Choroba dualizmu

 

Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych. Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim”. Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie (Łk 9, 1-6).

Dzisiaj Łukasz akcentuje kwestię zdrowia-choroby. Pokazuje Jezusa, który chce uzdrawiać i leczyć.

Czytając tę Ewangelię przyszła mi do głowy pewna choroba, która toczy dziś większość środowisk: mam na myśli chorobę podziałów. Dotyka ona rodziny, wspólnoty kościelne, środowiska zawodowe, akademickie, społeczeństwa… Dotyka przede wszystkim naszych serc. W tym sensie wszyscy jesteśmy chorzy i wszyscy potrzebujemy uzdrowienia!

Zobaczmy jak często ulegamy pokusie dualistycznego myślenia: ono dotyka nas samych, tego co przeżywamy, ale też naszych relacji z innymi. Dualizm: lepszy – gorszy, nasz – obcy etc.  jest – jak pisał Ewargiusz z Pontu – przyczyną zazdrości, nieuporządkowanych pragnień, zawiści i wielu innych grzechów, które ranią nasze serca i niszczą nasze relacje zarówno z innymi, jak i z Bogiem.

Kiedy pozwalamy, aby w nasze myślenie wkradł się dualizm to musimy mieć świadomość, że zawsze wprowadzi on nieład najpierw w nasze serca a potem do wspólnot, do których należymy. Nie tego chciał Jezus! Jezus w jednej ze swoich najpiękniejszych modlitw – Modlitwie Arcykapłańskiej – większość uwagi poświęcił jedności. Jakby chciał nas uwrażliwić na to, jak wielkim jest ona zagrożeniem dla naszej wiary, dla naszej ufności i miłości.

Jezus daje nam jednak wielką moc, o której mówi w dzisiejszej Ewangelii. Mam na myśli moc wprowadzania jedności w nasze serca a potem wszędzie tam, gdzie idziemy  jako Jego świadkowie. Źródłem tej mocy jest otwartość na Jego łaskę. Jest zgoda, aby to On uciszał nasze serca i przezwyciężał demony podziału, które je tak często atakują przez różne złe myśli czy emocje, które tam wpuszczamy.  Tak, jak o tym mówi Psalm 131:

Panie, moje serce się nie pyszni,

i oczy moje nie są wyniosłe.

Nie gonię za tym, co wielkie,

albo co przerasta moje siły.

Przeciwnie: wprowadziłem ład do mojej duszy.

Jak niemowlę u swej matki,

jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.

Izraelu (można wstawić tu swoje imię), złóż w Panu nadzieję

Odtąd i aż na wieki! (Ps. 131)

Medytacja jest tą praktyką, która stoi na straży naszego serca i przez słowo, w które się wsłuchujemy pozwala wprowadzić ład i porządek w naszych sercach, bez którego nie sposób wprowadzać tego ładu i porządku do naszego codziennego życia i naszych relacji z innymi.

Wchodząc w praktykę medytacji pozwólmy działać w sobie tej mocy łaski, która ucisza nasze serca i przezwycięża dualizm również ten wkradający się między duszę a ciało.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji