Patrzeć w niewłaściwym kierunku...
I tak oto, po ponad dwóch miesiącach bez dnia wolnego Pan Bóg dał mi doczekać upragnionego czasu tygodniowej przerwy, którą spędzam w okolicach Zakopanego. Postanowiłem nie wybierać się nigdzie daleko, bo i czasu za mało i uznałem, że zamiana jednego – stołecznego smogu na podobny, bo zakopiański a nade wszystko swojski, bo polski nie pozwoli doznać mojemu organizmowi zbyt wielkiego szoku. W wysokie góry też nijak nie udało się wybrać, bo pogoda nie taka i zagrożenie lawinowe duże, poza wejściem na Giewont (o tej porze roku wyjątkowo pusty) uznałem, że bezpieczniej zarówno dla ciała jak i dla ducha będzie spędzić te dni na dole, wyruszając szlakiem starych kościołów Podhala. Bardzo polecam, choć na obejście (objechanie) ich wszystkich potrzeba dużo więcej czasu niż ja miałem. To między innymi piękny szlak drewnianych zabytków jedynej w swoim rodzaju architektury, która przy swoim wymiarze praktycznym jest świadectwem wiary tutejszych mieszkańców. Wędrując tak pewnego dnia do mał...