Niezwykły, wielkopostny smak yerby
Może zdziwił kogoś tytuł tego wpisu, ale w brew pozorom ma on coś z prawdy, która wynika z mojego osobistego doświadczenia postu, o którym mogę spokojnie napisać, gdyż potwierdza je kolejny już rok praktyki i daje mnie samemu wiele do myślenia. Zacznę od tego, że uświadomiłem sobie niedawno, że post wyostrza nie tylko apetyt J ale i zmysły. Muszę przyznać, że po tygodniu niejedzenia wszystko smakuje lepiej. Docenia się nawet smak zwykłej yerby. Ale nie o tym chciałem napisać. W tym roku start postu trochę mi się opóźnił ze względu na różnego rodzaju spotkania, które przypadły na jego pierwszy tydzień. Ale na szczęście ważne spotkania (na których nie wypadało nic nie zjeść, bo byłoby to źle widziane) się już skończyły i z radością udało mi się rozpocząć kolejny post. Mam tu na myśli nie sam okres liturgiczny, co pewnego rodzaju wstrzemięźliwość. Przywołana radość towarzysząca temu doświadczeniu nie jest przesadzona. Od kilku lat bowiem, od kiedy udaje mi się praktykować po...