Prohibere

Żyjemy wśród słów: dobrych i złych, żarliwych i wyważonych, celnych i nieudolnych. Skonfrontowane z prawdziwym życiem słowa te często okazują się puste. Słowo Boga wyróżnia się w tym ulotnym wielogłosie. Czuję, jakby jedynie ono było solidną materią, wyciągniętą w moją stronę ręką. Gdy przychodzę na modlitwę Słowo już tam jest, wierne, niezmienne, prawdziwe, niezawodne. bardziej rzeczywiste niż rzeczywistość. W niepojęty sposób zawsze jest przy mnie. Od chwili gdy je przyjmę, gdy otworzę się na nie wiem, że należę już do niego a ono należy do mnie. Nigdy nie zostawia nas takich samych.  Nie wraca nigdy do tego, od którego wyszło bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, czego miało dokonać, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. [por. Iz 55,11] Bóg wypowiada nieustannie nade mną słowa uzdrowienia, błogosławieństwa, posłania, miłości. Te słowa maja moc stać się tkanką mojego życia. Maja moc je zmieniać...


Nim mrok obudzi noc
dotykiem ciepłych mgieł
Panie przyjdź
słucham ciszy

Na początku tego roku mam tylko jedno postanowienie. Prohibere!!! Zwolnić! Zatrzymać się!!! Żeby nie przegapić chwili. Żeby jeszcze bardziej wsłuchać się w mowę życia; żeby nie przegapić znaków czasu; żeby móc bardziej wsłuchać się w Słowo...

Czy takie noworoczne postanowienie to zbyt wiele? Nie wiem. Może... Okaże się w praniu.


Pierwszy dzień roku wydaje się spełnić to postanowienie. Udało mi się skorzystać z daru wolnego czasu. Trochę przez odnowioną kontuzję kolana, które odmawiając mi posłuszeństwa ograniczyło zasięg mojego poruszania się. Czy to owoc wysłuchanej modlitwy?  Gdy się prosi Pana Boga o to, żeby dał łaskę zwolnienia tempa życia, to trzeba uważać. Czasem sprawdza się powiedzenie Jezusa: "Nie wiecie o co prosicie"... Znając Jego poczucie humoru może nam się bowiem nie spodobać to, w jaki sposób wysłucha naszej prośby. 
Niemniej moje unieruchomienie połączone z bolącym kolanem, które przykuło mnie do fotela pozwoliło mi przeczytać książkę. Niedużą. "Zbliżenia" Janusza Wiśniewskiego.
Niestety albo stety książki różnie na mnie oddziałują. Pisałem już kiedyś o tym, więc nie będę się powtarzał. Często trudno przewidzieć, który z zakamarków duszy otworzą i do jakich przemyśleń zmuszą. 
Tym razem przywołały raz jeszcze tęsknotę za innym  miejscem, przestrzenią. Jakby świadomość, że tu gdzie jestem to nie do końca to miejsce, że jest inne, które mnie przyciąga i które mimo tylu zabiegów ciągle jest takim ościeniem raniącym serce i nie dającym do końca o sobie zapomnieć. Choć wydawać się może, że już się zapomniało...

Zmieniając nieco powiedzenie św. Pawła chciało by się rzec: Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być gdzie indziej, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś z wami - to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze. Mam przynajmniej taką nadzieję... 



Wam Także życzę u progu tego Nowego Roku zwolnienia tempa, zatrzymania się, umiejętności życia i radowania się każda chwilą, która jest darem samego Boga i która gdy raz minie, nigdy już nie powróci...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji