Posty

Wyświetlanie postów z lutego 1, 2015

Usankcjonowana prawnie tajemnica bezbożności

I stało się. Jesteśmy po raz kolejny świadkami ustanowienia pseudo-prawa, które pod przykrywką walki z przemocą tylnymi drzwiami wprowadza ideologię Gender.  To smutne, że musimy na własnej skórze sprawdzać to, czego wcześniej doświadczyły i z czego zaczynają się wycofywać niektóre z państw europejskich (m. in. Wielka Brytania) a inne w ogóle nie myślą wprowadzać tych zasad. Smutku dopełnia fakt, że zatroskani o „nowoczesną” Polskę posłowie przegłosowali ustawę o ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu przemocy na początku roku ogłoszonego w Polsce rokiem Jana Pawła II.  Chciałoby się zapytać za Janem Pawłem II: „Dziwisz się, czy się nie dziwisz?” Mnie osobiście to nie dziwi. A jeśli ktoś zapytałby: Dlaczego? Odpowiem słowami świętego Pawła z dzisiejszej Liturgii Godzin, gdzie w jego Liście do Tesaloniczan [2 Tes 2, 1-17], czytamy: Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo dzień ten  [Dzień Chrystusa – przypis autora]  nie nadejdzie, dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i

Doświadczyć obecności

Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył.  [Mk 6,45-52] Medytacja, to modlitwa obecności. Jej owoce w dużej mierze zależą od tego, na ile potrafimy uchwycić fakt, że nasza obecność jest tak naprawdę częścią większej obecności a więc innymi słowy, że jest zanurzona w wiecznym teraz – będącym przejawem nieustannej obecności Boga.

Być znakiem

Mija właśnie czterdzieści dni, potrzebnych – zgodnie z bardzo szczegółowym Prawem Starego Testamentu – do oczyszczenia dla Matki, która wydaje na świat Bożego Syna-Człowieka. Aby się wypełniło wszystko to, co w Starym Przymierzu zapisali prorocy, Rodzice nowonarodzonego dziecka, chcąc dopełnić wszystkich zobowiązań wynikających z Prawa, muszą złożyć ofiarę z rocznego baranka na całopalenie lub gołąbka na ofiarę przebłagalną. Do kapłana świątyni zaś należała modlitwa wstawiennicza nad młodą matką. Święta Rodzina nie opływa w dostatki. Jest raczej uboga. W takim wypadku w miejsce baranka stać Ją jedynie na dar z gołąbka. Składa więc Maryja tę ofiarę ubogich – dwa gołębie (zob. Kpł 12, 2-8). A tak naprawdę to przecież Bóg ofiarowuje się człowiekowi. Jezus spotyka się ze swoim ludem w osobach Symeona i prorokini Anny, córki Fanuela. Gdy tylko Józef i Maryja z Dzieciątkiem wchodzą do świątyni, jest tam już starzec Symeon, wiedziony głosem Ducha Świętego, który wypowiada nad dziecięciem jed

By nie wpaść w pułapkę

W dzisiejszym pierwszym czytaniu, z księgi Powtórzonego Prawa, słyszymy Bożą zapowiedź ustanowienia proroków. Tych, którzy po śmierci Mojżesza będą sumieniem Izraelitów.  Są oni wybrani i ustanowieni przez Stwórcę. Mają głosić prawdę w imieniu Boga. Nie głoszą własnej mądrości, dlatego nie wolno im jej przemilczać, ze względu na ludzkie kompromisy. Ci, którzy nie usłuchają słów proroka, zostaną osądzeni przez samego Boga. Jaka dla nas wypływa z tego nauka? Przecież Izraelici swoich proroków, podobnie zresztą jak samego Chrystusa pozabijali i to w majestacie prawa. Mógłby ktoś zatem z sarkazmem zapytać: „Gdzież dzisiaj oni są, ci głosiciele woli Boga?” Po co ich słuchać, skoro nikt dzisiaj już nawet o nich nie pamięta? Dzisiaj Bóg także powołuje swoje sługi. Jak kiedyś, przed wiekami. Dziś stoją oni za ołtarzami, siedzą w konfesjonałach i za szkolnymi biurkami. Głoszą dalej wolę nie swoją, lecz Boga. I dziś także wiedzą, że nie mogą niczego przemilczeć dla „świętego spokoju”. I dzi