Między ciszą a ciszą...
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeżeli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami». (J 15, 1-8)
Trwać w modlitwie, trwać w relacji do Boga, trwać w dobrym, trwać w postanowieniu, trwać w przekraczaniu siebie, trwać w dobrych nawykach… Medytacja uczy nas tych postaw.
Jezus zachęca nas do trwania w Nim. To właśnie pragniemy czynić poprzez praktykę medytacji. TRWAĆ! Trwanie w medytacyjnym skupieniu oznacza najpierw spotkanie i nierzadko konfrontację z samym sobą, ze swoim fałszywym ja. „Ono – jak w jednej z konferencji mówił Merton do nowicjuszy w swoim klasztorze Gethsemani – jest niewidoczne, dobrze się ukrywa i maskuje, dopóki nie podejmiemy decyzji, że chcemy coś zmienić w swoim życiu. I wtedy się zaczyna. Odkrywamy, że jest w nas niedojrzałe dziecko. Niepohamowane. Uparte. Nie chcące się czemuś podporządkować, które będzie szukało za wszelką cenę świętego spokoju, żeby tylko było tak, jak ono chce. Żeby było po staremu.”
A jednocześnie nieustannie odnajdujemy w sobie pragnienie by coś zmienić na lepsze w sobie – takie są konsekwencje drogi wiary. Takie są konsekwencje trwania w Chrystusie, który nas pociąga swoją łaską do tej doskonałości, którą znajdujemy w Nim: „świętymi bądźcie, bo ja jestem święty”… Przeżywamy tydzień, który przywołuje postacie wielu świętych: wczoraj Marię Magdalenę, dzisiaj św. Brygidę, w piątek św. Jakuba… oni wszyscy są symbolem tego, że z Chrystusem potrafimy się zmieniać na lepsze, choć często oznacza to żmudną i długą walkę z samym sobą. I taki jest cel drogi wiary, taki jest cel praktyk duchowych, taki jest cel medytacji… Kto nie jest na to gotów, lepiej, żeby na tę drogę nie wchodził. A kto już na tę drogę wejdzie niech nie liczy za bardzo na siebie. Niech postawi na trwanie w Chrystusie i na Jego łaskę!

Komentarze
Prześlij komentarz