Między teraźniejszością a nieuchwytnością
Sezon ekumeniczny zwany w stolicy żartobliwie "karnawałem ekumenicznym" wciągnął mnie na dobre. Wciąż jestem w rozjazdach, żeby zatem zaznaczyć swoją pamięć o tych, którzy tu zaglądają obiecałem sobie, że wreszcie dzisiaj tu będę. Sądzę, że to zabieganie jest dobrym sprawdzianem dla uważności, w którą wdraża medytacja. I nie mam wątpliwości, że to właśnie codzienna praktyka medytacji pozwala mi przetrwać takie momenty zabiegania, stając się chwilą oddechu. Medytacja pozwala mi także zatrzymać się w tym zabieganiu i wniknąć głęboko w to, co dzieje się wokół. Myślę, że w doświadczeniu ekumenizmu ma to także niebagatelne znaczenie. Sprawia, że te spotkania są czymś więcej niż tylko formalnymi spotkaniami i pozwala doświadczyć prawdziwej jedności, która możliwa jest na głębszym poziomie. Ale medytacja powoduje coś jeszcze - uwalnia od wpływu różnych uwarunkowań płynących z naszego sposobu myślenia, od niedobrych uczuć, które w ciągu wieków ale także i dzisiaj stają się zarzewi...