Zmartwychwstały

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. (J 20,1-3)

„Miarą naszej miłości jest nasza tęsknota.” – napisze znany współczesny teolog Hans Urs von Balthasar. To właśnie tęsknota nie pozwoliła Marii Magdalenie siedzieć spokojnie, czekać w ciemności i pustce nocy aż do poranka. To właśnie tęsknota każe jej mimo doświadczenia smutku pobiec do grobu, choć nie może spodziewać się, że spotka tam zmartwychwstałego Pana. Gdyby nie ta tęsknota, nie wyruszyłaby w najważniejszą drogę swojego życia. Tęsknota Marii Magdaleny to dla nas dowód,  na potwierdzenie słów z księgi Pieśni nad Pieśniami, że „jak śmierć potężna jest miłość”. Miłość nie godzi się ze śmiercią. Dla niej miłość do Jezusa nie umarła, choć przecież widziała Jego śmierć na własne oczy.

Kiedy więc szukamy znaków zmartwychwstania w nas samych, nie wolno nam nigdy zlekceważyć tęsknoty, którą w sobie nosimy. To właśnie ona jest pierwszym odruchem i pierwszym wyznaniem wiary, nieśmiałym znakiem światła Zmartwychwstałego, które przenika nasze życie, nawet gdy w nas i wokół nas jest jeszcze ciemno z powodu grzechu, jaki w sobie nosimy.

Co ciekawe, Jezus nie zaspokaja natychmiast tęsknoty Marii Magdaleny. Po pierwsze, pokazuje, że nie ma Go tam, gdzie Maria Magdalena Go szuka. Dlatego i my nie powinniśmy się lękać i popadać w zwątpienie, gdy odkrywamy, że nie ma Go tam, gdzie, spodziewaliśmy się Go spotkać. Zmartwychwstały jest tym, który wymyka się naszym wyobrażeniom o Nim, naszym definicjom, w które chcielibyśmy ująć prawdę o Bogu. On zaskakuje zawsze nowością: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21, 5). Najważniejsze, abyśmy jak Maria Magdalena nie przestawali Go szukać a On pozwoli się zawsze znaleźć, ale w chwili, którą On uzna za najbardziej dla nas dogodną.

Po drugie, postawa Marii Magdaleny uczy nas, że naszej wiary nie możemy przeżywać w pojedynkę, gdyż ona ze swej natury jest wspólnotowa.

Tęsknota za Jezusem popycha Marię Magdalenę do spotkania z Apostołami. To dzięki nim jeszcze raz biegnie do pustego grobu. I dopiero wtedy spotyka Zmartwychwstałego. W ten sposób począwszy od poranka wielkanocnego wypełnia się obietnica Pana: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam Ja jestem pośród nich”.

Tęsknota przeżywana w samotności, podobnie jak wiara przeżywana bez wspólnoty nie prowadzi nas do spotkania z Panem. Dlatego potrzebujemy braci i sióstr, potrzebujemy Kościoła, by nasza tęsknota za Bogiem nie przerodziła się w zbiór roszczeń, iluzorycznych oczekiwań i rozczarowań.

Droga Marii Magdaleny, może stać się drogą każdej i każdego z nas i nawet, jeśli rozpocznie się ona w ciemności grzechu, to jeśli nie zlekceważymy naszej tęsknoty za lepszym życiem, za prawdziwą  wolnością serca i za świętością – skończy się podobnie jak jej droga – spotkaniem w światłości, twarzą w twarz ze Zmartwychwstałym.

Do tej tęsknoty odwołuje się dzisiaj także św. Paweł, który przypomina w Liście do Kolosan, że wiara w zmartwychwstanie Chrystusa i chęć podążania za Nim powinny owocować nową jakością życia. Skoro bowiem wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał dla nas, to winniśmy ku Niemu kierować nasze dążenia i nasze pragnienia. Innymi słowy Zmartwychwstały Chrystus powinien wyznaczać kierunek i cel naszych aspiracji zarówno tych małych, codziennych, jak i wielkich.

Warto pytać siebie, czy nas współczesnych uczniów Chrystusa przenika ta sama tęsknota, która cechowała pierwszych chrześcijan? Choć byli ludźmi twardo stąpającymi po ziemi, to zawsze swój wzrok mieli utkwiony w Chrystusie, aby przypadkiem nie przestać odbijać w swoim życiu światła Jego miłości. „Szukajmy tego, co w górze” – podpowiada nam św. Paweł. Dla ucznia Chrystusa ziemia jest jedynie etapem przejściowym, celem jest niebo. Nigdy o tym nie zapominajmy!

ŻYCZĘ WAM KOCHANI Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, ABYŚMY WIERZYLI W ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA, ABYŚMY TĄ PRAWDĄ ŻYLI I ABYŚMY MIELI ODWAGĘ BYĆ ŚWIADKAMI TEJ PRAWDY I NADZIEI JAKA ONA NIESIE WŚRÓD TYCH, DO KTÓRYCH CHRYSTUS POSYŁA NAS JAKO SWOICH ŚWIADKÓW.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów