osób, zwłaszcza krytycznie nastawionych do Kościoła i chrześcijaństwa zatrzymuje się właśnie na pewnej "teorii" na temat Chrystusa i chrześcijaństwa i w niej widzi usprawiedliwienie, dla którego nie powinni przyjąć Chrystusowej Ewangelii. Czy nie jest to jednak postawa, jaką już za czasów Chrystusa reprezentowali faryzeusze czy mieszkańcy rodzinnego Nazaretu. Historia wciąż się powtarza... Zanim zostałem chrześcijaninem, odnosiłem wrażenie, że chrześcijanie mają przede wszystkim wierzyć w pewną teorię dotyczącą sensu owego umierania. Według owej teorii Bóg chciał ukarać ludzkość za dezercję i stanięcie po stronie wielkiego buntownika, al

Bóg i wolna wola

Właściwie poniżej zamieszczone rozważanie C. Lewisa nie wymaga zbytniego komentarza, samo w sobie jest dosyć pokaźne, więc nie ma co go niepotrzebnie wydłużać, ale rozważania te jak zwykle dają do myślenia. Taka powtórka z katechizmu, która przyda się chyba wszystkim. Wszak jak to mówią uczeni: ” Repetitio est mater studiorum ”. Miłej lektury. A u nas znów flauta... Chrześcijanie wierzą zatem, że jakaś zła moc chwilowo uczyniła siebie samą księciem tego świata. A to naturalnie wywołuje szereg pytań. Czy taki stan rzeczy zgodny jest z wolą Boga, czy też nie? Jeśli tak, to — można powiedzieć — dziwny z Niego Bóg. A jeśli nie, to jak cokolwiek może się zdarzyć wbrew woli istoty posiadającej absolutną władzę?  Jednak każdy, kto sam posiadał kiedyś władzę, wie, jak coś może być z jednej strony zgodne z jego wolą, a z drugiej nie. Jest rzeczą z gruntu rozsądną, kiedy matka mówi dzieciom: „Nie zamierzam was co wieczór zmuszać do sprzątania waszego pokoju. Musicie się nauczyć robić to sam

Aby nie zasmucać Bożego ducha

W oczekiwaniu na wiatr, który przyniósłby trochę deszczu i ochłody na chwilę oderwę się od lektury zapisków audycji C. S. Lewisa, aby zatrzymać się nad dzisiejszym Słowem Bożym, wszak Dzień Pański się tego domaga, zaś Chrystus w swoim nauczaniu wraca już po raz kolejny w niedzielnej Ewangelii do roli Eucharystii, co oznacza, że to ważny temat zarówno dla Niego jak i dla nas. A zatem ad rem...      W życiu dokonujemy różnych wyborów. Zazwyczaj dokonując ich mamy różne możliwości, z których wybieramy jedną – z naszego punktu widzenia najlepszą. Dotyczy to wyboru szkoły, studiów, pracy, wyboru dziewczyny, chłopaka, żony, męża, ale także codziennych wyborów jak to, co kupić do jedzenia, w co się ubrać… Życie kładzie przed nami różne propozycje, ale nie wszystkie traktujemy równie poważnie – zależy od tego, o jaką sprawę chodzi. Są wybory mało znaczące i takie, które rzutują na całe nasze życie; bywa, że nie tylko doczesne.       Są ludzie, którzy bardzo boją się podejmowania wszelki