Trwać w Jezusie
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami (J 15, 1-8).
Trwać w modlitwie, trwać w relacji do Boga, trwać w dobrym, trwać w postanowieniu, trwać w przekraczaniu siebie, trwać w dobrych nawykach…
Dlaczego jest to takie trudne? Bo jakiekolwiek trwanie w dobrym oznacza konfrontację z samym sobą, ze swoim fałszywym ja. Ono jest niewidoczne, dobrze się ukrywa i maskuje, dopóki nie podejmiemy decyzji, że chcemy coś zmienić w swoim życiu. I wtedy się zaczyna. Odkrywamy, że jest w nas często dzieciak. Niepohamowany.
Dlaczego mam się czemuś podporządkować? Nasze Ego będzie skakało, kopało, gryzło, krzyczało. Będzie szukał za wszelką cenę świętego spokoju, żeby tylko było tak, jak wcześniej. Po staremu. Po ichniemu!
Pragnienie by coś zmienić na lepsze w sobie, w swoim życiu jest piękne i pociągające, ale oznacza żmudną i długą walkę z samym sobą. I taki jest cel duchowego rozwoju:
Ma prowadzić do przezwyciężenia samego siebie po tom, by uporządkować swoje życie (a po chrześcijańsku uporządkować, to poddać je Chrystusowi a nie pragnieniom naszego ego, a ono tego nie chce). To kroczenie przez życie wolnym bez kierowania się jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane.
Weźmy na przykład modlitwę. Próbujemy się modlić, dopadają nas rozproszenia. Czujemy się zniechęceni. No bo ile razy można próbować odganiać od siebie natarczywe myśli i rozproszenia?! (używając słów Ewangelii odpowiedziałbym nie siedem a siedemdziesiąt siedem razy – znaczy zawsze!)
„Najpewniejszą drogą do osiągnięcia owoców w życiu duchowym jest wciąż próbować. Jeszcze ten jeden raz” – uczy św. Jan z Waałamu
Jeszcze ten jeden raz. Brzmi naiwnie, ale to jest naiwność medytacji! Naiwność błogosławiona i konieczna w rozwoju duchowym! Spróbuję jeszcze raz, nie poddam się!
Spróbuję dziś, a potem spróbuję jutro, a potem spróbuję pojutrze…
Skąd wiesz kiedy przyjdzie przełom? „Zdeterminowana determinacja – tak mówiła św. Teresa z Avila – Postaw wszystko na wytrwanie, a jeśli się przewrócisz, jeśli upadniesz, o wstań i zacznij bez żalu do siebie, od nowa. Bo tak trzeba.”
Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was – te słowa są dla mnie pięknym opisem praktyki medytacji. Trwamy zanurzeni w obecność Boga, trwamy zasłuchani w Jego słowo a owoce pozostawiamy działaniu łaski mając pewność, że skoro pochodzą z trwania w Bogu, musza być dobre.

Komentarze
Prześlij komentarz