Posty

Wyświetlanie postów z października 13, 2013

Doświadczenie pustyni

Czas kolejnych rekolekcji dobiegł końca. To zawsze święty czas. Jakie owoce przyniósł? Nie sposób obiektywnie odpowiedzieć na to pytanie. Po pierwsze dlatego, że są one bardzo indywidualne, po drugie dlatego, że zależą od naszej otwartości na to, co Pan Bóg chce nam powiedzieć a po trzecie dlatego, że te owoce objawiają się niejednokrotnie po długim czasie a bywa i tak, że zostaną przez nas niedostrzeżone   i niedocenione, jak wcale nie rzadko bywa z darami, jakie otrzymujemy od Pana Boga. Dla mnie jednak owoce tych rekolekcji objawiły się już na samym początku. O jednych już pisałem w poniedziałek, na starcie. Kolejnym namacalnym owocem była wielka otwartość tych, do których miałem szczęście mówić. I wreszcie jeden z najistotniejszych owoców – siła modlitwy. Kiedy głosi się rekolekcje dla wspólnoty zakonnej, wówczas można w sposób namacalny   moc modlitwy. Można powiedzieć wręcz i bez przesady, że czuje się, jak ona niesie człowieka… Dla mnie jednak rekolekcje to zawsze dar

Uwalnianie od duchowego materializmu

Podążanie drogą medytacji to uczenie się przeżywania życia w jak najpełniejszy sposób w chwili obecnej. Może zdarzyć się tak, że na początku podchodzimy do doświadczenia modlitwy w sposób interesowny lub inaczej mówiąc egoistyczny. Ale nawet wówczas, gdy rozpoczynamy medytację z jakoś obecną w nas troską o jej rezultaty, nawet kiedy próbujemy czasem oszacować, czy zainwestowany przez nas czas i energia okażą się uzasadnione dzięki temu, co otrzymamy w zamian, to jednak wytrwała praktyka medytacji prowadzi nas zawsze do oczyszczenia nas z tego, co można by określić mianem „duchowego materializmu”.   Wejście w doświadczenie prawdziwie transcendentne, ku któremu prowadzi nas medytacja ze swej natury musi prowadzić medytującego do poszerzenia przestrzeni jego wewnętrznej wolności. I choć dokonuje się to zawsze w sposób indywidualny dla każdego medytującego, to jednak jest jednym z bardziej dostrzegalnych jej owoców. Można powiedzieć, że jest to bardzo konkretny przejaw działania

Rekolekcje przerywane życiem

Jeśli ktoś zdoła to, co napisałem poniżej przeczytać ciurkiem, stawiam mu kawę. Ale jeśli ktoś nie chce można przejść od razu do puenty (jest wytłuszczona) niewiele poza czasem tracąc po drodze:-) Myślę, że tytuł dzisiejszego wpisu jest dosyć adekwatny do tego, że ten rok stoi w moim życiu pod znakiem wyjątkowej liczby rekolekcji. Właśnie z Bożą pomocą zaczynam kolejne a jeszcze dwie tury w tym roku przede mną. Z ludzkiej perspektywy to bez wątpienie spory wysiłek, przynajmniej dla mnie, bo staram się każde z nich traktować bardzo poważnie. I nie ma na myśli samego prowadzenia rekolekcji, co raczej dosyć długie przygotowanie do nich, jeśli chce się to uczynić w sumieniu dobrze. Tym bardziej, że po raz kolejny doświadczam tego, jak Pan Bóg, często po niewczasie przychodzi ze swoja propozycją, która burzy sporo z moich przygotowań i pomysłów. Po niewczasie, bo zazwyczaj to, co przychodzi jako pewne zaskoczenie i to dosyć niespodziewane ze strony Pana Boga ma miejsce wtedy, gdy ze

Wiara pokonująca poczucie beznadziei

Zapewne trudno wyobrazić sobie chorobę straszniejszą niż trąd; psuje się ciało, odsłaniają się kości, zamiera życie. Zdrowi (nie tylko w czasach Jezusa) są przekonania, że tak ciężko chorych powinni od siebie oddzielić. A co na to trędowaci z dzisiejszej Ewangelii? Im także wszystko zdaje się mówić, że takiego życia nie da się błogosławić. I że nie ma powodów, by się cieszyć a już tym bardziej by być wdzięcznym. Pozostaje niewymowny ból i, być może, nawet przeklinanie nieszczęśliwego losu, złorzeczenie… Szczerze powiedziawszy, nie trzeba być aż trędowatym, by się zastanawiać nad tym, czy życie rzeczywiście daje podstawy do błogosławienia czy raczej do przeklinania go. Bywają bowiem sytuacje (zarówno w wymiarze fizycznym jak i duchowym), które odbierają człowiekowi zdolność takiego funkcjonowania, jakiego by sobie życzył; i zmuszają go do bardzo ograniczonego sposobu życia. Ale oto dziesięciu trędowatych przekonało się, że ich straszny los nie jest czymś definitywnym! Spotkali Kogoś,