Doświadczyć obecności
Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić.
Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć.
Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. [Mk 6,45-52]
Medytacja, to modlitwa obecności. Jej owoce w dużej mierze zależą od tego, na ile potrafimy uchwycić fakt, że nasza obecność jest tak naprawdę częścią większej obecności a więc innymi słowy, że jest zanurzona w wiecznym teraz – będącym przejawem nieustannej obecności Boga. Medytacja, należąca do rodzaju modlitw określanej wspólnym terminem „modlitwa kontemplacyjna” jest zaproszeniem do intensywnego wejścia w chwilę obecną, mająca szansę stać się chwilą osobowego spotkania z Bogiem, a więc Tym, który zawsze jest obecny tu i teraz, ale którego obecności przez nasz brak uważności, nasze zabieganie i brak otwartości nie potrafimy często dostrzec a przez to także otworzyć się na nią.
Jest to doświadczenie, które wymyka się naszemu racjonalnemu postrzeganiu, gdyż jest ono możliwe do doświadczenia na zupełnie innej – nieracjonalnej płaszczyźnie. Jest to płaszczyzna serca nie umysłu, który nas często zwodzi żądając namacalnych i racjonalnych dowodów i usiłując przekonać nas, że jak czegoś nie widzę, nie czuję, nie mogę dotknąć czy zobaczyć to tego nie ma. Dlatego medytacja proponuje nam wzniesienie się ponad nasze racjonalne postrzeganie i pozwala z zachwytem odkryć, że to, co nie możliwe jest do dostrzeżenia przez umysł jest możliwe do doświadczenia przez serce.
Chrystus swoim wyznaniem, jakie słyszymy w przytoczonym przed chwilą fragmencie Ewangelii ukierunkowuje nas na takie doświadczenie. Zobaczmy, że mówi o sobie w taki sposób, w jaki Bóg kiedyś przedstawił się Mojżeszowi na górze Horeb: „Ja jestem”. („Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.) Naturą Boga jest OBECNOŚĆ. JESTEM – to imię Boga. Tego wiecznego trwania Boga, które przejawia się w tym, że wszystko jest miejscem Jego obecności nie potrafimy ogarnąć, ale możemy tej obecności doświadczyć.
Medytacja jest modlitwą, która daje nam taką szansę. Modlitwa kontemplacyjna jest bowiem przede wszystkim modlitwą doświadczenia. To zaś czego doświadczamy jest obecność, z której wypływa pokój, radość i przekonanie o tym, że Bóg nas kocha i troszczy się o nas. Dokładnie takie było doświadczenie apostołów w łodzi, gdy Chrystus ucisza burzę. Ta OBECNOŚĆ stała się dla nich źródłem pokoju i bezpieczeństwa. Ta OBECNOŚĆ Boga może stać się dla nas źródłem podobnego doświadczenia. Trzeba tylko, abyśmy się na nią otworzyli. Otworzyli sercem, wznosząc się ponad to, co próbuje nam podpowiedzieć nasz umysł.
„Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. Czytając tę Ewangelię pomyślałem sobie, że to zdanie wypowiedziane przez Chrystusa, może stać się doskonałym wezwaniem medytacyjnym, jeśli ktoś szuka jeszcze takiego wezwania. Lub po prostu „Jestem” powtarzanie w rytmie oddechu, ze świadomością, że jest to imię, którym posługuje się sam Bóg, gdy przedstawia się człowiekowi i ze świadomością, że w tej obecności jesteśmy zanurzeni przez 24 godziny na dobę. Nie musimy jej szukać. Wystarczy się na nią otworzyć.
Komentarze
Prześlij komentarz