Medytacja - zanurzenie w Obecności.

Benedykt XVI jako kard. Joseph Ratzinger w liście „O niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej” pisał, że „Pobożności chrześcijańskiej pozbawionej medytacji grozi powierzchowność. Dzisiaj wielu chrześcijan gorąco pragnie nauczyć się autentycznej i pogłębionej modlitwy, chociaż współczesna kultura ogromnie utrudnia zaspokojenie odczuwanej przez nich potrzeby ciszy, skupienia i medytacji”.

Medytacja jest sztuką wsłuchania się poprzez własne wnętrze w całą rzeczywistość, której nie mogę ogarnąć za pomocą zwyczajnej percepcji zmysłów i rozumu. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że w tego rodzaju modlitwie „słowa nie mają charakteru dyskursywnego, lecz są niczym iskry, które zapalają ogień miłości” (KKK 2717). Medytacji chrześcijańskiej nie można zredukować wyłącznie do rozmyślania. Ten redukcjonizm czasów współczesnych spowodował ograniczenie medytacji głównie do pracy umysłu, po macoszemu traktując zaangażowanie także ciała, oddechu, co dla starożytnych Ojców Kościoła było czymś oczywistym. Dzisiaj, gdy rozmyślamy nad jakimiś prawdami wiary, nad Słowem Bożym, to bardzo często ograniczamy się do „przemyśliwania” słowa i szukamy rozumowo jego znaczenia. Świadomie lub nie, jako „dzieci Oświecenia”, jesteśmy przekonani, że im więcej rzeczy jesteśmy w stanie wymyślić i zrozumieć podczas naszego czytania, tym jest ono lepsze. To tak, jakbyśmy naiwnie wierzyli, że nasze zrozumienie rzeczywistości dopiero nadaje jej istnienie.

Dla Ojców Pustyni czytanie duchowe było raczej przebywaniem ze Słowem Bożym, przeżuwaniem Słowa, a nie tylko rozmyślaniem o nim. To nie tyle człowiek wierzący rozumie Słowo, ile to Ono nas rozumie, przyjmuje i stwarza: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1,1 – 3). Dlatego starożytni chrześcijanie uczyli się wielu fragmentów Pisma Świętego na pamięć i je powtarzali. Powtarzając, pozwalali Słowu zamieszkać we wnętrzu ich samych. Nasiąkali Słowem jak gąbka nasiąka wodą. Medytacja jest więc czasem stwarzania nas. „SŁOWO, KTÓRE JEST wydobywa nas z nicości, bo sami z siebie nie jesteśmy” – pisze Merton. Św. Paweł naucza: „Kto uważa, że jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego sie­bie” (Gal 6,3). Idąc tym tropem odkrywamy prawdę, że każde stworzenie jest zanurzone w nicości. Uczynione z nicości, dąży stale do nicości i przez grzech zamienia się w nicość, stąd słyszymy w Ewangelii: „[…] beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5).

Medytacja w starożytnym chrześcijaństwie wyrastała z żydowskiego korzenia – doświadczenia zasłuchiwania się całym sobą w Obecność Boga: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swo­jej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję” (Pwt 6,5 – 6). Bóg Izraelowi objawił swoje Imię, które nie tyle przynosi zrozumienie Boga, ile bardziej oznacza zaproszenie do trwania w Obecności. Poznanie Imienia Bożego owocuje wejściem w relację wspólnoty z Bogiem. JHWH – JA JESTEM wyraża bliskość Boga i Jego troskę o ludzi. Trwanie w Bogu jest drogą do uzdrowienia życia jako trwałej obecności przed Bogiem.
Bóg zaprasza do trwania w Nim, do medytowania całym sobą Bożego Imienia „JA JESTEM”: jestem nie tylko w chwili gdy klękamy do modlitwy lub gdy przychodzimy do świątyni, jest z nami zawsze przez całe nasze życie, w każdej jego chwili. A my mamy się uczyć żyć tą świadomością obecności Boga. Znać Imię Boga to wszystko przeżywać jako przeniknięte Bożym Istnieniem.

„Słuchaj, Izraelu [można by powiedzieć innymi słowy: medytuj], Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję” (Pwt 6,4 – 6). Medytacja uczy nas odpowiedzi na to zaproszenie i uczy życia duchem miłości i świadomością obecności Boga i zanurzenia naszego życia w tej obecności, uczy że kochać Boga mogę albo zawsze, w każdej chwili mojego życia, każdym moim oddechem i każdym uderzeniem serca, albo wcale.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji