Posty

Wyświetlanie postów z grudnia 5, 2010

Kolejne rekolekcje

Obraz
Kolejne trzy dni dane mi będzie spędzić w uroczym klasztorze sióstr benedyktynek samarytanek, gdzie wspólne przeżywać będziemy czas rekolekcji adwentowych. Tak wygląda dom sióstr (zdjęcie archiwalne, dlatego bez śniegu). A tak kaplica, w której spędzać będziemy większość czasu, blisko Gospodarza tego miejsca. Zabieram ze sobą na te trzy dni mojego dobrego przyjaciela Thomasa Mertona, bo to na jego słowie pragnę oprzeć te rekolekcje. Mam nadzieję, że przypadną do gustu siostrom benedyktynkom, wszak wraz Mertonem wyrastają z tego samego pnia duchowości benedyktyńskiej. A poz tym dobrze mieć takiego patrona w czasie rekolekcji. Zatem zanim ja sam zacznę coś mówić, oddam głos o. Ludwikowi. Niech on zacznie te rekolekcje: Wczesny ranek. Hora Prima Bądź błogosławiony, o Milczący, Który zewsząd przemawiasz. Nie słyszymy delikatnego głosu, głosu łagodnego, pełnego miłosierdzia i kobiecości. Nie słyszymy miłosierdzia, Miłości pełnej oddania,

Pozostać poszukiwaczem

Obraz
Dzisiaj 10 grudnia - rocznica śmierci o. Ludwika (Thomasa Mertona). Pamiętałem o nim sprawując Eucharystię, czyniąc to z wdzięcznością i głębokim przeświadczeniem, że on modli się ze mną, będąc już po tamtej stronie, w miejscu, do którego zawsze tęsknił, choć był tak wielkim miłośnikiem życia. Czterdzieści dwa lata temu, 10 grudnia 1968 roku - w roku mojego urodzenia - Merton znalazł Tego, którego przez całe swoje życie szukał i znalazł ostateczną odpowiedź na tak wiele pytań, które zadawał i które przywoływał w tak wielu swoich książkach.  Thomas Merton - Człowiek, Kapłan, Poeta i Pisarz, Duchowy Nauczyciel i Przewodnik, Przyjaciel i Poszukiwacz. Jak wspomniałem sprawowałem dzisiejszą poranną Eucharystię myśląc o nim bardziej z wdzięcznością niż z prośbą o jego zbawienie, bo nie mam wątpliwości, że całym swoim życiem, głębią i prawdziwością jego przeżywania zasłużył na niebo. Ta wdzięczność podyktowana była i pozostanie świadomością, że gdyby nie Merton - o. Ludwik - trapista z kl

Wyrwać się z zagubienia...

Obraz
Od samego rana, od przeczytania w ramach lectio divina wiersza Mertona p. t. "Pierwsza lekcja nauki o człowieku" [patrz wpis do bloga z 5 grudnia] chodzi mi po głowie końcówka "Dziewczyny" Leśmiana. Początkowo tylko to pytanie „Czemuż innego nie ma świata?” Ale teraz to już mi brzmi całe zakończenie: „Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów, Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów. I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie. A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?” Tak często mówi się o czynach, ocenia się je pod kątem tego czy są moralnie dobre czy złe, czy są konstruktywne czy destruktywne. A czy nie jest tak, że wszystko zaczyna się do myśli? Jak to ktoś słusznie zauważył: Czy nie jest także nie nasze złe myśli zapełniają świat widmami. Widma mają zawsze posmak destrukcji, a każda destrukcja kończy się tragicznie... Wielu czytelników i "krytyków" poezji Merto

Odnaleźć się w...

Obraz
Dzisiaj chodząc "po kolędzie" stoczyłem batalię słowną z pewnym parafianinem, który wychodząc od krytyki państwa jako tworu niezwykle szkodliwego dla kondycji społecznej przeszedł na krytykę działania Kościoła i Nauki Społecznej, jaką tenże głosi. Nie sposób przywołać tu całego przebiegu dyskusji, ale po ponad godzinie dyskutowania wyszedłem z przekonaniem, jak bardzo niebezpiecznym jest mylenie pobożności z fanatyzmem. Muszę bowiem nadmienić, że ów pan a raczej małżeństwo, bo co jakiś czas jego urocza małżonka wtórowała mu w dyskusji są praktykującymi katolikami. Boję się jednak nieco, że w swoim ewangelicznym radykalizmie z punktu widzenia którego oceniają Kościół (który wszelako również tworzą!), państwo, społeczeństwo tudzież niektóre poczynania jakich dopuszcza się człowiek zapomnieli o pewnej istotnej cesze jaką w Ewangelii stanowi miłość. Historia zbawieni zna już takie przypadki. Pozwolę sobie wspomnieć jednym z nich, którego opis znajdujemy w Dziejach Apostolskich.

Obudzić "ja"

Obraz
Kolejny dzień Adwentu minął. Dobry dzień. Choć post trochę spóźniony. Wczoraj wieczorem zalałem sobie klawiaturę i zaczęła płatać mi figle. I siłą rzeczy martwych, ale złośliwych musiałem poczekać do dzisiaj. Niemniej wszystkie dni Adwentu są dobre, nawet te, gdy klawiatura komputera płata figle, bo niosą w sobie radość oczekiwania (nie tylko na nową klawiaturę)... Jak wspomniałem, próbuję od lat przeżywać mój Adwent z Mertonem, który służy mi za duchowego przewodnika. Żeby lepiej się dostosować do jego duchowego towarzyszenia staram się przyjmować jego własny rytm dnia. Oczywiście nieco zmodyfikowany ze względu na nasze rodzime warunki duszpasterskie. Doprawdy w Warszawie trudno być pustelnikiem. Choć bez wątpienia jest to wielkie wyzwanie, o którym pisał wspomniany już przeze mnie na łamach tego bloga Carlo Carretto. jako mały brat od Jezusa jeździł po świecie ucząc jak odnaleźć "pustynię w mieście". Pustynie rozumianą nie jako ucieczkę "od" ale jako zwrócenie si

Jeszcze trochę poezji według Mertona

Obraz
ADWENT Urzeczcie swą czystością te zimowe noce, Niebiosa, i nieście doskonałość ! Żywiej, meteory cichnące, w ognisty mrok lećcie I znikajcie. księżycu, zstępuj wolno, Oto twoja pełnia. Cztery białe drogi uciekają w milczeniu Ku czterem stronom gwiezdnego wszechświata. Czas opada jak manna na krańcach zimnej ziemi. Staliśmy się pokorniejsi niż skały, Czujniejsi niż cierpliwe wzgórza. Urzeczcie swą czystością te noce Adwentu, Święte sfery, Podczas gdy myśli, łagodne jak zwierzęta, Gnieżdżą się w domu, w słodkim sianie; A umysły spokojniejsze są niż stada pasące się w świetle gwiazd. O, zlejcie waszą ciemność i waszą świetlistość na dostojne doliny, Wy niebiosa: i dążcie jak najtkliwsza Dziewica Ku uroczystym orbitom, O, biała pełnio, cicha jak Betlejem !

Antropologia według Mertona

Obraz
Skoro sięgamy czasem do poezji, to czemu nie sięgnąć właśnie do twórczości Mertona ? Człowiek bierze początek w zoologii Jest najsmutniejszym ze zwierząt Jeździ wielkim czerwonym autem Które zwie się lęk Nocą przychodzi sen Jeździ bez przerwy windami Zgubił się w korytarzach Nigdy nie znajdzie właściwych drzwi Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt Pożeracz porannych płatków I amator mleka Przesyca skórę kawą Denerwują go wielce Współbracia w gatunku Na ścianach kreską wyznaje swoje grzechy Na reklamach w podziemnych tunelach Dorysowuje wąsy kobietom Bowiem radość znajduje Tylko w zoologii Ilekroć próbuje Dzwonić do radości Zawsze odzywa się pomyłka  Dlatego lubi broń Zna stosowne nazwy Wszystkich karabinów Jeździ czarnym Cadillakiem Który zwie się śmierć Teraz w przestrzeni między gwiazdami Umieszcza swój lęk Ze swymi problemami Oblatuje Wenus Wszystko na próżno Przez gwiezdne obszary Gdzie przez tyle wieków Była tylko pustka Przelatuje t

Niebawem półmetek Adwentu

Obraz
Z Ewangelii według św. Mateusza (Mt 3,1-12) W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie . Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki. Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy. A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde wię