Medytacja i powołanie

Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne.(…) O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen. (Rz 11, 29-36)

Powyższy tekst został zaczerpnięty z poniedziałkowej liturgii słowa. Jest to tekst, który niesie wielką nadzieję, która mówi o tym, że nawet jeśli w życiu pobłądzę, jeśli z jakiegoś powodu popsuje się moja relacja z Bogiem, to zawsze mogę do niej wrócić, bo Bóg nigdy nie cofa swojego zaproszenia skierowanego do mnie, ani nie cofa swojej łaski, którą nas obdarowuje. Ten tekst przypomina nam, że Bóg jest Ojcem, który kocha nas i pragnie naszego dobra. Ojcem, który nie oczekuje od nas nieomylności, ale pozwala na błędy…. Co ważniejsze mogę zacząć z każdego miejsca, w którym się aktualnie znajduję.

Łaska i wezwanie kojarzy się nam zazwyczaj z powołaniem. Powołanie z punktu widzenia wiary jest drogą, która jest dla mnie najlepsza. Oczywiście to przede wszystkim powołanie do zbawienia, w które wpisane są wszystkie inne powołania. Pytanie o powołanie to pytanie o miłość – pisał kiedyś poeta ks. Janusz Pasierb. Ale to także nieustannie odkrywanie Tajemnicy, jak pisze dzisiaj św. Paweł. „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” Zawsze zatem najlepszym sposobem do odkrywania tego, którą drogą Pan Bóg chce nas poprowadzić (w domyśle: która z dróg jest dla nas najlepsza?) jest pytanie o miłość i zasłuchanie w Jego słowo i natchnienia. To właśnie zadania dla medytacji. W niej przede wszystkim słucham, pozwalam Bogu, by kształtował mnie swoim dotykiem miłości a następnie przez tę miłość i słowo prowadził. Medytacja monologiczna, to modlitwa, która dotyka wprost naszego serca i chroni nas przed kontrolującą rolą umysłu, który poza tym, co dobre, niejednokrotnie potrafi zasiać w naszym sercu brak ufności w stosunku do Boga, który jest przeszkodą na drodze realizacji naszego najlepszego powołania. Thomas Merton mówił, że powołanie to nie zagadka Sfinksa. Powołanie to nie zabawa w chowanego z Opatrznością, nie loteria. To nie łamigłówka, którą musisz odgadnąć, żeby wygrać.

Pięknie o powołaniu piszą też autorzy książki p. t. „Sankofa”:

„Lubię pewien obraz, który ilustruje powołanie chrześcijańskie. To jest tak, jak byśmy grali z Panem Bogiem w szachy – ja jestem wolny i On jest wolny. Ja robię ruch, a On na to reaguje i odpowiada. Taka partia jest pasjonująca, bo jest rozgrywana na zasadzie wolnych wyborów pełnych miłości. Oczywiście, zdarza się szach i sytuacja konfrontacji. Są to momenty, kiedy muszę być w pełni odpowiedzialny, nie mogę uciekać, muszę zdecydować. Ale Bóg nigdy nie stawia mata, nie kończy partii”.

Myślę, że w dzisiejszym świecie nie widzimy tego w ten sposób. Współczesna gonitwa i powszechne poczucie braku czasu nie pomagają nam w odkrywaniu dróg, którymi Bóg chce nas prowadzić w codzienności. Dlatego medytacja jest tak bardzo potrzebna nam jako chwila, którą potrafimy podarować nie tylko Bogu, ale przede wszystkim sobie z miłością! Chwila wytchnienia potrzebna naszemu ciału, zestresowanemu i zmęczonemu, które próbuje sprostać tysiącom wymagań i pilnych spraw. Ale to chwila, która jest potrzebna także po to, aby dać wytchnienie naszej duszy, aby uporządkować to wszystko, co ją dziś nęka (niepotrzebne myśli, zmartwienia, trudne emocje czy zranienia). Traktujmy czas medytacji jako wytchnienie w obecności największego Przyjaciela, jakim jest Jezus, pozwalając, by Jego słowo, wybrzmiewające w naszym sercu wraz z oddechem przynosiło temu sercu pokój i uzdrowienie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa