Posty

Wyświetlanie postów z listopada 11, 2012

Królestwo, które jest w nas

Obraz
Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: "Oto tu jest" albo: "Tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest". Do uczniów zaś rzekł: "Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: "Oto tam" lub: "Oto tu". Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi! Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie. [Łk 17,20-25] W dzisiejszym świecie b ombardowani jesteśmy z różnych stron wieloma wiadomościami, reklamami, sposobami na życie. Różne wróżki i wróże, których popularność wydaje się nie spotykana dotąd obiecują nam spojrzenie w nasza przeszłość w pakiecie dodając sposoby na kłopoty rodzinne, sercowe, finansowe czy ducho

Pozwolić się prowadzić słowu

Modlitwa posługująca się jednym słowem czy wersetem nie jest nową modlitwą. Znajdujemy ją już w początkach chrześcijaństwa, pielęgnuje ją chrześcijański Wschód, zachętę do takiej modlitwy znajdujemy w książce p.t. Rosyjski pielgrzym czy u autora Obłoku niewiedzy. Ten ostatni autor zachęca nas do wyboru słowa wypełnionego znaczeniem. Ojciec John Main proponował wezwanie MARANATHA, dlatego, że pochodziło z języka aramejskiego, a więc języka jakim posługiwał się sam Chrystus a także dlatego, że stanowi jedną z najstarszych znanych modlitw chrześcijańskich, którą znajdujemy już w Piśmie Świętym: kończy nią bowiem swój List do Koryntian św. Paweł Apostoł, a także św. Jan swoją Apokalipsę. Znaleźć ją możemy także w Didache (krótkim traktacie starożytnego chrześcijaństwa, jednym ze starszych pism Ojców Apostolskich) i wielu innych tekstach wczesnochrześcijańskich. Jest to modlitwa tęsknoty, płynącej z serca. Jest wyrazem tęsknoty do spotkania z Panem. Nie znaczy to, że nie możemy posługiwa

Ogołocenie jako dowód zaufania

Obraz
Przedwczoraj dwa ważne obchody (rocznica odzyskania niepodległości i dzień solidarności z prześladowanymi chrześcijanami) przyćmiły nieco niezwykle ujmująca historię ewangeliczną o ubogiej wdowie, historię, która za każdym razem chwyta mnie za serce i niepokoi. Dlaczego chwyta za serce? Bo jest wzruszająca, ukazując bezgraniczną ufność na jaką może zdobyć się człowiek (kobieta!) względem Boga. Jakże przekracza taka postawa zalecana przez Chrystusa dzisiaj wiarę przynajmniej tak małą jak ziarnko gorczycy. A dlaczego niepokoi? Bo mam świadomość, jak bardzo mnie samemu brakuje takiego zaufania a może nawet i tej minimalnej wiary przypominającej ziarnko gorczycy… Wracając jednak do tej niezwyklej kobiety, która przychodzi do świątyni właśnie po to, aby autentycznie poszukać tam Tego, w którym chce znaleźć jedyne oparcie. W przeciwieństwie do tych, dla których Bóg stanowił jedno z oparć czy zabezpieczeń i niekoniecznie najważniejszych. Na dowód tego, że jej wiara to nie tylko puste deklar