Posty

Wyświetlanie postów z października 17, 2010

Epitafium ojca Laurence'a Freemana na temat ojca Johna Maina.

Dzisiaj pragnę oddać głos o. Laurence'owi Freemanowi, przyjacielowi i duchowemu spadkobiercy o. Johna Main'a, który pewnie powie o nim najpiękniej. Zamieszczone poniżej słowa są zapisem homilii jaką o. Laurence wygłosił w Klasztorze w Londynie podczas Mszy św.  W ielu rąk trzeba by siać ziarna Słowa Bożego i wielu by pielęgnować ich wzrost. Tego wymagają dziś rozprzestrzenianie się wiary i zwiększająca się ilość ludności na całym świecie. Lud Boży, który w przeszłości miał tylko jeden ołtarz, potrzebował wielu nauczycieli. O ile bardziej potrzeba nam ich dzisiaj wśród licznych narodów Ziemi, dla których ofiar całopalnych nawet cały Liban nie byłby w stanie dostarczyć wystarczającej ilości drewna do ognia. G dyby nie wzmianka o Libanie, to moglibyśmy pomyśleć, że te słowa Tomasza Becketta zostały napisane wczoraj. Liczba ludności wzrasta dzień w dzień o 211 tysięcy, zaś każdego roku przybywa nam na Ziemi tylu ludzi, ilu żyje w Niemczech. Kościoły mają bolesną świadomość tego,

o. John Main

Obraz
Wspomniałem, że doświadczenie medytacji, o którym tu mówimy wywodzi się ze starej tradycji chrześcijańskiej i swoimi początkami sięga św. Jana Kasjana. Współcześnie jednak to doświadczenie na nowo odkrył i podarował nam o. John Main. I dlatego dzisiaj trochę o jego postaci. O jciec John Main OSB uważany jest dziś za jeden z największych autorytetów duchowych XX wieku. Wymieniany jest w jednym szeregu obok Jean Vaniera i Matki Teresy z Kalkuty - kontemplacyjna gałąź założonego przez nią zgromadzenia czerpie wiele z jego nauczania. Urodził się w Londynie 21 stycznia 1926 roku. Jego rodzice byli Irlandczykami. Zanim został benedyktyńskim mnichem studiował prawo w Dublinie, pod koniec wojny służył w armii, był dziennikarzem, pracował w Brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych na Malajach jako tłumacz języka chińskiego. Podczas pobytu na Malajach poznał hinduskiego mnicha, który nauczył go praktyki medytacji. Mając 33 lata i zapewnioną karierę prawniczą wstąpił do benedyktynów w Londyn

Akceptacja siebie

Obraz
Życie duchowe jest jak wewnętrzna pielgrzymka. Najdłuższą drogą, jaką kiedykolwiek możemy podążać jest wewnętrzna droga do naszego prawdziwego „JA” [do naszej prawdziwej jaźni]. Kiedy wchodzimy na tę drogę, stajemy się bardziej zdolni do zwrócenia uwagi na chwilę obecną, która w codziennym życiu często wymyka się naszej percepcji. Jest to ważne dla całego naszego życia i to nie tylko duchowego. Możemy je bowiem przeżywać naprawdę jedynie w tej chwili. Ten, kto potrafi być całkowicie obecny w teraźniejszości, ten w sensie duchowym jest stale w drodze.        Czasem pojawia się pytanie, gdzie powinno się rozpocząć tę wewnętrzną pielgrzymkę? W odpowiedzi na to pytanie wszyscy wschodni i zachodni mistrzowie życia duchowego z Jezusem na czele odpowiadają: Tam, gdzie się obecnie znajduję. Medytacja nie może być jednak ucieczką od rzeczywistości. Ważne jest, abyśmy w tej wewnętrznej podróży nie tracili łączności z całą rzeczywistością. Proces duchowy, jeśli jest autentyczny nigdy nie odci

Wakacje z medytacją

Obraz
Wakacje to taki czas, w którym jest szansa odkrywania nowych miejsc do medytacji. Ja trochę tak jak Merton ciągle szukam swojego miejsca. Te wakacje przyniosły w tej materii nowe doświadczenie. Będąc na Chorwacji znalazłem urocze miejsce do praktykowania medytacji. Jest nim urocza wysepka znajdująca się nieopodal kościoła Matki Bożej na Skale, gdzie mieszka ksiądz proboszcz parafii. Na pocieszenie dodam, że wpuszczają tam tylko księży i to za zgoda miejscowego proboszcza. Niemniej zachęcam do poszukiwania swoich miejsc. A to wspomniana wysepka. W tym miejscu chciałbym - jak obiecywałem - oddać głos prawdziwym nauczycielom medytacji. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje o. Bede Griffiths, który chce nam dzisiaj powiedzieć o roli ciała i mantry w medytacji. "W ażnym jest, abyśmy ciągle mieli przed oczyma fakt, że modlitwa i medytacja angażują całego człowieka. Modlimy się ciałem, duszą i duchem. Nie wiem, czy wystarczająco jasno rozróżniłem między sobą te trzy odrębności stanowi

Dynamizm praktyki

Obraz
M edytacja Chrześcijańska, choć bez wątpienia jest spotkaniem ze Słowem Bożym nie zastępuje medytacji na tekstem Pisma świętego jako pewnej formy chrześcijańskiej modlitwy, ale dodaje tkanki zarówno takiemu rodzajowi medytacji, jak i całemu życiu modlitewnemu. Medytacja Chrześcijańska jest bardziej kontemplatywna, niż medytacja nad tekstem Pisma świętego, jakie znamy np. z praktyki ignacjańskiej, jaką zostawił nam św. Ignacy Loyola czy suplicjańskiej danej przez św. Suplicjusza, gdyż  kategorycznie wyrzeka się myślenia, czy też formułowania aktów uczuciowych i myślowych. Mantra jest pomyślana jako narzędzie ciszy. Nie ma ona żadnych magicznych właściwości, jest sakramentalnym znakiem naładowanym obecnością Boga. Geneza jej sięga wczesnych form monastycyzmu, gdzie hebrajska haga i medytacja nad prawem Jahwe równoznaczne było ze świadomym powtarzaniem słów Pisma Świętego. Zaczerpnięte z Pisma ma-ra-na-tha przejęte zostało przez Medytację Chrześcijańską nie jako obiekt refleksji, lecz