Dialogować z buddystami



Kiedy czyta się gazety (nawet te katolickie), czy słucha bardziej zorientowanych stacji radiowych, gdyż telewizja wspomina o tym jedynie zdawkowo wydawać by się mogło, że dialog jaki jest prowadzony przez Kościół katolicki dotyczy głownie innych wyznań chrześcijańskich i ewentualnie dwóch tzw. religii monoteistycznych, gdyż z racji wiary w Boga (jedynego) z tymi religiami coś nas łączy. Oczywiście to bardzo okrojony obraz, gdyż Kościół podejmuje też całkiem skuteczny dialog zarówno z przedstawicielami hinduizmu jak i buddyzmu, którego konkretne owoce także są widoczne, choć zupełnie inne niż w przypadku pozostałych rodzajów dialogu a to dlatego, że i płaszczyzna odniesienia i spotkania jest nieco inna. Przykładem takiego dialogu z buddyzmem jest tzw. Dialogue Interreligion Monastic, na płaszczyźnie którego dokonało się nie tylko wiele spotkań i cennych inicjatyw, ale który nie mam co do tego wątpliwości przynosi także konkretne owoce duchowe. Z wielu z nich mogli korzystać i zapewne korzystali również czytelnicy tego bloga a to za sprawą najaktywniej bodaj działającego na tej płaszczyźnie katolickiego mnicha z Polski - ojca Jana Berezy. Ale w dialog ten równie aktywnie włączają się polscy jezuici. Pisze o tym, bo co i rusz dane jest mi uczestniczyć w mniejszym lub większym spotkaniu na tej płaszczyźnie (gdyż nikt inny w diecezji nie chce się tym dialogiem zajmować od czasu odejścia ks. prof. Dajczera, który jako fenomenolog religii buddyzmowi poświecił wiele lat swoich naukowych badań). Ostatnio dane mi było w ramach spotkania poza typowym "Tygodniem dialogu" uczestniczyć. Choć buddyzm w naszym kraju nie jest tak zinstytucjonalizowany jak islam czy judaizm, to jednak co jakiś czas nadarza się okazja do spotkań z przedstawicielami tej lub innej wspólnoty, które wnoszą także w ten wymiar dialogu wiele dobrego. Kiedyś nawet jeden z moich buddyjskich przyjaciół, którego poznałem jeszcze w czasie moich krakowskich studiów i który nomen omen zaprowadził mnie po raz pierwszy do klasztoru w Lubiniu i do Ojca Jana próbował mnie uczyć jak tworzyć haiku. I tak zaczęła się moja długa choć może niezbyt błyskotliwa przygoda z buddyzmem, któremu nawet poświęciłem jedną z pisanych prac i kilka drobnych artykułów, po to, by tę pierwszą miłość porzucić na rzecz romansu z islamem, którego ani nie chciałem, ani nie zakładałem. Życie jest pełne paradoksów. Przynajmniej moje. Ale jak powiadają stara miłość nie rdzewieje, dlatego czasem tak dla przyjemności wracam do spotkań z moimi buddyjskimi przyjaciółmi i więcej czasu niż innym religiom poświęcam buddyzmowi na wykładach z religiologii.  

mój pociąg pędzi
z chyżością dwu haiku
na pół godziny


o każdej porze dnia
kwitną wciąż nowe kwiaty
w kalejdoskopie


gdy jeszcze ciemno
słońce wstaje i rosą
podlewa ogród


anioł przy studni
sprawdza czy widać piekło
z drugiej strony dna


anioł zmartwiony
prowadzi małe dzieci
starsze uciekły


zagajnik sosen
a przy piaszczystej drodze
madonna równin


Zasadniczo buddyzm zawiera w sobie trzy wielkie tradycje duchowe: Hinajanę czyli "Mały Wóz", Mahajanę czyli "Wielki Wóz" oraz Wadżrajanę czyli "Diamentowy Wóz". Ideologiczne rozbieżności między buddystami różnych tradycji są stosunkowo duże. Są one odzwierciedleniem ich religijno-filozoficznych postaw, stosunku do tradycji, pojmowania celów i zadań danej tradycji w ich konkretnej sytuacji historycznej.
Kościół jest otwarty na dialog z różnymi tradycjami buddyzmu a jego stanowisko zostało wyrażone w "Deklaracji o Stosunku Kościoła do Religii Niechrześcijańskich Nostra aetate: "Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje zasadniczą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów którymi ludzie, w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą do najwyższego oświecenia (...) Kościół Katolicki nie odrzuca niczego z tego, co w religiach owych jest prawdziwe i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak mają w sobie promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi".
"Dialog jako potencjalne odniesienie do ludzi "inaczej wierzących" domaga się wraz z szacunkiem dla osób i sumień - osobiście świadomej postawy religijnej. Dokumenty soborowe wyraźnie wskazują, że chodzi tu o postawę ugruntowaną na stosunku do prawdy. Ta właśnie postawa nie powinna uchylać się od próby dialogu, wręcz przeciwnie, w nim właśnie zdaje ona właściwy sobie egzamin duchowej dojrzałości. Chodzi tutaj nie tylko o egzamin z praw wiary z "przyświadczenia" danego im przez rozum, chodzi równocześnie o egzamin z miłości do człowieka, do ludzi odmiennych przekonań, podejmowany na gruncie wiary. Nie jest to egzamin łatwy, łatwiejsza z pewnością byłaby wiara "bez dialogu". Jednakże Sobór, który stara się odpowiedzieć na pytanie; co to znaczy być wierzącym członkiem Kościoła - nie może nas zwolnić od tego egzaminu"[K. Wojtyła, U podstaw odnowy soborowej. "Znak", nr 297/1979 s.184).
Buddyści i Jezus Chrystus]

Wprawdzie Budda unikał jakichkolwiek wypowiedzi na temat istnienia czy nieistnienia Boga. Mogłoby wydawać się więc, że pytanie "jak buddyści postrzegają Jezusa Chrystusa" jest bez znaczenia; gdyż "Jezus Chrystus, według doktryny chrześcijańskiej, jest pełnym i ostatecznym objawieniem, jedynego i prawdziwego Boga. Jednakże są buddyści wierni nauczaniu buddyzmu, próbujący pokonać tę trudność". Do takich właśnie należą: Masao Abe (reprezentant tradycji buddyzmu mahajany); uczony, znawca buddyzmu, przywódca światowego dialogu buddyjsko-chrześcijańskiego. Czcigodny Buddhadasa (reprezentant tradycji buddyzmu hinajany), Jego Świątobliwość XIV Dalajlama (reprezentuje buddyzm tybetański, jest głową "żółtych czapek" tyb.dGe-lugs-py (2) i władcą religijnym wszystkich tybetańczyków), oraz Czcigodny Thich Nhat Hanha wywodzący się z buddystów wietnamskich obecnie przebywający na emigracji we Francji. Dla Masao Abe istotne jest w dialogu obustronne wzbogacenie, przez poznanie innej duchowości; dzięki swojej refleksji "nad buddyjską koncepcją siunjata (pustki) (3) Rozpoczynając od cytatu św. Pawła z Listu do Filipian 2, 5-8, Masao Abe stwierdza, że jest to jeden z wywierających największe wrażenie fragmentów w Biblii. Rozumie on kenozę (ogołocenie) Chrystusa nie jako coś częściowego, ale coś zupełnego i gruntownego. Kenoza Chrystusa oznacza, że jako Syn Boży zasadniczo i w gruncie rzeczy, ogołocił się On i wyrzekł samego siebie. Innymi słowy, musi ona być widziana w kontekście problemu ludzkiego "ja". W tym sensie, każdego dnia, tu i teraz umieramy jako jako "stary człowiek" i zmartwychwstajemy jako "nowy człowiek" razem z Chrystusem (...) Abe rozumie zbawczą funkcję Chrystusa, tzn. mesjańskość, w kategoriach Jego samoogołocenia. Kenoza Chrystusa polega na tym, że jest On zarówno uniżony, jak i wywyższony na wyższe miejsce niż przedtem. Teologia krzyża jest czymś abstrakcyjnym w oderwaniu od teologii chwały (...) Od swojej refleksji na temat kenozy Jezusa Chrystusa, Abe przechodzi do pojęcia kenozy Boga. Pyta on: "Czyż nie jest tak, że kenoza Chrystusa , to znaczy samoogołocenie się Syna Bożego, ma swoje źródło w Bogu Ojcu, tj. w kenozie Boga?" Utożsamia on kenozę z miłością, z przebaczeniem, która jest prawdziwą naturą Boga. Innymi słowy, kenoza dla Abe jest nie tyle zwyczajną cechą Boga, ile Jego fundamentalną naturą "Bóg jest Bogiem nie dlatego, że Bóg sprawił, iż Syn Boży, który przyjął ludzką postać i został poświęcony, podczas gdy Bóg pozostał Bogiem, ale ponieważ Bóg jest Bogiem cierpiącym, Bogiem samopoświęcajacym się przez całkowitą kenozę. Kenotyczny Bóg, który całkowicie siebie ogałaca i całkowicie siebie poświęca, jest prawdziwym Bogiem. I jest to właśnie ten kenotyczny Bóg, który całkowicie zbawia wszystko, włączając w to istoty ludzkie i naturę, przez samoofiarującą, pełną wyrzeczenia miłość"[Religie Świata o Jezusie. DokumentPapieskiej Komisji do spraw Dialogu Międzyreligijnego. KSJ, Katowice 1998, s. 63-73]

Dla Czcigodnego Buddhadasy podobnie jak dla Masaeo Abe poznanie Jezusa Chrystusa ma na celu raczej wzajemne duchowe ubogacenie niż dyskutowanie polemicznych punktów chrześcijańskiej i buddyjskiej teologii. To właśnie z Nowego Testamentu Buddhadasa wywodzi swą wiedzę na temat Chrystusa. Można powiedzieć, że "szczerze respektuje to, co Nowy Testament naucza. "W kontekście grzechu Buddhadasa przede wszystkim mówi o Chrystusie, który przyszedł, aby odkupić ludzi z (niewoli) grzechu, i dlatego jest On określony jako "Odkupiciel" (...) przyszedł na świat, aby zniszczyć strach i zło, które powodują cierpienie (...), to wiara w Jezusa jest narzędziem wyzwolenia. Wiara i strach nie mogą współistnieć: tam, gdzie jest wiara, nie może być strachu. W ten właśnie sposób wiara w Jezusa Chrystusa jedna człowieka z samym sobą, ujawniając jego prawdziwą naturę". Jezus jest prawdziwym "Odkupicielem" (...) jest inicjatorem "Drogi do Boga". Miłość do innych jest rdzeniem Jego misji i Jego życia i nie wypływa ona jedynie z indywidualności Jezusa Chrystusa , ale wynika z samego bycia Bogiem" [Religie Świata o Jezusie. DokumentPapieskiej Komisji do spraw Dialogu Międzyreligijnego. KSJ, Katowice 1998, s. 70-73]

Jego Świątobliwość XIV Dalajlama "jest pod ogromnym wrażeniem nauczania Jezusa Chrystusa (...) Zachowując najgłębszy szacunek dla Jezusa Chrystusa, jest on jednocześnie zwolennikiem wszystkich działań, zmierzających do osiągnięcia celu, o którym nauczał Chrystus, nawet jeśli byłby on osiągnięty metodami i technikami stosowanymi przez buddyzm. Ten cel, o którym nauczał Chrystus, to przekształcenie samego siebie. Odwiedzając Lourdes (...), Dalajlama powiedział: "Szczęście, którego doświadcza odwiedzający miejsce takie jak to, trudno opisać. Wizyta taka nie jest jedynie wyrazem solidarności. Jest ona również doświadczeniem bycia twarzą w twarz z Jezusem Chrystusem i Maryją (...) Nie można się tych rzeczy nauczyć z żadnej książki; aby uchwycić ich istotę, trzeba praktykować (wyznawać) religię" [j.w.].
Czcigodny Thich Nhat Hanha snując swoją refleksję o Chrystusie mówi: "Kiedy patrzymy i próbujemy dotknąć głębi nauczania Jezusa, moglibyśmy wgłębić się w realność Boga. Miłość, zrozumienie, odwaga i akceptacja są przejawami życia Jezusa. Mógł On dotrzeć do ludzi Jego czasów, dając im pomoc Ducha Świętego, którego sam posiadał i Królestwo Boże, które w Nim było (...) Uważam, że musimy uważnie się przyjrzeć każdemu faktowi z życia i nauczania Jezusa i pozwolić, aby stały się dla nas wzorcem w naszym życiu. Jezus żył dokładnie tak, jak nauczał. Musimy zgłębiać Jego życie, aby lepiej zrozumieć Jego nauczanie" [Religie Świata o Jezusie. DokumentPapieskiej Komisji do spraw Dialogu Międzyreligijnego. KSJ, Katowice 1998, s. 63-73] .
Biorąc pod uwagę fakt, że buddyzm jest bogaty w tradycje kontemplacyjne warto tutaj zwrócić uwagę na tekst Thomasa Mertona poświęcony kontemplacji i dialogowi. Pisze on o wielkim znaczeniu kontemplacji w dialogu międzyreligijnym. Ponieważ kontemplacja chrześcijańska ześrodkowana jest na Tajemnicy Krzyża Chrystusowego, który stanowi tajemnicę kenozy, samoogołocenia Boga, można więc powiedzieć, że ta Tajemnica jest w jakiś niepojęty sposób uniwersalna i obejmująca całą ludzkość: "W tej tajemnicy napotykamy pełne chrześcijańskie wyrażenie dialektyki pełni i pustki, todo y nada, próżni i nieskończoności, które pojawiają się w sercu wszystkich wielkich, tradycyjnych postaci mądrości kontemplacyjnej. Również tutaj, paradoksalnie, napotykamy w "nauce Krzyża" odrzucenie wszelkich ludzkich mądrości (1 Kor 1,18-25) po to, aby człowiek mógł bezpośrednio spotkać światło i potęgę Boga (...) To właśnie tutaj zawarta jest chrześcijańska odpowiedź na głębokie pytania zadane przez te wszystkie starożytne tradycje, które próbują pojąć te główne prawdy na swój własny sposób" [Thomas Merton. Mistycy i mistrzowie zen. Kraków 1990, s.107-113].
Jest więc rzeczą zrozumiałą, że sposób w jaki postrzegają buddyści Tajemnicę Jezusa Chrystusa jest odmienny od chrześcijańskiego, można jednak powiedzieć, że idą w rozumieniu tej tajemnicy daleko i to stanowi wielką zachętę do dalszego dialogu. Biskup Michael Bunluen Mansap (Tajlandia) zastanawiając się nad problemem inkulturacji i głębszego zaszczepienia Kościoła w Azji stwierdza: "Wydaje się iż wymaga to pogłębienia naszych doświadczeń w komunii, która uczyni nas zdolnymi do świadczenia o Ewangelii. Wymaga również takiej formacji świeckich, by stali się autentycznymi uczniami Jezusa w świecie" [Synod Biskupów poświęcony Azji , 22 IV-V Kongregacja].

1. Dharma - kluczowe słowo tak hinduizmu jak buddyzmu. To moralne prawo rządzące wszechświatem jak i prawo rozwoju poszczególnych jednostek; ale również prawda, religia, powołanie, podstawowa etyka, wewnętrzne prawo. 
 2. Ge-lugs-pa - tybetańska sekta religijna założona przez Cong-k'a-pa, XIV wiek. 
 3. Siunjata (śunyata) - dosł. pustka, koncepcja filozoficza buddyzmu mahajany.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji