Posty

Wyświetlanie postów z grudnia 14, 2014

Zatęsknić za światłem

Siedzę sobie dzisiejszego wieczora, po raz pierwszy czując atmosferę zbliżających się świąt. Wreszcie po całym okresie adwentowego zabiegania mogę się zatrzymać, tak aby przeżyć te ostatnie dni na głębszym przygotowaniu do świąt. Ufam, że w tych ostatnich dniach uda mi się więcej czasu poświęcić na medytację, po raz kolejny na powrót do lektury Mertona i jego adwentowych rekolekcji, które od lat najlepiej wprowadzają mnie w atmosferę świąt Bożego Narodzenia, myślę, że uda się też popościć, bo post zawsze odświeża umysł, ułatwia ostrość widzenia i myślenia a poza tym pozwala odczuć tak potrzebny zwłaszcza w doświadczeniu duchowym głód, bo umacnia w walce ze słabościami, pozwala choć z daleka solidaryzować się z tymi, którzy zmagają się z nim na co dzień a nade wszystko wzmaga tęsknotę za zaspokojeniem go nie tyle na płaszczyźnie fizycznej, co duchowej, Tęsknotę za światłem, która tak mocno utożsamia się z czasem adwentu. Adwent to wychodzenie z ciemności ku światłu. Ciemność w ujęciu

Co uczyniliśmy ze światłem?

Uderzyło mnie pytanie pewnej żydowskiej myślicielki, pytanie skierowane do chrześcijan, których od lat obserwuje w Jerozolimie, gdzie mieszka, pytanie, które musi niepokoić każdego, kto wsłucha się w jego intencje, tym bardziej, że zostało postawione przez naszą starszą siostrę w wierze nie ze złośliwości, nie z postawy szyderstwa, ale z głębokiego smutku i rozczarowania tym, co przez lata obserwuje każdego dnia. Pytanie zaś brzmi:  „Wy, którzy jesteście wierzący, otrzymaliście Światło świata, ale co zrobiliście z tym Światłem?” Można to pytanie stawiać z różnych perspektyw, ale najważniejszą wydaje się perspektywa świadectwa, którego zalęknieni, spychani coraz bardziej do narożnika przez współczesna cywilizację liberalizmu i nihilizmu  chrześcijanie po prostu zaczynają się wstydzić. Wiele lat temu celnie pisał ks. Pasierb, że "Chyba zapomnieliśmy, jaki był wewnętrzny klimat pierwotnego chrześcijaństwa, skoro z taką niefrasobliwością odgrażamy się niekiedy, że jesteśmy gotowi

Modlitwa płynąca z wnętrza

Pełna modlitwa musi być modlitwą płynącą z wnętrza, z tchnienia, które rodzi się w sercu człowieka. Nasze pierwsze myśli na temat modlitwy są zazwyczaj „odgórne”. Nauka modlitwy jak nam się wydaje przychodzi z zewnątrz, wyobrażamy sobie czasem, że łaska modlitwy zstępuje na nas z góry. I oczywiście prawdą jest, że Bóg jest źródłem ożywczego tchnienia, które staje się początkiem modlitwy, zgodnie z tym, co pisze  św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12, 3). Ale miejscem gdzie rodzi się prawdziwa modlitwa jest nasze serce. Niestety czasem narzekając na nasze trudności w modlitwie lub prosząc o łaskę modlitwy, oczekujemy jakby „zstąpienia gołębicy”, zazwyczaj ustawiamy się w stosunku do Boga, jakby był kimś na zewnątrz nas. Być może gubi nas w tym względzie powtarzane, katechizmowe wyznanie wiary: „Wierze w Boga, który jest w niebie”. Tymczasem cała chrześcijańska religijność powinna zmierzać do uświa

Odwrócić się...

Adwent — czas nawrócenia. (...) Żeby się nawrócić trzeba najpierw się odwrócić. Od czego? Od egoizmu przede wszystkim, od niekochania. Od niedostrzegania Boga nad sobą i ludzi obok siebie. Od zamknięcia w sobie, od postawy niewolniczej, od braku miłości i miłosierdzia. Od grzechu, który polega na odrzuceniu miłości ofiarowanej nam przez Boga. Grzech bowiem mówi Bogu: >>nie ufam Twojej miłości<<.

Adwent

Adwent to świt…  Adwent to mała izba w domu cieśli, gdzie zjawił się…archanioł, którego imię Gabriel – znaczy: Zwiastujący człowieka. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem (...) nie narodziło się dziecko, któremu nadano imię Jezus. Adwent to pustynia. Adwent to nasze życie… Adwent to nasza śmierć. Adwent to nasze zmartwychwstanie. Adwent to ostateczne przyjście Chrystusa. Adwent to czas. Czas dopełniania się i zbliżania, czas wzrostu i rozwoju, czas oczekiwania i tęsknoty, czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznajomy  … czas ufności i radości.                                                                                                                                                                                                                                                               Ks.Janusz St. Pasierb

Rekolekcje i co dalej?

I tak oto rozpoczynam święty czas kolejnych rekolekcji adwentowych. Swoje osobiste już odbyłem i dzięki temu, że w tym roku mogłem to uczynić we wspólnocie współbraci w kapłaństwie zaraz na początku adwentu, pozwoliło mi lepiej wejść w ten czas łaski. Rekolekcje to dobra rzecz! Dobrze jest zostawić za sobą wszystkie sprawy i w ciszy poszukać Boga, siebie samych i prawdziwego oblicza rzeczy. Niestety powszechnie przeżywane w parafiach rekolekcje adwentowe czy wielkopostne nie zawsze na to pozwalają. Pozostaje zapewne pobożnym życzeniem prowadzącego rekolekcje, aby słuchacze w tym czasie poświęcili więcej czasu modlitwie, czytaniu słowa Bożego, czy zrezygnowali świadomie z oglądania telewizji... A przecież znakomita większość ludzi zgodzi się z tezą, że tak bardzo potrzebujemy czasu, w którym będziemy mogli zostawić choć na chwilę nasze codzienne zabieganie i problemy, po to, aby móc więcej czasu poświęcić na refleksję  i kontemplację. Zaryzykowałbym nawet tezę, że od tego czy znajduj