Współpatronka Europy

Przeżywamy dzisiaj w Kościele dosyć młode święto, bo ogłoszone przez Ojca Św. Jana Pawła II w 1999 roku. Mowa o święcie Świętej Teresy Benedykty od Krzyża - współpatronce Europy obok św. Benedykta, św. Cyryla i Metodego, św. Brygidy Szwedzkiej i św. Katarzyny ze Sieny. Aby zrozumieć dlaczego św. Jan Paweł II zdecydował się wybrać właśnie tę bliską mu postać jako współpatronkę starego kontynentu spróbuję nakreślić garść refleksji na temat jej życia dzięki którym i niektórzy z nas znajdą w tej niezwykłej postaci inspirację do duchowych przemyśleń, do których bez wątpienia skłania jej droga życia i myśli a może i czegoś więcej...
„Edyta Stein to taki człowiek, który po bliższym poznaniu pozostaje z nami na zawsze. Im więcej się o niej czyta, tym bliższą więź z nią się czuje - pisze ks. Stanisław Roman Ignarski.
Edyta Stein przeszła niezwykłą drogę życiową. Była Żydówką urodzoną we Wrocławiu 12 października 1891 roku, która we wczesnej młodości porzuciła judaizm i uważała się za ateistkę. Późniejsze przemyślenia zbliżyły ją do katolicyzmu. W wieku lat trzydziestu została ochrzczona, a 12 lat później wstąpiła do zakonu karmelitanek bosych. Przyjęła imię zakonne Teresa Benedykta od Krzyża. Żydowskie pochodzenie sprawiło, że dosięgły ją hitlerowskie prześladowania. Dnia 9 sierpnia 1942 roku zamordowano ją w komorze gazowej obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Jej droga do Boga to owoc głębokich przemyśleń i trwającego przez całe życie poszukiwania tego, co najważniejsze. Edyta Stein była intelektualistką, doktorem filozofii, asystentką jednego z najwybitniejszych myślicieli XX wieku, Edmunda Husserla. A jednocześnie jej rozważania to nie tylko skomplikowane dociekania naukowe. ”Była prosta z prostymi, a uczona z uczonymi. Bez jakiejkolwiek wyższości szukająca z szukającymi”. I inny cytat oddający sposób w jaki jest postrzegana: ”Edyta Stein jest odpowiedzią na potrzeby wielu dusz” –  napisze o niej znawczyni i tłumaczka jej dzieł, s. Janina Immakulata Adamska OCD
Z kolei św. Jan Paweł II, ogłaszając Edytę Stein patronką Europy, napisał:
"Teresa Benedykta od Krzyża, nie tylko związana była z różnymi krajami Europy, ale całym swoim życiem - jako myślicielka, mistyczka i męczennica - przerzuciła jak gdyby most między swoim żydowskim pochodzeniem a wiarą w Chrystusa, prowadząc z niezawodną intuicją dialog ze współczesną myślą filozoficzną, a na koniec stając się przez męczeństwo - w obliczu straszliwej hańby Shoah - rzeczniczką racji Boga i człowieka. Stała się w ten sposób symbolem przemian dokonujących się w człowieku, kulturze i religii, w których kryje się sam zarodek tragedii i nadziei kontynentu europejskiego...".
Edyta Stein przez ostatnie lata swego życia jako filozof zajmowała się antropologią. Wojna przerwała jej wykłady, w których szukała prawdy o człowieku, ale Edyta nauczała dalej. Nie słowem, lecz swoim życiem i śmiercią.
Istnieje wiele śladów w biografii Edyty Stein, które wskazują na to, że przeczuwała, co ją czeka. Baronowa von Bodmann pisze w swych wspomnieniach: "Gdy po I wojnie światowej Francuzi przestali okupować Palatynat, tego samego wieczoru przybyły do Spiry przez most na Renie wśród dźwięku dzwonów nasze niemieckie wojska, (...) panna Stein była bardzo poważna i stwierdziła: »Zobaczy Pani, teraz nastąpi prześladowanie Żydów, a następnie prześladowanie Kościoła«".
Znany jest następujący cytat z końca 1941 roku: "Jestem ze wszystkiego zadowolona. Także z tajemnicy Krzyża, jaka objawia się w moim życiu. Od początku byłam przeświadczona o tym, że tak będzie i powiedziałam z całego serca: Ave Crux, spes mea unica! (Bądź pozdrowiony Krzyżu, jedyna moja nadziejo)". W 1942 roku, już w Holandii, mówiła przed siostrami o swej wdzięczności za przyjęcie do klasztoru w Echt. Zaraz jednak dodała: "A jednocześnie jestem pewna, że nie mamy tu miejsca trwałego. Nie pragnę niczego innego nad to, aby wola Boża wypełniła się w stosunku do mnie. Od niej zależy, jak długo mnie tu pozostawią i co będzie potem".
Już wtedy wiedziała o gromadzących się chmurach. We wszystkich jej wypowiedziach przeważa gotowość przyjęcia tego, co miało przyjść. Ludzka pociecha nie była dla niej jedyną. Droga do wiary i znaczenie, jakiego nabrał dla niej Krzyż, były ściśle powiązane.
Słynna jest historia, która wydarzyła się po I wojnie światowej - Edyta nie była jeszcze wtedy katoliczką. Asystent na wydziale filozofii Adolf Reinach, którego "uwielbiała" w pierwszych latach studiów w Getyndze, poległ na wojnie. Edyta miała uporządkować jego spuściznę naukową i obawiała się odwiedzić wdowę po nim. W jej życiu był to moment, w którym nie tylko zrozumiała, co oznacza strata osobista, ale także pojęła okropność wojny, niszczącej tak wielu wartościowych ludzi. W związku z tym była zdziwiona, że wdowa, pani Reinach, jako wierząca chrześcijanka potrafiła się pogodzić z faktem śmierci swojego męża. Opowiadała później: "Było to moje pierwsze spotkanie z Krzyżem i Boską mocą, której udziela swym wiernym. Po raz pierwszy tak wyraźnie zobaczyłam Kościół zrodzony z cierpienia Odkupiciela w swym zwycięstwie nad śmiercią".
W roku 1939, z okazji uroczystości Podniesienia Krzyża napisała tekst dla swojej wspólnoty. Uroczystość ta jest w Karmelu okazją do odnowienia ślubów. "Ukrzyżowany spogląda na nas i pyta, czy wciąż jeszcze chcemy dotrzymać tego, co przyrzekliśmy mu w godzinę łaski. Z pewnością ma powód, żeby tak pytać. Krzyż jest dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, znakiem, któremu się sprzeciwia...". W Oświęcimiu została zamordowana jako Żydówka. Nie znamy żadnych szczegółów jej śmierci.
Jej biografowie zgadzają się co do tego, że przeżywała ogromny wewnętrzny konflikt. Czuła się ciągle oszukiwana przez świat: była niezwykle zdolna, a jednak gdy rozdawano nagrody, Edytę wielokrotnie pomijano. Nie pytała, dlaczego. Była Żydówką – słowo to zaczynało brzmieć jak wyrok. Jak odnotuje w swoich pamiętnikach: „Do końca życia zapamiętam ciepłe słowa dyrektora, który w czasie pomaturalnego komersu rzucił: >>Uderz w kamień, a wytrysną skarby!<<. To była jawna aluzja do mojego nazwiska”. (Stein to po niemiecku kamień.)
W czasie studiów przeżyła potworną depresję. „Słońce zdawało się gasnąć, nawet w pełnym, jasnym dniu – wspominała. – Straciłam zupełnie zaufanie do ludzi; chodziłam jakby zmiażdżona strasznym ciężarem, nie umiałam niczym się cieszyć”. Kiedyś wraz z siostrą o mały włos nie zatruły się przypadkowo gazem. Gdy otworzyła oczy, wyszeptała: „Jaka szkoda! Dlaczego w tej głębokiej ciszy nie pozostawiono nas na zawsze?. Po co mnie odratowaliście?” – pytała z wyrzutem. Dwadzieścia lat później pogodzona z życiem trafiła do komory gazowej. Ale wtedy wiedziała już, że śmierć nie ma nad nią władzy.
Edyta Stein - św. Teresa Benedykta od Krzyża - stała się symbolem przemian dokonujących się w człowieku, kulturze i religii, w których kryje się sam zarodek tragedii i nadziei kontynentu europejskiego.
Ojciec Pierre Petit, benedyktyn, znawca Edyty Stein twierdzi, że jej dzieła są „pomostem ku nowym drogom”; oryginalnym spojrzeniem na wiele kwestii dotyczących współczesnego świata i człowieka. Chodzi tutaj zwłaszcza o zagadnienia prawdy, feminizmu oraz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Przykład św. Teresy Benedykty od Krzyża pociąga coraz szersze rzesze wiernych świeckich oraz osób konsekrowanych.
Wśród wielu świadectw dotyczących jej życia i osoby na uwagę zasługuje świadectwo osoby żyjącej w świecie dowodzi, która powołując się na życie Św. Teresy Benedykty od Krzyża opisuje je jako żywy, pociągającymi wciąż aktualnym przykładem dla współczesnych, zmagających się z różnorakimi ludzkimi biedami, a jednocześnie nieodwołalnie dążących do coraz bardziej świadomej miłości bliźniego i coraz pełniejszej jedności z Bogiem:
„Poznałam Edytę latem 1998 roku, czytając czasopismo katolickie. Natychmiast zaintrygowała mnie jej postać. Najpierw z powodu zbieżności dat: okazało się, że kanonizacja bł. Teresy Benedykty od Krzyża odbędzie się 11 X 1998 r., a 11 października to dzień moich urodzin! Odczytałam to jako swoisty znak dla mnie. Była osobą bardzo wykształconą, filozofem, „kobietą sukcesu”, a jednak szukała sensu życia. I to poszukiwanie doprowadziło ją do stwierdzenia, że kto szuka prawdy, ten szuka Boga. Uderzający jest jej radykalizm. Jedynym celem jej życia stało się odtąd pełne zjednoczenie z Jezusem. Decyzja przyjęcia chrztu była bardzo trudna ze względu na rodzinę, przede wszystkim na matkę. Ale Edyta nie miała wątpliwości, że ten krok jest właściwy.
Zafascynowało mnie, że ofiarowała się świadomie jako ofiara całopalna za swój naród żydowski. Mogła uniknąć śmierci, ale przeczuwała dla siebie inną drogę. Duże wrażenie wywarła na mnie scena aresztowania. Gdy esesmani przyszli po Edytę - poczerwieniała na twarzy. Wiedziała, że idzie na śmierć. Jej rozpalona twarz i strach, a jednocześnie jej świadoma ofiara to jest coś naprawdę wielkiego - ludzkiego i Bożego zarazem.
Bardzo bliskie mi jest jej rozumienie feminizmu. Jeszcze kiedy byłam młodą dziewczyną, i potem, z biegiem lat, zawsze wiedziałam, że kobieta nie jest „człowiekiem drugiej kategorii”, a w wielu dziedzinach przewyższa mężczyznę. Poznając Edytę, odkryłam, że jest osobą, która mówi o „nowym feminizmie”. Feminizm, który niesie świat, prowadzi do buntu, nowy feminizm uczy pokory. Jak można wykorzystać tę nowo odkrytą wizję feminizmu? Mogę się w pełni zrealizować jako żona, jako matka, jako właściciel małej firmy, w pełnym poczuciu swojej wartości (choć oczywiście również wad), i to nie powoduje agresji w stosunku do płci przeciwnej, ale prowadzi do pełnej jedności, do współpracy z mężczyzną, do harmonii. Efekt jest więc odwrotny: zamiast buntu - kocha się drugiego człowieka. A to wiedzie do jedności z Bogiem i pozwala się prawdziwie rozwijać. Patrząc pod kątem rodziny, można powiedzieć, że stary feminizm to rozpad rodziny, a nowy - to rodzina scalona, taka, jakiej pragnie Bóg.
Później dzięki Edycie poznałam kolejną postać: św. Teresę. Edyta kierowała mną, szłam jakby jej drogą. Prowadzi mnie wciąż do Boga i pomaga w codziennym życiu. Pewnego rodzaju pomocy doświadczyłam nawet od matki Edyty - Augusty Stein. Był czas, kiedy musiałam bardzo dużo pracować. Wówczas myśl o tej kobiecie dodawała mi otuchy. Zostawszy wdową, przejęła interes (handel drewnem) po mężu. Mimo tak trudnego wyzwania i odpowiedzialności za liczne potomstwo, dawała sobie radę. Żadne z dzieci nie zaznało niedostatku, ale też uczone były oszczędności i szacunku do dóbr materialnych, a zarazem dystansu do nich. To wartości, które ja także staram się przekazywać moim dzieciom. Mam również przeświadczenie, że w najtrudniejszym okresie życia, kiedy dotknęło moją rodzinę bezrobocie, to właśnie Edyta zaniosła Bogu moją modlitwę o pracę, wypowiedzianą w dniu jej wspomnienia, 9 sierpnia. Jest mi bardzo bliska”. (E.A.B.)
Nauczanie św. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein, jakkolwiek nie znane jeszcze tak powszechnie jak np. orędzie terezjańskie, zaczyna docierać do coraz to odleglejszych zakątków świata i wywiera niezatarty wpływ na duchowość przełomu XX i XXI stulecia. Potwierdza to tłumaczenie jej pism na coraz to liczniejsze języki.
Nadto faktem ogromnej wagi jest ogłoszenie jej przez papieża św. Jana Pawła II w 1999 roku współ-patronką Europy.
„Doktorzy Kościoła – napisał we wstępie do książki Jeana Huscenota cytowany już benedyktyn ojciec Pierre Petit – nie odsłaniają całej istoty ewangelicznego orędzia, lecz są raczej pomostem ku nowym drogom, które nie tyle nam wskazują, ile pozostawiają do odkrycia pod kierunkiem naszego jedynego Nauczyciela – Ducha Świętego. Nie zmuszają nas do wyruszenia w drogę, ani nami nie sterują, lecz są drogowskazem, który zachęca nas do wędrowania i do osiągnięcia celu. Zapraszają nas w podróż, do przeżycia przygody. Mówią nam: Nie bójcie się! Poczujcie udeptane drogi, podnieście żagle! – tak jak Jezus mówiący do Piotra: Wypłyń na głębię! (Łk 5,4). Pokazują nam Jezusa. (…) Jest to Jezus odkrywany zawsze na nowo, o milionach twarzy, jedyny i dla każdego”.
Edyta Stein też odkryła „swojego” Jezusa; odkryła Go w określanej przez siebie Kreuzeswissenschaft, czyli Wiedzy Krzyża, potwierdzonej doświadczeniem w swojej osobistej „drodze krzyża”, którą napisała swoim życiem i męczeńską śmiercią, bo jak sama często mówiła do swoich sióstr z Karmelu „Prawdziwą naukę Krzyża zdobywa się tylko wtedy, gdy się samemu do głębi tego Krzyża doświadczy”.
Tą wiedzą Krzyża i tym doświadczeniem Krzyża, który jest zwycięstwem, tą mądrością Krzyża pragnie dzielić się dzisiaj ze wszystkimi” – mówił św. Jan Paweł II w dniu jej kanonizacji. Sądzę, że jej orędzie jest jeszcze wciąż do odkrycia…
(W tekście znalazły się cytaty zaczerpnięte z: EDYTA STEIN – S. TERESA BENEDYKTA OD KRZYŻA OCD, Światłość w ciemności, Kraków 1977, tom I, s. 280; PRAŚKIEWICZ SZCZEPAN T., Dwie kluczowe postacie kobiece w pontyfikacie Jana Pawła II, w: Życie Karmelu, 7 (1999); GROŃ RYSZARD, Fenomen doktora Kościoła w historycznym rozwoju, w: Duchowość na progu trzeciego tysiąclecia, Lublin 1999; oraz HUSCENOT JEAN,  Teologia dei Santi, Częstochowa 2002; TERESA BENEDYTKTA OD KRZYŻA, Twierdza duchowa, Zysk i S-ka, 2006; Edyta Stein. Siostra Teresa Benedykta od Krzyża. Filozof i karmelitanka – opracowanie na podstawie wspomnień i listów przez s. Teresę Renatę od Ducha Świętego, Paris 198)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa