Stać się bratem Boga
Dzisiaj przypada kolejna rocznica śmierci Thomasa Mertona. Jedna z tych, o których zawsze będę pamiętał. Dzisiaj przypada też jeszcze inna rocznica... Pamiętam, że pierwszą książkę Mertona wziąłem do ręki przed trzydziestu laty i od tamtej pory czytając jego dzieła odkrywam go ciągle na nowo i wiem, że tak będzie zawsze. Merton był bowiem człowiekiem wielopłaszczyznowym - jak określił go jeden z jego najlepszych biografów. Z jednej strony wydaje mi się, że po przeczytaniu większości jego książek, wysłuchaniu wielu konferencji, dwukrotnym przeżyciu rekolekcji w klasztorze Gethsemani, gdzie był mnichem, także w jego pustelni już trochę go znam a za chwilę sięgam po kolejną biografię, lub jeden z jego wierszy i czuję, że to poznanie ulatnia się pozostawiając w sercu tęsknotę i świadomość niepoznania. Niepoznanie to jeden z ulubionych terminów ojca Ludwika (bo takie imię zakonne nosił). Jak mogę zasnąć wyczerpany otoczony wiedzą i poznaniem Delikatna Twoja miłość Wciąż za mną krok...