Posty

Wyświetlanie postów z sierpnia 18, 2013

W ciszy i ufności jest nasza siła

"W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła”. [Iz 30,15] Ten cytat wzięty z dzisiejszej brewiarzowej Godziny Czytań ma dla mnie szczególny wydźwięk. Wisiał on bowiem wyryty na drewnianej tabliczce przy schodach w domu gości tynieckiego opactwa, witając wchodzących tam i ukazując niejako motto pobytu w tym szczególnym miejscu. Był dla mnie zawsze szczególnym zaproszeniem zarówno do wejścia w głąb samego siebie, jak i do zasłuchania się w Boga. A zarówno do jednego jak i do drugiego konieczna jest cisza. Dzisiaj wydawać się może, że taka postawa to przywilej dla tych, którzy żyją w codziennym zgiełku i pędzie życia a przecież jednocześnie wiadomo jak bardzo istotny to przywilej zarówno dla naszego życia duchowego jak i dla naszej psychiki. Myślę także, że to wręcz konieczność w czasach tak powszechnego wypalenia zawodowego. Oderwanie od zgiełku codziennego życia na dłużej, odkrycie dobrodziejstwa ciszy i miejsc, które ją przynoszą może b

Maryja i modlitwa słowem

Liturgia dnia dzisiejszego znowu wspomina Maryję. Sierpień jest bogaty nie tylko w te wspomnienia, ale także w pielgrzymki, które związane są z kultem Matki Bożej. Myślę, że to dobrze, bo dla nas, którzy odkrywamy radość z modlitwy słowem Bożym, Ta, która nieustannie zachowywała to słowo w swoim sercu zawsze pozostanie dla nas niedoścignionym wzorem. Ostatnio pochylając się nad pewną duchowa lekturą znalazłem w niej zdanie: „Lectio divina jest najgłębszym z możliwych rodzajem modlitwy”. Można by polemizować, choć nie wątpię, że polemika taka ma jedynie charakter subiektywny, gdyż dla mnie osobiście o głębi jakiejś praktyki prowadzi raczej to, czy jej owocem jest to, że prowadzi nas do coraz głębszego zjednoczenia z Bogiem czy nie. Tak naprawdę nie jest ważne czy praktykujemy medytację, czy lectio divina (które zresztą także elementy medytacji w sobie zawiera, choć może inaczej rozumianej niż zazwyczaj czynimy to na tym blogu), czy też różaniec – jak dla mnie także jedna z naj

Ogień, któremu warto dać się wypalić

Po co przyszedł Jezus? Co chciał osiągnąć swoim działaniem?   Dzisiejsza Ewangelia może wnieść pewien paradoks w nasze myślenie o Chrystusie i   Jego misji. Zwykliśmy w różny sposób odpowiadać na pytanie o sens Chrystusowego przyjścia. Czy nie jesteśmy bowiem przekonani o tym, że chciał On przez swoją działalność przynieść zbawienie człowiekowi, albo przynieść pokój jakiego świat dać nie może, bo go nie posiada, albo wezwać ludzi do większej jedności, dobroci i miłosierdzia? To wszystko prawda, choć aby dobrze pojąć sposób realizacji tego dzieła warto wsłuchać się w to, jak sam Jezus wyraża się o celu swojej misji i konsekwencjach, jakie z niej wypływają. Mówi On dzisiaj: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię…”.   Jezus przypisuje całej swojej działalności charakter ognia. Owszem ów ogień jest bez wątpienia przede wszystkim symbolem Ducha Świętego, którego Chrystus chce udzielić wszystkim, którzy są gotowi przyjąć Jego naukę. Ten ogień, to nic innego, jak synonim wypełnienia naj