Duchowa higiena umysłu i serca

 

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:

«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.

Kto ma uszy, niechaj słucha! (Mt 13, 1-9)

Obraz Siewcy bardzo dobrze nawiązuje do praktyki medytacji monologicznej, w której pozwalamy, aby słowo, które powtarzamy w rytmie oddechu było nieustannie zasiewane w naszych sercach. Jezus jest hojnym Siewcą – nie wybiera terenu, lecz  rzuca ziarno słowa na każdą glebę, nawet jeśli wie, że być może nie przyniesie to stokrotnego plonu.

Z drugiej strony ta przypowieść winna być pewnego rodzaju wyzwaniem dla nas i stawiać przed nami pytanie o owoce, jakie medytacja przynosi w naszym życiu. A także o to, czy nie możemy uczynić nic więcej, co sprawiłoby, aby owoce te były większe…

Przypowieść o Siewcy przesuwa akcent z siewcy na rodzaj gleby. Nie każda gleba przynosi obfity plon. Gleba z przypowieści symbolizuje serce człowieka. Warto pytać; jakie jest moje serce, serce człowieka medytującego? Czy mogę powiedzieć, że jest glebą, w której słowo pada na podatny grunt? A także, czy mogę uczynić coś, aby była gruntem bardziej podatnym na oddziaływanie słowa, które nam towarzyszy w medytacji?

Z jednej strony będziemy borykali się w naszej praktyce z doświadczeniami, które nie zawsze są zależne od nas i naszej dyspozycji: zniechęcenie, pokusy, natłok treści, które dzisiaj atakują ludzki umysł i wywołując w nas taką a nie inną reakcję emocjonalną oddziałują też na nasze serca. To wszystko jest tym rodzajem doświadczenia przed którym nie sposób uciec i z którym nasza praktyka medytacji musi się zmierzyć przez stałość, ale też zaufanie, że w tej walce nie jesteśmy sami, że wraz z nami współpracuje też łaska, która przychodzi wraz ze słowem w które się wsłuchujemy.

Z drugiej strony musimy pamiętać o tym, co zależy od nas starając się dbać o pewnego rodzaju duchowa higienę naszego serca i umysłu. Franciszkanin ojciec Richard Rohr, znany współczesny nauczyciel kontemplacji w swojej książce Kontemplacja w działaniu mówi o praktykowaniu czystości serca i umysłu, która pozwala na zachowaniu pewnej wewnętrznej równowagi sprzyjającej postawie medytacji i kontemplacji. Do tej praktyki zalicza unikanie emanujących lękiem lub gniewem zdarzeń, które starają się zawładnąć ciałem i umysłem, a które Pismo święte zachęca by przezwyciężać ufnością i przebaczeniem. Równie ważnym wymiarem duchowej higieny naszego serca i umysłu jest praktykowanie pewnego porządku społecznego, czyli naszych relacji z innymi, który nie zakłóca naszej równowagi przez wzbudzanie w nas bardzo zdradliwych postaw od których się uzależniamy: złości, zazdrości płynącej z porównywania się z innymi, noszenia w sobie urazów etc. Tym, co w dużym stopniu pozwala nam porządkować ten wymiar jest przykazanie miłości i złota reguła, którą Jezus nam pozostawia w słowach: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7, 12) Do innych ważnych atrybutów praktykowania czystości serca należy skromność, wdzięczność, współodczuwanie, współtworzenie, czy głębsza chęć zrozumienia.

Można by do tych wskazówek o. Rohra dopisać jeszcze próbę eliminowania z naszego życia tych przestrzeni, które próbują zaśmiecić nasz umysł i serce niepotrzebnymi treściami, które oddziałują na nas podświadomie. Wiele osób, które weszło na drogę medytacji np. świadomie zrezygnowało np. z oglądania telewizji w imię walki nie tylko o czas, ale i o przestrzeń wolną od złego oddziaływania na nas.

Oczywiście te wymienione kwestie to tylko wycinek z całej gamy postaw, na które możemy wpływać naszymi decyzjami i wyborami. Medytacja ucząc nas wsłuchiwania się w stan naszego serca i umysłu najlepiej podpowie nam, co w jej codziennej praktyce może stać się dla niej przeszkodą a tym samym przeszkodą sprawiającą, że słowo, w które się wsłuchujemy nie przynosi takich owoców, jakie by mogło.

Jezus, mówiąc o żyznej glebie ludzkiego serca, wskazuje na ogromne możliwości, jakie drzemią w człowieku, który otworzy się na dar słowa i towarzyszącej mu łaski. Jeśli zatem ze swojej strony zadbamy o duchową higienę naszych serc, wówczas będziemy mogli doświadczyć, że słowo, które pada na dobrą glebę serca ma niezwykłą moc jego przemiany a w ślad za nim także przemiany umysłu i całego naszego życia wraz z uczniem nas nowego – bardziej ewangelicznego – sposobu patrzenia na rzeczywistość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji