Posty

Wyświetlanie postów z maja 13, 2012

O cierpieniu i nie tylko

Obraz
Ostatnio mniej systematycznie udaje mi się pisać niż kiedyś. Trochę przez pewne kłopoty techniczne jakie pojawiają się ostatnio na blogu. Może to z przeładowania.  Dlatego to znak, że może warto pisać mniej a bardziej z sensem. Ale tez trochę z powodu wielości pracy. Mam nadzieję, że jak uda się złapać trochę luzu to wpisy będą bardziej systematyczne. Muszę podzielić się z czytelnikami tego bloga wielkim i radosnym odkryciem, że blog zyskuje coraz większą rzeszę czytelników. Moim zamysłem było to, że będzie on skierowany do osób interesujących się głównie modlitwą wewnętrzną (medytacyjną) a nawet bardzo konkretnej grupy osób, z którymi dane jest mi razem tworzyć od kilku lat grupę medytacyjną. To właściwie za ich namowa powstał blog, gdzie miałem wrzucać nasze rozważania i konferencje, które początkowo były wprowadzeniem do naszej modlitwy, tak, aby można było do nich wrócić. Teraz to, co zacząłem ze skromną myślą o grupie medytujących Przyjaciół zaczęło przerastać moje oczek

Lekcja dla nas wszyskich

Obraz
Na poczatek tygodnia pozwólcie, że przywołam pewną hisorię opowiedzianą przez pewnego taksówkarza z Nowego Jorku: Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. To miał być to mój ostatni kurs tego wieczoru i pomyślałem że wrócę do "bazy", ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze... Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych. U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału. Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i

Radość z kochania

Obraz
Dzisiejsza Ewangelia opowiada nam o radości kochania: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była, i aby radość wasza była pełna”. Często gdy słyszę te słowa, odczuwam swego rodzaju  smutek. Tak trudno dzisiaj wśród chrześcijan dostrzec związek między wysiłkiem kochania i radością. To tak jakby wymaganie miłości, jakie stawia przed nami Jezus było niezwykle wielkim ciężarem.   Tymczasem gdybyśmy potrafili przekonać siebie i nauczyć młodsze pokolenia, że praktykując miłość bliźniego, zostaje się po brzegi napełnionym radością, sądzę, że ani my ani ono nie musiałoby już szukać radości gdzie indziej. Ale aby ten sekret szczęśliwego życia móc ukazać ludziom młodym, musi on najpierw stać się naszym udziałem! I tu rodzi się pytanie: Czy ja wierzę w to, że miłość ofiarowana innym może napełnić nas radością? Jezus zaprasza nas byśmy otworzyli się na tę obietnicę. „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była”. Radość „moja”. Radość Jezusa. Tak samo jak mówi: Daję