Na krańcac świata...
I stało się!!!
Choć na Nordkappie nie ma praktycznie nic poza jednym niedużym obserwatorium atronomicznym, muzeum i kawiarnią, no i oczywiście garstką turystów (mamy szczęście bo nie ma tłumów, gdyż turystykę w tym roku dotknął kryzys sięgający aż do Przylądka Północnego), to wrażenie, że stanęło się na końcu świata, widok oceanu arktycznego i niezwykłość białych nocy po tysiąckroć wynagradzają wysiłek podróży. To niezwykłe stanąć nad ponad trzystu metrowym urwiskiem i zapatrzyć się w bazgraniczną toń oceanu, ze świadomością, że przez najbliższe dwa tysiące kilometrów nie ma już nic a potem jedynie Arktyka.
Myślę, że to miejsce po raz kolejny utwierdziło mnie w przekonaniu, że w życiu naprawdę ważniejsze jest to by być, a nie mieć.
I jeszcze jedno, jak zwykle zaskakujące zjawisko, które dane mi jest odkryć w tym niezwykłym miejscu. Cisza. Cisza tak niezwykła, niesamowita, niemalże namacalna, że pozostaje jedynie usiąść i pomedytować...
Komentarze
Prześlij komentarz