Wąska ścieżka życia i ciasna brama śmierci

 

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.

Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»

On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. (Łk 13, 22-23)

Jezus przemierzając drogi Palestyny był doskonałym obserwatorem codziennego życia ówczesnych ludzi i często w oparciu o to, co widział budował ewangeliczną narrację, jakby chcąc uświadomić słuchaczom, że Ewangelia nie jest nigdy oderwana od życia, nawet gdy mówi o rzeczach wzniosłych i ostatecznych a Królestwo Boże, które się urzeczywistniło wraz z Jego przyjściem, choć z jednej strony nie jest z tego świata, to jednocześnie jest w nas i pośród nas.

To są te paradoksy, którymi przesiąknięte jest nauczanie Jezusa, dla zrozumienia których trzeba czasem odpuścić na płaszczyźnie intelektu, na rzecz przyjmowania Jezusowego słowa sercem. Tego uczy nas zresztą medytacja monologiczna, modlitwa serca.

Ta dzisiejsza Ewangelia jest także rodzajem paradoksu, choć św. Mateusz zapamiętał to zdanie inaczej: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wiele jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znają.” (Mt 7,13–14)

Jezus w tych słowach przedstawia trudną a zarazem paradoksalną wizję. Jest nią obraz „drogi”, którą trzeba pokonać i obraz „bramy” przez którą trzeba przejść, aby ukończyć etap ziemskiej pielgrzymki i otrzymać „dom, nie ludzką ręką zbudowany”. Jest to droga pielgrzyma, który zdąża do miejsca swego przeznaczenia, ale nie jakąś nieznaną drogą, lecz drogą dokładnie wytyczoną przez Chrystusa i co więcej mając Go za Przewodnika i Towarzysza drogi. W medytacji to Jezusowe towarzyszenie uobecnia się w słowie, w Imieniu, które przyzywamy a które w języku Biblii zawsze oznacza obecność. Chciałoby się powiedzieć zatem, że nie sposób się na tej drodze zagubić. A jednak nic bardziej mylnego.

Zwroty „ciasna brama”, „wąska droga” są przenośniami, które oznaczają trudną decyzję i wybór wstąpienia na drogę radykalizmu ewangelicznego, na drogę naśladowania Jezusa. „Niestety – jak komentuje to papież Franciszek – ponieważ jesteśmy wolni a droga, którą proponuje Jezus nie jest jedyną drogą, jaką możemy przejść przez życie, dlatego wielu szuka szerokiej i wygodnej drogi, choć często nie przedstawia ona żadnej wartości. Dąży nieustannie do nadmiernego wygodnictwa, komfortu i przyjemności. Obca takim osobom jest ofiara i umartwienie a dobra doczesne są traktowane jako cel życia. Takiego człowieka cechuje radość na myśl o „szerokiej bramie”, która jawi się w postaci ciągłej, bezkrytycznej konsumpcji, a w sercu gości bezustanny hedonizm. Ale nie jest to nigdy prawdziwa radość, bo wystarczy, że odbierzemy takim osobom przyjemność a stają się sfrustrowane i agresywne. Uważajcie na siebie – kończy swoją katechezę papież – bo droga ta prowadzi do zguby – przestrzega Pan: „…aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych.” (Łk 21,34) Konkludując Franciszek stwierdza, że „… wszystko rozstrzygnie się w „bramie”, która oznacza koniec ziemskiego życia a przez tą bramę poza naszą duszą będą mogły się przecisnąć jedynie owoce naszej wiary, nadziei i miłości.”

Już Jan Kasjan nauczając o modlitwie monologicznej mówił, że przypomina ona raczej przeciskanie się wąską ścieżką i ciasną bramą. Jest tak dlatego, że modlitwa ta wymaga od nas porzucenia bagażu wielu naszych nawyków i przyzwyczajeń zarówno w modlitwie jak i w iluzorycznym  sposobie myślenia o naszym życiu, w którym ciągle kuszą nas władza, prestiż i posiadanie, jako wartości określające nasze życie.

Tymczasem medytacja monologiczna uczy nas czegoś zupełnie odwrotnego: dobrze przeżywane życie jest zawsze wyrazem zawierzenia się i zgody na to, że Bóg poprowadzi nas tam, gdzie On chce i jak chce, bo realnie tylko On ma władzę, ludzki prestiż nie ma najmniejszego znaczenia w Jego oczach a to, co posiadamy i tak nie przejdzie przez ciasną bramę śmierci o ile nie należy do sfery życia wewnętrznego, do sfery serca.

W ten sposób jeden z pierwszych nauczycieli modlitwy monologicznej uczył swoich uczniów wolności serca, która uwalnia nas od frustracji tak bardzo przynależnych owym trzem wspomnianym pokusom: władzy, prestiżu i posiadania.

Mistrz Eckhart mówi, że esencją prawdziwego życia duchowego jest czasownik: ”BYĆ”. I tego być mamy się nieustannie uczyć, bo ono stanowi nasze podobieństwo do Boga, który przedstawia się imieniem: JESTEM.

Jezus chce by doświadczenie bycia i to bycia naprawdę stało się naszym udziałem. Tymczasem większość naszego życia poświęcamy na odmianę czasowników: „chcieć”, „mieć”, „robić” a zapominamy, że żaden z nich nie ma naprawdę głębokiego znaczenia, jeśli nie nabierze wymiaru transcendentnego – pisze Eckhart.

Pozwólmy się zatem prowadzić Jezusowi tą drogą bycia i wolności, przyzywając Jego imienia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa