Posty

Wyświetlanie postów z września 9, 2018

Matka Bolesna

Obraz
„Stabat Mater dolorosa…”. Nasze życie składa się, tak jak w różańcu, i z części radosnych i z bolesnych, i ze światła, a także w pewnych momentach i z chwalebnych. W zależności od okresu i okoliczności mniej czy bardziej zależnych od nas. Święto Matki Bożej Bolesnej skłania nas do pochylenia się nad tymi momentami najtrudniejszymi w naszym życiu. To święto Matki Boskiej Bolesnej można potraktować także poniekąd jako hołd oddany wszystkim rodzicom, matkom i ojcom, którzy doświadczyli bólu utraty potomstwa. Inny jest ból, niemalże wewnętrznie rozdzierający, rodziców martwiących się o swoje dorosłe dzieci, którym coś nie wyszło w życiu, nie ułożyli go sobie najlepiej: na przykład córka popadła w chorobę, nałogi, nie może ukończyć studiów. Jest ich bezradność, bo nie umieją, nie wiedzą jak pomoc dziecku, aby było szczęśliwe. Jest przeszywające cierpienie matek, które „straciły” dzieci, bo wyjechały za granice i przez długi czas nie ma okazji, by się z nimi zobaczyć mimo rozryw

Krzyż wywyższony

Obraz
Krzyż jest rzeczywistością, która poradziła sobie ze śmiercią – chociaż śmierć się na nim dokonała, to od czasów Chrystusa krzyż przestaje być przekleństwem potwornej śmierci, a zaczyna być znakiem życia, znakiem nadziei. Chrześcijanie nie znajdą innej i lepszej odpowiedzi na wszystkie pytania związane z doświadczeniem cierpienia zarówno fizycznego jak i duchowego niż ta odpowiedź, której Bóg udzielił w tajemnicy Krzyża. Jeden z moich znajomych, który uczył mnie nurkować i sam jest zawodowym nurkiem, nurkującym na dużych głębokościach, opowiadał mi, że jednym z bardziej fascynujących doświadczeń jest nurkowanie nocą. Kiedy pod wodą wyłączy się światło, człowiek bardzo szybko traci orientację. Nie wiesz gdzie jest gdzie jest góra, a gdzie dół. To takie doświadczenie zanurzenia w ciemności. Wystarczy odrobina światła, by człowiek na nowo odzyskał orientację. Nasze życie czasem może przypominać takie zanurzenie w ciemność, w którym gubimy kierunek i punkt odniesienia. Gdzie jest to,

Pierwszeństwo Jezusa

W owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom . (Łk 6,20-26) W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus cztery razy mówi: "błogosławieni jesteśc

Nie-dojrzałość w wierze

Nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli nie-mocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? (1 Kor 3,1-9) Czasem mamy taka pokusę by móc o sobie powiedzieć, że jesteśmy już dorośli w wierze, dojrzali. Tymczasem św. Paweł mówi, że jak długo nie będziemy mocni mocą, która opiera się jedynie na Bogu i zaufaniu do Niego, jak długo będzie w nas pokutował brak jedności (zarówno tej w wymiarze wewnętrznym jak i zewnętrznym), jak długo będziemy nosili w sobie złe emocje, będziemy podzieleni czy zazdrośni tak długo daleko nam do duchowej dojrzałości. Może to i lepiej – pomyślałem sobie – bo jednak od dziecka wymaga się mniej. Szczególnie św. Teresa od Dzieciątka Jezusa zachęca nas byśmy nigdy nie wyrastali

Otwórz się!

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.(Mk 7,31-37) Fenomen głębi Bożego Słowa polega na tym, że można odkrywać jego treść na różnych poziomach. Nie inaczej jest z dzisiejszą Ewangelią o uzdrowieniu głuchoniemego. Pierwszy poziom, to jej brzmienie dosłowne, czyli opowieść o Jezusie, który dobrze czynił wszystko, nawet głuchym przywracał słuch i niemym mowę (por. Mk 7,37). W ten spo