Cisza, która porządkuje

Psalm 131

Panie, moje serce się nie pyszni

i oczy moje nie są wyniosłe.

Nie gonię za tym, co wielkie,

albo co przerasta moje siły.

Przeciwnie: wprowadziłem ład

i spokój do mojej duszy.

Jak niemowlę u swej matki,

jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.

Izraelu, złóż w Panu nadzieję

odtąd i aż na wieki!

Wakacje sprzyjają ucieczce od codziennej gonitwy. Łatwiej w tym czasie o znalezienie spokoju niż w ciągu roku. Szukamy ciszy w codzienności, bo wiemy, że jest nam ona potrzebna.

Minionej niedzieli dobiegła nas smutna wiadomość o śmierci wybitnego kompozytora Ennio Morricone. Miałem szczęście być na ostatnim jego koncercie w Polsce, który odbył się w ubiegłym roku w Krakowie. Przy tej okazji Morricone udzielił wywiadu, w którym mówił między innymi o roli ciszy w muzyce: „Każda muzyka zaczyna się ciszą – mówił kompozytor. Cisza porządkuje nasze emocje i naszego ducha, i przygotowuje w nas miejsce do przyjęcia dźwięków. Doświadczył tego każdy, kto kiedykolwiek się nad muzyką pochylał, aby usłyszeć co ma mu do powiedzenia”. Te słowa tak bardzo podkreślają rolę ciszy. O takiej samej, porządkującej roli ciszy, ale w odniesieniu do całego naszego życia pisze ojciec Jalics w swojej książce „Rekolekcje kontemplatywne”. To piękny komentarz do psalmu, który przywołaliśmy na początku naszego wprowadzenia: Cisza jest czymś, co nie godni za tym, co wielkie i właśnie dlatego ma zdolność wprowadzać ład i spokój do wnętrza człowieka.

Ojciec Maksymilian Nawara OSB przyznaje, że milczeniu nie tyle przeszkadza hałas, ile błąkające się po głowie myśli. Dlatego medytacja monologiczna zachęca nas do wejścia w doświadczenia milczenia duchowego, które rodzi się właśnie z ubóstwa myśli i wyciszenia naszych namiętności. W medytacji nie chodzi o to, aby zaprzeczać ich istnieniu, ale o to, aby oddać je całkowicie Bogu, by wypuszczone z naszych rak nie tkwiły w nas i nie stawały się ościeniem utrudniającym naszą modlitwę.  Milczenie duchowe pragnie nas poprzez medytację stawiać wobec tego, co najważniejsze a więc wobec obecności Boga w chwili obecnej. Myśli i namiętności rodzące się w nas przychodzą i odchodzą. To zaś co trwa, co jest niezmienne, to nasze zanurzenie w obecność Boga. I tę rzeczywistość pragnie nam uświadomić medytacja. Niestety często panujący w nas hałas myśli i emocji sprawia, że ta świadomość nieustannej obecności Boga nam umyka a wraz a nią umyka nam to, co rzeczywiście najważniejsze w naszym życiu i w doświadczeniu naszej wiary.

„W Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” – przypomni św. Paweł w Dziejach Apostolskich [Dz 17,28]. Czy jednak możemy powiedzieć, że ta świadomość nieustannie nam towarzyszy w życiu? A właśnie do obudzenia tej świadomości ma prowadzić praktyka medytacji. Jej istotą jest zanurzenie nas w modlitwę nieustanną, czyli nieustanna pamięć o Bogu.

W Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł przypomina, że „przemija postać tego świata” [1 Kor 7,31], chcąc nas zachęcić, abyśmy nie zatrzymywali się na tym co przemijające i nie poświęcali temu więcej uwagi niż na to zasługuje. W doświadczeniu duchowym ważne jest to, abyśmy skupiali się na tym co trwałe, niezmienne i wieczne a co stanowi prawdziwy fundament naszej wiary i relacji z Bogiem: a więc na miłości Boga, której świeżość możemy odkrywać na każdym kroku wraz z pięknem otaczającego nas świata i wraz z oddechem, który przypomina nam, że to Pan w swojej miłości podtrzymuje nasze życie [por. Ps 54,6].

Pozwólcie, że przywołam raz jeszcze słowa Ennio Morricone z rzeczonego wywiadu:  „Dźwięk powinien być otulony w ciszę, dźwięk powinien spoczywać w ciszy jak drogocenny kamień w aksamitnej szkatule”. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem te słowa pomyślałem sobie: „Jakie to medytacyjne!”

Podobnie jest ze słowem, które towarzyszy praktyce naszej medytacji. Słowa, po które sięgamy w naszej praktyce są ubogie, bo mają nas prowadzić do ubóstwa duchowego, mają podtrzymywać w nas skupienie, ostatecznie prowadząc nas do ciszy. Wówczas staną się niczym drogocenny kamień pozwalający nam coraz głębiej i głębiej zanurzać się w świecie ducha.

Na koniec pozwólcie, że przytoczę jeden fragment poezji, która powstała jako owoc medytacji. Słowo, które zrodziło się  z ciszy. I mimo, że ta poezja składa się ze słów, to w swoim przesłaniu jest zaproszeniem do szukania ciszy:

W ciszy szukam słów, by podziękować za Twą miłość.

W ciszy jest mój Bóg, tam zawsze szukam Go.

W ciszy serca brzmi pokorne fiat mojej duszy.

W ciszy pragnę być milczeniem u stóp Twych.

W ciszy modlitw szmer każdego dnia do Ciebie wznoszę

I życie składam swe, Ty w ciszę zmieniasz je.

Dziękuję za miłość Twą, nie pragnę już niczego więcej,

Nie szukam pustych słów, bo ciszą jest mój Bóg.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji