Porządek, który rodzi się z ciszy

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: „Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. (Mk 7,14-15)

Pisząc niedawno krótką relacje do Gościa Niedzielnego związaną z obchodami jubileuszowego Dnia Islamu w Polsce miałem okazje spotkać się przy kawie z moim przyjacielem – redaktorem tejże gazety, który mówił mi o jednym z artykułów, który sam pisze do tejże gazety. W zasadzie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ta rozmowa dla mnie miała rangę świadectwa tego człowieka i roli, jaką ma Słowo Boże w jego życiu. Nie jest to miejsce ani czas, aby przytaczać to świadectwo, ale chciałbym odwołać się do jego puenty. Otóż mój znajomy opowiadał mi o pewnym spotkaniu sprzed lat, które w dużej mierze odmieniło jego pracę a może i życie. Spotkaniu krótkim, właściwie rozmowie. Znamy te słynne porzekadła: „pokaż mi jak mieszkasz a powiem ci, kim jesteś”. Otóż jego rozmówca powiedział mu przed laty podczas pewnych rekolekcji, które przeżywał, że: „Porządek w życiu duchowym zaczyna się od porządku na biurku”. I właściwie to była największa i najbardziej owocna nauka, jaka wyniósł z tych rekolekcji. Stała się dla niego zaczynam lat zmagań ze sobą. Jak sam mówił nigdy nie potrafił zdobyć się na to, aby na jego biurku był porządek. Miał tak od dziecka. Wydawało mu się, że tym bardziej w życiu poważnego i zabieganego redaktora gazety to nieosiągalne. Czasem jak się śmiał – usprawiedliwiał się jeszcze większym bałaganem, który widział na burkach swoich kolegów. Po trzech latach zmagań raz jeszcze spotkał człowieka, który wypowiedział do niego rzeczone zdanie i stwierdził, że dla niego utrzymanie porządku na biurku dłużej niż godzinę nie jest realne. Czy jest w ogóle jakiś sposób jak to zrobić? Wówczas jego rozmówca – mądry, głęboko wierzący i poukładany – człowiek powiedział: „Połóż na biurku otwarte Pismo Święte.” Zrobił tak. I stało się…

Dla mnie jego opowieść jest doskonałym przykładem tego, co robi w naszym życiu medytacja. Dla mnie bowiem jest ona jak otwarta księga, położona w naszym sercu. Tak jak Pismo Święte wprowadza na biurku porządek, tak medytacja wprowadza w nasze serce ciszę, która jest punktem wyjścia do słuchania Boga i Jego słowa. A to przecież od naszego serca, jak mówi dzisiaj Chrystus zaczyna się wszystko. Z niego – z wnętrza, z serca człowieka – rodzi się zarówno dobro jak i zło.

Wydawać by się mogło, że życie pośród hałasu, jaki funduje nam współczesna rzeczywistość, wśród nieustannego bełkotu mediów, krzyku miasta, w którym żyjemy musi nas nauczyć sposobów życia w hałasie. Trzeba się nauczyć żyć w hałasie, pracować w hałasie, spożywać posiłki w hałasie, rozmawiać w hałasie, nawet modlić się w hałasie. Nic bardzie mylnego! Im bardziej żyjemy w hałasie zewnętrznym, tym bardziej potrzebujemy ciszy – jako antidotum, jako równowagi. Ktoś, kto nie potrafi o nią zadbać, ten bardzo łatwo przekona się, że hałas zewnętrzny zburzy mury jego wewnętrznej twierdzy, wedrze się do środka, stając się źródłem także wewnętrznego chaosu. A przed hałasem wewnętrznym dużo trudniej uciec. Dużo trudniej się z niego wyleczyć. Dlatego jedyną odpowiedzią na zgiełk, jaki nas otacza jest cisza. Odpoczynek domaga się ciszy. Modlitwa domaga się ciszy. Wsłuchiwanie się w Słowo Boże domaga się ciszy. A jednocześnie Słowo Boże jest tym, które wprowadza ciszę. Nie ma bowiem innej możliwości, aby wsłuchać się w Boga, który mówi w ciszy. Regularne wsłuchiwanie się w Słowo Boże buduje wewnętrzną ciszę, która dopiero z naszego wnętrza ma szansę przenosić się w nasze zewnętrzne życie. Ponadto zarówno cisza jak i Słowo Boże stoją na straży naszego serca. W ciszy bowiem nie da się przeoczyć tego, co do niego wpuszczamy. Nieproszeni goście, którzy chcą zatruć nasze serce a w konsekwencji nasze życie mogą dostać się do wnętrza tylko wówczas, gdy żyjemy w hałasie i w chaosie.

Jeśli życie duchowe może zacząć się od porządku na biurku, na które kładziemy otwarte Pismo Święte, to może się ono także zacząć od ciszy i Słowa Bożego, które kładąc na chaosie naszego życia zaczyna wprowadzać w nie porządek, harmonie i głębię. I temu właśnie służy medytacja. Ona jest jak Otwarte Pismo Święte położone na bałaganie naszego życia, otwierając nas tym samym na Ducha, który ma moc nas przemieniać i uzdrawiać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji