Niczego nie żałuję...

001

I tak oto mija dzisiaj 20 lat od chwili, gdy poprzez włożenie rąk arcybiskupa warszawskiego – ks. Kardynała Józefa Glempa przyjąłem dar kapłaństwa.

Na obrazku prymicyjnym umieściłem wówczas słowa kapłana- poety, ks. Twardowskiego:

Własnego kapłaństwa się boję,

własnego kapłaństwa się lękam

i przed kapłaństwem w proch padam

i przed kapłaństwem klękam.

Po dwudziestu latach mojej posługi nadal podpisuję się pod tym cytatem, dodając jeszcze jeden z wersetów przywołanego wiersza:

Jadę z innymi tramwajem

biegnę z innymi ulicą

nadziwić się nie mogę

swej duszy tajemnicą.

Przeżywanie i zachwyt tą tajemnicą trawa nieustannie, każdego dnia, stając się źródłem mojej radości i szczęścia, którym, jak umiem chce się dzielić z innymi. Wiem jedno, że po blisko pięćdziesięciu latach mojego życia i dwudziestu latach kapłaństwa niczego bym nie zmienił, niczego nie żałuję, dziękując Bogu za każdą chwilę, za każde doświadczenie tej drogi, zarówno te radosne jak i bolesne, bo ufam, że one kształtują we mnie tego, kim Chrystus chce mnie widzieć – kapłana według Serca Jezusowego. Nie mówię, że już to osiągnąłem, ale przywołując słowa św. Pawła: „to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie”.

Perspektywa dwudziestu lat kapłaństwa, które jest za mną uzmysławia mi tylko jeszcze mocniej fakt, że moje kapłaństwo jest owocne o tyle o ile nie przestaje być całym sercem włączone w Boga. Ta perspektywa też uczy mnie nieustannie jednej prawdy, że mówienie o Bogu, do którego powołany jest kapłan może wyrastać jedynie z tego, że najpierw mówi się z Bogiem i że nie da się znaleźć właściwych słów mówiących o Bogu, jeśli wcześniej się Go nie spotkało i nie nawiązało z Nim osobistej więzi. Dlatego zawsze w życiu kapłana pierwsza musi być modlitwa.

Doświadczenie mojej kapłańskie posługi coraz bardziej uzmysławia mi też, że Kościół istnieje nade wszystko po to, aby adorować i modlić się i aby pozwolić by Bóg z tej modlitwy wyprowadzał swoje zbawcze dzieło, którego to On jest architektem i sprawcą a my tylko narzędziami w Jego rękach, o tyle pożytecznymi o ile całkowicie potrafimy złączyć się z Jego wolą. Na tym polu odkrywam nieustannie wielką łaskę, ale też wielką odpowiedzialność, że ci, którzy mając udział w kapłaństwie Chrystusa – „będąc krwią i sercem Kościoła” – muszą żyć mocą modlitwy jeszcze bardziej, aby nie przyczynić się do wysuszenia Kościoła – Oblubienicy Chrystusa.

Tylko modlitwa a w szczególności Eucharystia, która jest jej szczytem pozwala kapłanowi utożsamić się z Chrystusem i upodobnić się do Niego. Nasza kapłańska wola i wola Boga muszą coraz bardziej przystawać do siebie, jeśli mamy być skutecznymi narzędziami w rękach Chrystusa i Jego dobrymi współpracownikami.

recekaplanatrzymajaceHostieSw

W perspektywie dwudziestu lat kapłaństwa i tego wszystkiego, co się nań złożyło mam coraz większą świadomość, że tylko głębokie życie wewnętrzne, pogłębiające zażyłość z Chrystusem jest światłem i solą życia księży. Jeśli kapłan ulegnie posłuszeństwu czysto ludzkim regułom, bez zanurzenia się w miłości nadprzyrodzonej pochodzącej z Nieba, Kościół utraci poczucie swojej misji. Nie mam wątpliwości, że jak pisze o tym kard. Sarah: Najcięższe nawet kryzysy w Kościele zawsze mają swe źródło w kryzysie kapłaństwa”. A to uświadamia mi jedynie, że niosę skarb mojego kapłaństwa w naczyniu glinianym i wiem jak bardzo potrzebuję duchowego wsparcia płynącego z modlitwy moich Sióstr i Braci, z którymi idę w pielgrzymce wiary.

Moje kapłaństwo nauczyło mnie, że prawdziwy skarb nie kryje się w wiedzy, ale w miłości i mojej osobistej przyjaźni z Chrystusem. Bowiem bez kapłaństwa według Serca Jezusowego, obmytego z tego, co ludzkie, Kościół nie ma przyszłości. Dla mnie Kościół jest jednym wielkim misterium, które nieustannie odkrywam, zaś liturgia (a zwłaszcza Eucharystia) to jedna wielka brama, która otwiera mnie na Boga i pozwala mi przez te bramę prowadzić innych, gdyż to właśnie kapłan (bez swojej zasługi a jedynie z Bożego miłosierdzia) ma klucze do tej bramy w postaci sprowadzania Boga na ołtarz. I właśnie dlatego uczę się ciągle, że moim jedynym odniesieniem powinien być Bóg, którego każdego dnia trzymam w moich dłoniach, a to przypomina mi nieustannie , że kapłan jako człowiek Boga jest nade wszystko pośrednikiem a nie interpretatorem; wiernym posłańcem i zarządcą Bożych tajemnic. Mając świadomość tej misji warto przemieniając nieco słowa poety, pytać: „I jak tu nie lękać się swojego kapłaństwa?”

images2Y7VMBD9

Pragnę dzisiaj ogarnąć całym sercem tych wszystkich, którzy towarzyszyli mi i towarzyszą na drodze mojej kapłańskiej drogi, i których dobry Bóg wiem, że nie bez powodu postawił na tej drodze i dziękując za wszelkie przejawy życzliwości, miłości i przyjaźni a zwłaszcza za pamięć w modlitwie proszę, nie zapominajcie o mnie w Waszych modlitwach, wypraszając mi łaskę dobrego, wiernego i świętego kapłaństwa a ja ze swej strony obiecuję zachowywać w moim kapłańskim sercu Was samych i Wasze twarze i stając przy ołtarzu Pana zawierzać Was z ufnością Jego miłosierdziu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa