Sukces w wymiarze duchowym???


Podstawy nauczania o. Johna Maina  można by zawrzeć w czterech punktach:

* Współczesny człowiek jest wyalienowany ze swojego wnętrza. Dzięki medytacji może skoncentrować się na sobie i powrócić do swojego centrum.
* W tym centrum, stajemy się prawdziwie obecni i świadomi nieustannej modlitwy zamieszkującego w nas Ducha Świętego.
* To ustawia nas w łączności z potężną mocą i prowadzi do przemiany i pełni życia.
* Medytacji uczymy się wyłącznie przez praktykę. Zbyt częste rozmawianie i czytanie na jej temat wprowadza tylko opóźnienie. Tylko osobiste doświadczenie może przekonać nas do medytacji.


Zanim zaczniemy medytować, warto poświęcić trochę czasu na uświadomienie sobie uczuć w swoim ciele. Nauczyciele medytacji zachęcają byśmy byli świadomi tych odczuć, ale nie próbowali tego zmieniać. Taka postawa uczy nas uważności – nie tylko ważnego elementu medytacji, ale również niezbędnej cechy do świadomego przeżywania swojego życia dzień po dniu, godzina po godzinie.
Dzięki medytacji chrześcijańskiej, nauczanej przez o. Johna Maina, staramy się "zaprzyjaźnić" z Bogiem, obecnym w naszym najgłębszym centrum. Aby tam być, musimy najpierw "zaprzyjaźnić" się z naszym ciałem, akceptując je takim, jakim jest z tym wszystkim czego ono doświadcza.
John Main podkreślał w swoim nauczaniu tylko jedną zasadniczą rzecz: abyśmy przez cały czas trwania medytacji nie przestawali powtarzać naszego modlitewnego wezwania, naszej mantry. Wszystko inne — to jak siedzisz, ubierasz się i co jesz, jest jedynie POMOCNE. W medytacji staramy się być obecni tu i teraz. Próbujemy uwolnić się od tego wszystkiego, co nie jest Bogiem, tak, by być z Nim całkowicie, bez żadnych przeszkód.

Jednym z największych ograniczeń na drodze modlitwy jest nasza obsesja sukcesu. Wszędzie jesteśmy pod presją sukcesu. Podobnie zachowujemy się na modlitwie.


Osądzamy, czy odnosimy sukces, czy doświadczamy porażki na podstawie obecności lub nieobecności myśli, które potocznie nazywamy rozproszeniami lub jakichś innych doznań lub doświadczeń. Nie modlimy się jednak po to, by odnieść sukces. Modlimy się po to, by zachować wierność! Im częściej, w wierności, powracamy do naszej modlitwy, tym wierniejsi się stajemy.
Więcej – jak zwykł mawiać mistrz Tokuda – jeden z nauczycieli zen. Nie ma potrzeby szukać czegoś innego niż samej medytacji, nie ma potrzeby szukanie jakiegoś szczególnego stanu, lub określać jakiś konkretny cel praktyki. Niektórzy bowiem zaczynają praktykować medytację w jakimś celu, ale nigdy nie odnajdują spokoju w swojej praktyce medytacyjnej. Nie wiedzą bowiem, że pragnienie, które nimi powoduje, jest źródłem ich problemu. Tym samym wciąż wypełniają beczkę, która nie ma dna. Jeśli zatem wciąż myślimy lub szukamy owoców medytacji, taje się to przyczyną naszych niepowodzeń i frustracji a nawet chorób. Medytacja to zaproszenie do pozostania w tym stanie obecności i otwartości „bez powodu” i „bez określonego z góry celu”. Nie oczekuj niczego. Nie wyglądaj nachalnie, że coś się wydarzy. Jedyne, co jest konieczne, to to, żebyś był. Po prostu tyle i aż tyle.




John Main na nowo odkrył drogę medytacji chrześcijańskiej i w prosty sposób wyjaśnił nam, jak mamy ją praktykować. Nie możemy jednak założyć, że to co jest proste, jest jednocześnie łatwe. Medytacja jest tak prosta, że nawet najbardziej niewykształcona osoba może ją praktykować. Po latach praktyki doświadczamy jednak, że wciąż jesteśmy początkującymi.
W medytacji staramy się stworzyć przestrzeń dla samego Boga. Myśli i wyobrażenia przychodzą. Poprosimy je zatem grzecznie, aby sobie poszły, a następnie wróć do powtarzania mantry. Myśli i wyobrażenia nie są złe same w sobie, ale to nie jest właściwy dla nich czas. Nie chodzi jednak o to, aby wpadać we frustrację, gdy się pojawiają. Stara zasada zen mówi, że im więcej wysiłku i energii wkładamy w walkę z myślami tym trudniej się ich pozbyć.

Jedne z mistrzów medytacji używa do wyjaśnienie procesu walki z myślami porównania do starego gramofonu odtwarzającego winylowe płyty. Na płycie trzeba było umieścić igłę, ale czasami gramofon ją "odrzucał", i konieczne było ustawienie jej na nowo. Bez względu na to, jak bardzo poirytowani byliśmy tym faktem, musieliśmy na powrót, delikatnie, umieścić igłę na płycie, ponieważ wykonując zbyt niedbały ruch mogliśmy uszkodzić igłę lub samą płytę. W podobny sposób, wytrwale, ale i z delikatnością, kiedy doświadczasz rozproszeń umysłu, po prostu "wyłącz" te wszystkie filmy i obrazy i wróć do powtarzania swojego modlitewnego wezwania. Rób to z wytrwałą delikatnością.
To wszystko, co robimy podczas 20-30 minut medytacji — powracamy z uwagą, pokorą i prostotą do powtarzania swojego słowa przez cały czas trwania medytacji – naucza o. John. Bez oczekiwania, bez stawiania sobie celów, bez oceniania lecz z otwartością i miłością.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca