Otwartość

Wspominać będę dzieła Pana i opowiadać będę to, co widziałem. Na słowa Pana powstały dzieła Jego. Jak słońce świecąc patrzy na wszystkie rzeczy, tak chwała Pan napełniła Jego dzieło. On zbadał przepaści i serca ludzkie. Żadna myśl nie ujdzie Jego uwagi i nie ukryje się przed Nim ani jedno słowo. On ustawił w pięknym porządku wielkie dzieła swej mądrości, ponieważ istnieje przed wiekami i na wieki. Jakże godne ukochania są wszystkie Jego dzieła, i zaledwie iskierką są te, które poznajemy. [Syr 42, 15-16, 20-21]

Pozwólcie, że dzisiaj w ramach komentarza do medytacji przywołam pewne słowa, które niedawno usłyszałem:

„Bóg jest morzem, w którym pływam, powietrzem, którym oddycham; rzeczywistością, w której zanurzam się pełnią mojego życia. Nie udaje mi się już znaleźć jakiejkolwiek rzeczy, choćby najmniejszej, która  by mi o Nim nie mówiła, która by nie była w jakiś sposób Jego odbiciem, świadectwem Jego miłości i bliskości, Jego znakiem, Jego uśmiechem, Jego napomnieniem”.

Gdyby ktoś po raz pierwszy usłyszał te słowa i został zapytany o to, kto mógłby je wypowiedzieć z pewnością znakomita większość wskazałaby na człowieka wierzącego albo konkretnie na chrześcijanina, może wyznawcę judaizmu. Tymczasem są to słowa, która usłyszałem podczas tegorocznych spotkań w ramach dialogu z islamem. Wypowiedziane zostały przez przedstawiciela sufizmu – nurtu, który powstał w VII wieku jako wyraz tęsknoty za bliską relacją z Bogiem i określany jest mistyką muzułmańską. Choć do dzisiaj jest nieakceptowany przez większość nurtów teologii muzułmańskiej, to właśnie w myśli sufich możemy znaleźć wiele podobieństw z naszą chrześcijańską mistyką.

Słuchając tego świadectwa, człowieka, który choć nie należy do naszej chrześcijańskiej tradycji, to przecież także pragnie jak najlepiej służyć Bogu uświadomiłem sobie, że warunkiem spotkania każdego człowieka z Bogiem, we własnym życiu jest otwartość na to, co daje nam Bóg każdego dnia. Ta otwartość przychodzi szczególnie wtedy, gdy nie myślimy tylko o sobie i swoich potrzebach, ale przede wszystkim nosimy w sobie pragnienie służenia i podobania się Bogu. Taka postawa w konsekwencji musi w nas także zrodzić otwartość na potrzeby bliźnich.

Miniony miesiąc miałem szczęście spędzić na spotkaniach z ludźmi z różnych tradycji religijnych i chrześcijańskich po to, aby móc dzielić z nimi pewne świadectwo duchowej wrażliwości. I nie mam wątpliwości, że nie zabraknie jej nigdy temu, kto pozostanie zawsze otwarty na Bożą obecność i będzie w sobie pielęgnował postawę gotowości do służby Bogu i drugiemu człowiekowi. Oczywiście w tej otwartości zawsze pierwsze miejsce zajmuje modlitwa. Bo jak powiedział jeden z prawosławnych mnichów podczas jednej z homilii wygłoszonych w czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan: „Jeśli przestaniemy się troszczyć o pogłębianie naszej modlitwy, aby jeszcze lepiej spotykać się z Bogiem, z czasem przestaniemy tez być ludźmi religijnymi a w konsekwencji utracimy wrażliwość na sposób, w jaki Bóg mówi do nas na różne sposoby w codziennym życiu”.

Niech doświadczenie medytacji prowadzi nas drogą pogłębienia tej pełniej miłości relacji z Bogiem i wrażliwości na Jego mowę.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa