Posty

Wyświetlanie postów z września 4, 2016

Modlitwa, która uczy nas opierać się na Bogu

Mówię wam, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, by ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata .  (1 Kor 7, 30-31) Minionej niedzieli dane mi było uczestniczyć w obchodach 5-lecia istnienia grupy Modlitwy Jezusowej, z pobliskiego Czerniakowa, istniejącej przy parafii św. Stefana w Warszawie. Poza dziękczynną Eucharystią, była agapa a podczas niej kilka osób dzieliło się swoim świadectwem na temat tego, co daje im praktyka, Modlitwy Jezusowej, czy jak kto woli medytacji. Znamienne było jedne ze świadectw, w którym wspomniano, że im dłużej się tę modlitwę praktykuje tym paradoksalnie ma się mniej do powiedzenia.  Jest to charakterystyczne dla tej modlitwy, która uczy nas bardziej być, niż działać. Kiedyś, będąc gościem jednej z

Spotkałem świętą

Obraz
W dniu wczorajszym odbyła się w Watykanie kanonizacja św. Matki Teresy z Kalkuty. Chciałbym przywołać w tym miejscu pewne wspomnienie ze spotkania z Matką Teresą, w jakim dane było mi uczestniczyć podczas mojego pobytu w seminarium duchownym w Warszawie. Matka Teresa gościła w naszym seminarium dwukrotnie 6 listopada 1983 roku i 1 czerwca 1995 roku. Przyjeżdżała do Polski, aby wizytować swoje siostry lub aby uczestniczyć w ślubach wieczystych i przy takich okazjach udało nam się zaprosić ją do spotkania z alumnami. Właśnie drugie ze wspomnianych spotkań pragnąłbym tutaj przywołać: Spotkanie św. Matki Teresy z Seminarzystami (zapis ze spotkania dzięki uprzejmości jednego z kolegów) 1.06.1995 r. w Warszawie Wspomnienie rozpoczyna powitanie ówczesnego seniora alumnów: Droga, Kochana Matko Tereso z Kalkuty! Pamiętam do dziś słowa, które przeczytałem kilka lat temu. Powiedziała Matka takie słowa: "Zrezygnowałabym raczej z życia, niż bym się miała wyrzec swojej wiary. Wi

Największa miłość domaga się największej miłości

Na pierwszy rzut oka zdania dzisiejszej Ewangelii mogą nam sprawić trochę kłopotów. Z jednej strony wiemy przecież, że Ewangelia jest wezwaniem do życia w duchu miłości Boga i człowieka. Tymczasem Chrystus mówi: „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.”. Jak zrozumieć to wezwanie Jezusa jakby nieprzystające do reszty Jego przesłania? Otóż język biblii jest często językiem pewnej przesady, radykalizmu, w którym nie ma miejsca na kompromis. Zwłaszcza ma to miejsce w odniesieniu do tego, jak traktować mamy Pana Boga w naszym życiu. I Pan Jezus wypowiada się dzisiaj właśnie w tym duchu. Tym przesadnym stwierdzeniem chce podkreślić mocno, że w życiu człowieka prawdziwie wierzącego nic i nikt nie może przesłonić Boga i Jego miłości. Pierwszeństwo Boga, jakiego domaga się już Stary Testament jest absolutne! Puentą tego wezwania jest ostatni werset dzisiejszej perykopy ewangeliczn