Niewdzięczność i jej konsekwencje

 

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi».

Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć». (Mt 21, 28-32)

Dzisiaj w naszej parafii obchodzimy odpust, czyli imieniny Patrona - św. ojca Pio.

„Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego, bo oni uwierzyli…” Tak bardzo słowa te kojarzą mi się z św. ojcem Pio i jego największym charyzmatem. Nie były nim stygmaty, jak wielu mogłoby sądzić. Nie był nim dar bilokacji, czy umiejętność czytania w ludzkich sercach. Była nim prosta, wytrwała, pełna miłosierdzia codzienna posługa w konfesjonale, w którym potrafił spędzać do piętnastu godzin dziennie jednając ludzi z Bogiem. Celnicy, jawnogrzesznice i wielu innych uwierzyło, że przez ręce tego prostego, naznaczonego krzyżem i nieustannym duchowym zmaganiem kapucyna Bóg może przynieść im upragnione przebaczenie i uzdrowienie serca.

Dzisiaj dziękujemy za życie i posługę tego niezwykłego kapłana, którego imienia zaszczytny tytuł nosi nasza parafia. Korzyści płynące z jego posługi pełnej wyrzeczeń,  modlitwy a nade wszystko miłości do Boga i do człowieka były wprost niezliczone. Imponująca jest liczba osób, które zawdzięczają ojcu Pio nie tylko duchową przemianę, ale dosłownie ratunek ich duszy.

Ale jest jeszcze coś, co było charakterystycznym rysem duchowości ojca Pio i o czym także przypomina dzisiejsza Ewangelia…

Dialog synów z ojcem przywołany w przeczytanej dziś Ewangelii jest krótki. Jej autor – św. Mateusz jest bardzo oszczędny w słowach. Nie zdradza nam kontekstu przypowieści. Nie ujawnia reakcji ojca. Nie pozwala, byśmy poznali dalszą historię obu synów.

Nie chodzi o to, aby potępiać pierwszego syna za jego dwulicowość w relacji z ojcem. Ani o to, żeby chwalić drugiego syna za przełamanie niechęci do pracy. Odnoszę bowiem wrażenie, że obaj synowie zainfekowani są tym samym grzechem, który osłabia ich zaufanie do ojca.

Pierwsze słowa dzisiejszej Ewangelii pozwalają nam  na pewne odniesienie. „Pewien człowiek miał dwóch synów” – dość dobrze pamiętamy, że takim samym zdaniem Jezus rozpoczyna opowieść o miłosiernym ojcu lub synu marnotrawnym. Porównanie synów z obu przypowieści zaskakuje podobieństwami.

Czy syn, który dziś deklaruje wierność ojcu, ale jest daleki od tego, by dotrzymać słowa, nie jest bowiem podobny do starszego syna z drugiej przypowieści, który mieszkał przy ojcu blisko ciałem, ale daleko sercem? Czy również syn, który dziś nie chciał pracować w winnicy, ale się opamiętał, nie jest podobny do młodszego syna z drugiej przypowieści, który opuścił swego ojca, lecz ze skruchą powrócił?

Porównanie obu przypowieści pomaga w wyostrzeniu wzroku i precyzyjnej diagnozie, na czym polegał ów grzech, którym byli zarażeni synowie z obu ewangelicznych przypowieści a właściwie dwa grzechy, z których jednej jest konsekwencją drugiego. Pierwszym jest niewdzięczność, drugim zrodzony z niej dystans.

Dystans wobec dorobku ojca, który z pozoru może wydawać się cnotą, stawia synów w roli surowych cenzorów. Staje się barierą, między ojcem i synami, którą trudno im przekroczyć. Taka postawa rodzi niebezpieczeństwo przerodzenia się w dążenie do całkowitego odcięcia się od historii i dorobku swej rodziny, oraz tego, co zostało przez nią wypracowane i podarowane za darmo.

Ile w ciągu moich dwudziestu pięciu lat posługi spotkałem rodziców, których dzieci odcięły się od nich czasem z różnych niedorzecznych powodów, których źródłem ostatecznie było to, że nie znali do końca swoich rodziców, nie próbowali ich zrozumieć a tak naprawdę powodem zerwania więzi była zwykła ludzka niewdzięczność… Podobnie czasem dzieję się między dorosłym rodzeństwem…

Brak wdzięczności to niezdolność dostrzeżenia, tego, co otrzymujemy od innych i od Boga, czyli że w rzeczywistości posiadamy – jak synowie z Ewangelii – o wiele więcej, niż im się często wydaje. Aby to dostrzec potrzeba spokojnej i uczciwej refleksji nad sobą, bez której nie da się przeżywać prawdziwego życia duchowego, gdyż jak mówili już ojcowie kościoła w chrześcijaństwie droga do poznania Boga zawsze prowadzi przez poznanie siebie. Kiedy Jezus w Ewangelii wzywa nas do poznania prawdy, to również dlatego, że z jednej strony potrafi nas ona skutecznie ochronić przez pokusą kręcenia się wokół siebie, i tylko swoich potrzeb i pragnień – której to pokusie ulegli synowie z dzisiejszej Ewangelii – a ponadto uświadamia nam za jak wiele darów, które otrzymujemy od Pana Boga i drugiego człowieka winniśmy dziękować.  Nie bez kozery Gilbert Chesterton nazwał wdzięczność „najwyższą formą myślenia”. „Brak wdzięczności – jak pisał – to skutek bezrefleksyjności albo mówiąc jeszcze dosadniej bez-myślności. Przed tą formą bezmyślności przestrzegał także sowich penitentów św. ojciec Pio, sam nieustannie żyjąc wdzięcznością za wszystko.

A na koniec jeszcze jedno słowo - klucz z dzisiejszej Ewangelii: „opamiętać się”. Użyte w tym miejscu w oryginalnym tekście greckie słowo znaczy też „pożałować”, „odczuć żal”. Żal, który ma prowadzić do zmiany. Bez względu więc na to, czy jesteś człowiekiem, który z ochotą odpowiada na wezwanie Pana Boga, a potem niestety nie dotrzymuje zobowiązania, czy też może jesteś kimś, kto często nie ma ochoty na Boże słowa odpowiadać, sednem tego, co doprowadzi cię do Niego, jest opamiętanie się.

Gdyż to właśnie od owego opamiętania się, żalu za popełnione błędy i zmarnowane dary oraz chęć zmiany nastawienia rozpoczyna się prawdziwe nawrócenie, do którego nieustannie zachęcał nasz święty Patron.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów