Modlitwa - spotkanie pragnień

Kiedy Jezus przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.

Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»

Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał».

Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła».

Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu. (Łk 18, 35-43)

Są takie fragmenty Ewangelii, obok których nie da się przejść obojętnie, zwłaszcza jeśli jest się homo meditantes, czyli człowiekiem medytującym. Bez wątpienia do takich fragmentów należy przywołany wczoraj w Liturgii fragment o uzdrowieniu niewidomego z Jerycha. I nie tylko dlatego przy czytaniu tej perykopy mocniej bije nasze serce, że stała się ona treścią Modlitwy Jezusowej, ale również z tego powodu, że w sposób prosty opisuje czym jest doświadczenie modlitwy, często lepiej niż całe traktaty poświęcone tej praktyce.

Jak pięknie a zarazem lapidarnie opisuje sto Katechizm Kościoła Katolickiego: „Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli” (KKK 2560). Co więcej to pragnienie obecne w modlitwie staje się kanwą przemiany człowieka. Jeśli bowiem modlitwa jest szczera i prawdziwa, to zawsze musi być przemieniająca dla człowieka modlącego się, choć nie zawsze widać to od razu, jak w przypadku niewidomego z Jerycha.

Inną kwestią, której uczy nas ta scena ewangeliczna jest autentyczność i prostota naszego pragnienia, z którego rodzi się modlitwa. Człowiek zawsze przychodzi na modlitwę z jakimś pragnieniem. Jednak pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?” jest podyktowane chęcią uświadomienia nam z czym, z jakim pragnieniem przychodzimy na modlitwę. Jest to pytanie, które może także oczyszczać nasze motywacje. Bo możemy przychodzić na spotkanie z Bogiem by Go przede wszystkim o coś prosić, ale możemy przychodzić z pragnieniem uwielbienia Boga, pragnieniem by nasza modlitwa przyczyniała się do Jego większej chwały.  Można zatem powiedzieć, że im głębsza będzie nasza duchowość tym bardziej punkt ciężkości w naszej modlitwie winien się przesuwać z pragnień podyktowanych skupieniem się na naszym „ja” do pragnień skupionych na boskim „Ty”. Stąd jak widzimy pytanie Jezusa: „Co chcesz abym ci uczynił?” nie jest bezzasadne, ale staje się prawdziwym probierzem intencji i dojrzałości naszej modlitwy…

Modlitwa jest również – jak wynika z powyższego fragmentu Ewangelii – doświadczeniem, w którym Bóg „zatrzymuje się przy nas”. Oczywiście Bóg jest nieustannie obecny w naszym życiu, ale nam czasem brakuje tej umiejętności patrzenia, która potrafi dostrzec ten fakt. Stąd prośba „abyśmy przejrzeli” jest jak najbardziej aktualnym wołaniem. Tak długo bowiem jak nasz sposób patrzenia na rzeczywistość, na człowieka, jak również a może przede wszystkim na Boga nie stanie się Jezusowym sposobem patrzenia, prośba o to, „abyśmy przejrzeli” winna być naszą osobistą modlitwą. Można powiedzieć, że jest to warunek autentyczności naszego chrześcijaństwa – uczyć się patrzeć tak jak Jezus. Pytanie czy to jest naszym pragnieniem, które przynosimy też na medytację?  Bóg bowiem odpowiada na osobistą i autentyczną potrzebę człowieka. Nie może to być jedynie przelotna zachcianka ani ogólnie przyjęta oczywistość. Musimy wiedzieć czego chcemy od Boga! Dlatego praktyka autentycznej modlitwy musi odznaczać się determinacją, wytrwałością i zaufaniem. I to także postawa, której uczy nas dzisiejszy fragment Ewangelii, postawa bez której nie będzie owocna ani przemieniająca także praktyka naszej medytacji.

Wydarzenie z Jerycha uczy, że modlitwa uzdrawia, daje światło, przejrzenie. Musimy o tym pamiętać bo bardzo często w życiu duchowym jesteśmy w sytuacji niewidomego z tej Ewangelii: jak słyszymy„…niewidomy siedział przy drodze”. Każdy z nas w pewien sposób jest w sytuacji człowieka przy drodze. To obraz odzwierciedlający drogę duchową człowieka. Duchowość i wpisane w nią doświadczenie modlitwy/medytacji to nic innego jak szukanie tej właściwej drogi, na której możemy spotkać Boga.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji