Czym dla ciebie jest medytacja?

Wysłuchaj, mnie Panie, zważ na moje wołanie,

przyjmij modlitwę z warg nieobłudnych!

Wzywam Cię, bo Ty mnie wysłuchasz, Boże!

Nakłoń ku mnie Twe ucho, usłysz moje słowo.

Okaż miłosierdzie Twoje,

Zbawco tych, co się chronią pod Twoją prawicę.

Strzeż mnie jak źrenicy oka;

Ukryj mnie w cieniu Twych skrzydeł. [z Ps. 17]

Ojciec Jan Bereza w wywiadzie udzielonym post mortem mówi, że dla niego medytacja jest „ słowem i milczeniem; tańcem i śpiewem, trudem oddechem, i mieszkaniem” (Dariusz Hybel, o. Maksymilian Nawara, Słuchaj, medytacja jest…, Lubiń 2016)

Z kolei ojciec John Main na to samo pytanie odpowiada: „Dla mnie medytacja jest poszukiwaniem i odnajdywaniem, jest doświadczeniem, które prowadzi do pełni, do jedności, jaka tworzy naszą istotę; do harmonii i rezonansu z całym stworzeniem i jedności między mną i moim Stwórcą”. (John Main OSB, Chrześcijańska medytacja, Kraków 2012)

Inną, ciekawą odpowiedź daje Thomas Merton, który na pytanie czym jest dla niego medytacja pisze: „Jest drogą do spotkania z moim wewnętrznym "ja" a także z prawdziwym Bogiem, który jest w nas obecny; jest nasłuchiwaniem nieoczekiwanego, w którym jesteśmy otwarci na to, czego jeszcze nie znamy, oraz w którym powoli i stopniowo przygotowujemy się do dnia naszego wejścia na inny poziom życia z Bogiem”. (Tomasz Merton, Kierownictwo duchowe i Medytacja, Kraków 1995)

Przeczytanie na nowo tych świadectw skłoniło mnie do postawienia sobie podobnego pytania. Dla mnie medytacja jest przede wszystkim przestrzenią wolności. Jest – jak mówi Psalmista – schronieniem się w cieniu Bożych skrzydeł.  Jest też przestrzenią, w której odnajduję radość bycia (nie bycia gdzieś, ale bycia w ogóle) i jest to radość płynąca z głębi mojego jestestwa. Choć tak naprawdę uświadomiłem sobie to w nietypowych okolicznościach, bo przy nurkowaniu. Nurkuję od lat i dla mnie jest to jedna z wielkich pasji. I to właśnie kiedyś tam, pod wodą bardzo mocno dotarła do mnie pewna analogia między doświadczeniem medytacji, która jest także pewnego rodzaju „wypłynięciem na głębię” a poczuciem wielkiej wolności, radości i chęci pozostania w tym wielkim błękicie podwodnego świata, który z jednej strony przestrzenią głębokiej ciszy, której nic nie zakłóca, ale też przestrzenią wypełnioną życiem.

Czym dla mnie jest medytacja? To pytanie, które nie tylko może, ale powinien sobie zadawać człowiek medytujący. Odpowiedź na to pytanie pomoże nam uświadomić sobie motywację, która skłania nas do podejmowania, dwukrotnie w ciągu dnia, dzień za dniem, rok za rokiem praktyki siedzenia przez godzinę lub pół godziny w ciszy? Bez potrzeby wypowiadania wielu słów, myślenia o czymkolwiek czy analizowania, lecz po to, by po prostu być. Aby jak pisze Merton "pozbierać się w ciszy i aby odkryć siebie na nowo w jedności myśli i woli, rozumienia i miłości, która wykracza daleko poza słowa, poza analizę, nawet poza świadomość”. Co sprawia, że odnajduję sens w pragnieniu modlenia się nie ustami, ale sercem?

Warto też spróbować odkryć, czy wśród rozeznanych motywacji praktyki medytacyjnej jest ta, która mówi o tym, że moja medytacja jest chęcią odpowiedzi na podstawowe wezwanie, jakie znajdujemy w Piśmie Świętym: „Słuchaj!” Doświadczenie medytacji, zanurzające nas w ciszy, która w żadnym razie nie może być ucieczką, ale chęcią wejścia w przestrzeń spotkania, w obecność, może stać się dla nas – chrześcijan uświadomieniem sobie prawdy o tym, że właśnie w takiej modlitwie najpełniej odpowiadam na wezwanie Boga do przeżywania ciszy, jako "wsłuchiwania się". Gdyż jak naucza nas Biblia właśnie ze słuchania rodzi się nasza wiara.  A zatem ograniczenie przestrzeni wsłuchiwania się w Boga musi niechybnie prowadzić do regresu naszej wiary. Zwłaszcza jest to wyzwanie dla współczesnego człowieka, który być może jest zbyt rozgadany, zbyt aktywny i ten aktywizm przenosi także na życie duchowe, próbując mierzyć wartość życia duchowego miarą tegoż aktywizmu.

Na wczorajszym spotkaniu ekumenicznym, w którym uczestniczyłem padły ciekawe słowa jednego z uczestników: „Współczesny człowiek coraz częściej odchodzi od religii oczekiwania i nadziej do religii szybkich efektów”. Podobny zarzut wybrzmiał na tegorocznej, styczniowej konferencji,  podsumowującej Rok Życia Konsekrowanego, jaki przeżywaliśmy w Kościele w ubiegłym roku liturgicznym. Jedna z sióstr ze zgromadzenia kontemplacyjnego, w odpowiedzi na osiągnięcia, owoce nowej ewangelizacji i aktywizm, któremu poświęcono dużo miejsca podczas konferencji odpowiedziała: „Nasza służba Bogu i Kościołowi nie zawiera się jedynie w mówieniu i działaniu. Może również być niemniej owocna, gdy bardziej będzie polegała na przebywaniu w ciszy – na słuchaniu i oczekiwaniu. Być może to właśnie nadmierny aktywizm wypaczył właściwe rozumienie naszych reguł i życia chrześcijańskiego”. W końcu to właśnie w głębi naszego serca przemawia Bóg. A jeśli wzbraniamy się przed otwarciem naszego wnętrza oraz przed spojrzeniem w owe głębiny, to również wzbraniamy się przed konfrontacją z prawdziwym Bogiem, który jest w nas obecny. Cisza wydaje się zatem ważna szczególnie w życiu wiary, jak również w naszym najgłębszym spotkaniu z Bogiem.

Niech mi będzie wolno na koniec raz jeszcze odwołać się do Mertona, który pisał: „Wiele z naszego pełnego dobrej woli, religijnego zabiegania i aktywizmu jest w istocie zasłoną dymną i pozorem. Jest po prostu samopotwierdzeniem się, a w ostatecznym rozrachunku jest czymś niewiele lepszym od samousprawiedliwiania się. Najczystsza wiara powinna być sprawdzona w ciszy, w której nasłuchujemy nieoczekiwanego, w której jesteśmy otwarci na to, czego jeszcze nie znamy, oraz w której powoli i stopniowo przygotowujemy się do dnia naszego wejścia na inny poziom życia z Bogiem. Prawdziwa nadzieja sprawdza się w ciszy, w której musimy czekać na Pana w posłuszeństwie niekwestionowanej wiary”.

Być może dlatego tak ważne dla naszego wieku przemocy i niepokoju staje się ponowne odkrywanie medytacji – cichej wewnętrznej jednoczącej modlitwy oraz bijącego z niej źródła twórczej chrześcijańskiej ciszy. Medytacja także ustawia właściwe priorytety w życiu człowieka wiary: najpierw słucham tego, co Bóg mówi a dopiero potem działam w posłuszeństwie Jego słowa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji