Św. Szczepan - wierność do końca
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. (Dz 6,8-10)
Każde dziecko, które przychodzi na świat, to zapalony płomyk, radość rodziców i świata. A cóż dopiero, kiedy to dziecko jest Synem Bożym, a zarazem Synem Człowieczym! Ta radość to esencja świąt Bożego Narodzenia.
W tym dniu nie ma czasu na głębszą refleksję, choć niezmiernej radości, że oto Dziecię nam się narodziło, towarzyszy bezbrzeżne zdumienie Maryi, że Słowo stało się ciałem.
Refleksja nadejdzie później, wraz z kolejnymi proroctwami dotyczącymi tego Dziecięcia, które sukcesywnie zaczną się wypełniać. Wraz z nią pojawi się pytanie: po co to Dziecię przyszło na świat?
Liturgia Kościoła da na nie odpowiedź w czasie świąt Wielkanocy. Na odpowiedź liturgii nie trzeba jednak czekać tak długo. Ona pojawia się już w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia, kiedy to wspominamy męczeństwo św. Szczepana, pierwszego męczennika. To święto nie jest przypadkowe, to jakby antycypacja Wielkanocy. Nic w tym dziwnego, bo liturgia Kościoła zanurzona jest w wieczności, gdzie przeszłość, przyszłość i teraźniejszość dzieją się w jednym wszechogarniającym teraz.
Jaka jest więc racja przyjścia na świat Jezusa? Powiedzmy to jaśniej Jego własnymi słowami: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37).
Te słowa Jezus skierował do Piłata, a przez niego do całego świata w dzień swej męczeńskiej śmierci. Piłat nie zrozumiał słów Jezusa, ale doskonale pojął je św. Szczepan, który z natchnienia i mądrości Ducha przemawiał do swych prześladowców, dając świadectwo tej samej prawdzie.
O to świadectwo chodzi również Jezusowi, kiedy wysyła swoich uczniów z misją głoszenia Dobrej Nowiny. Jest ono tak ważne, że Jezus godzi się na poniewierkę, prześladowania, a nawet na śmierć swoich uczniów. „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia”. Zadaniem uczniów jest być wiernym prawdzie. Również współczesnych uczniów!
Jezus nie zostawia ich jednak w tej arcytrudnej misji samych. Posyła im Ducha Świętego, aby wiedzieli, w jaki sposób mają świadczyć. I daje obietnicę: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Męczeństwo świętego Szczepana opowiada o jego miłości do Boga i jego bezgranicznym zaufaniu do Chrystusa. W chwili śmierci, kamienowany przez mieszkańców Jerozolimy modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!”, oraz „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (por. Dz 7, 58-60). Krótkie słowa jego modlitwy, zapisane przez autora Dziejów Apostolskich, są świadectwem tego, jak bardzo stał się Chrystusowy. U boku apostołów nauczył się, na czym polega chrześcijańska miłość. Być może, gdyby wiedział, jakie będą owoce jego ofiary, dużo łatwiej przyszłoby mu cierpieć za Chrystusa. Tym większy podziw może budzić postawa św. Szczepana, bo trudno było mu dostrzec sens w cierpieniu. Gdybyśmy tylko mogli poznać przyszłe owoce naszych obecnych zmagań, o ile łatwiej byłoby nam się z nimi mierzyć.
Greckie przysłowie mówi, że wspólnota wzrasta i się rozwija, gdy starzy ludzie sadzą drzewa, w których cieniu nigdy nie usiądą. Podobnie bywa w naszym życiu, wielokrotnie przychodzi nam umierać dla przymnożenia innego dobra, poświęcić się bez miary dla bliźnich, wcale nie oczekując korzyści dla siebie.
Dlatego gdy przychodzi nam ponieść jakąś ofiarę, zdobyć się na trudne dobro nie pytajmy: „Dlaczego?”, bo jeśli Pan Bóg nas do tego zaprasza to z pewnością ma głęboki sens w wymiarze zbawczym.
Komentarze
Prześlij komentarz