Nie zabraniajcie!
Z Ewangelii według św. Marka
Apostoł Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie». (Mk 9,38–39).
Dzisiaj wielu przedstawicieli wspólnot kościelnych postąpiłoby jak Jan. Jezus jednak przestrzega przed taką postawą ekskuzywizmu, która zamiast miłości, otwartości i zaufania może prowadzić do pewnego rodzaju fanatyzmu. Do zbyt pochopnego wyłączania innych.
Dlaczego więc Jezus mówi to, co mówi? Czy nie zależy Mu na tym, by głosiciele Jego słowa i słudzy Jego posłannictwa byli jednocześnie Jego przyjaciółmi?
Pewnie, że Mu zależy. Ale On (jak zwykle) patrzy szerzej.
Nie chce kojarzyć się ludziom z zakazami, tylko z zawsze otwartymi rękami – dlatego mówi: Nie zabraniajcie! Jest tak hojny, szczodry i pozbawiony jakiejkolwiek chciwości, że nie ma żadnego problemu z podzieleniem się bogactwem swoich darów i charyzmatów nawet z niewierzącymi w Niego – dlatego pozwala każdemu czynić dobro i imię Boże.
A ponadto Jezus doskonale zna ludzkie serca i wie, że w każdym człowieku są dobro i prawda, nawet jeśli mocno przysypane grzechem i słabością – dlatego chce to dobro z nas wydobywać.
Bez wątpienia praktyka medytacji jest jedną z dróg wydobywania z człowieka dobra. Widać to także, kiedy mamy możliwość medytowania z przedstawicielami innych denominacji chrześcijańskich czy innych religii. Ile dobra się wówczas wyzwala w nas, dla nas, dla innych, dla świata…
Jezus chce uczyć nas – swoich uczniów zaufania. Bywa, że z trudem ufamy ludziom, którzy przynależą do innej, niż „nasza grupa”.
Dzisiaj te słowa stają się wyzwaniem dla tych, którzy żyją w świecie wymieszanych kultur i religii. Z jednej stron przyzwyczajamy się do różnorodności. A z drugiej strony często zamykamy się w kręgu tych, których znamy i z trudem dopuszczamy tam innych.
Naśladować Jezusa oznacza iść z Nim i za Nim do wszystkich. Zagubionych, grzeszników, wyznających inną religię, niewierzących. Chrześcijanin to człowiek, który wierzy, że w drugim człowieku także działa Boża łaska, choć nie zawsze on sam to dostrzega i chce z tą łaską współpracować. Nasza otwartość i dobro mogą stać się dla drugiego taką szansą na odkrycie obecności Boga, którą w sobie nosi.
Oby praktyka medytacji kierująca się prawem serca i prawem miłości uczyła nas dostrzegać i wydobywać na światło dzienne każde, nawet najmniejsze dobro obecne w nas i w innych.
Komentarze
Prześlij komentarz