Przekora
Z Ewangelii według św. Łukasza
Po odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów: Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali. Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność (Łk 7,31-35).
Są dzieci i dzieci. „Są małe dzieci i dorosłe dzieci”, jak mówił ks. prof. Tischner. Jedną z cech dziecinności dorosłych – dodawał filozof – jest to, że osoby takie lubią innym wypominać a jednocześnie szukać powodów do tego, by mimo wyraźnych znaków dalej żyć po swojemu. O tym właśnie Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii: o duchu przekory. Bardzo niebezpiecznym dla życia duchowego.
Przekora według mistrza AI „to cecha lub postawa osoby, która świadomie i często bez wyraźnego powodu postępuje wbrew oczekiwaniom innych, kierując się własnym, subiektywnym powodem, na przykład by wykazać coś sobie lub innym.”
I choć to wydaje się głupie można w taki sposób odnosić się do tego, do czego wzywa nas Jezus. I wbrew pozorom wcale nie trzeba być człowiekiem niewierzącym. Przecież Jezus kieruje swoje słowa do osób, które były przekonane nie tylko o swojej wierze, ale i o swoim wysokim stopniu religijności.
Są to osoby, którym nawracanie się przychodzi bardzo trudno. Najmniejsze przeszkody stanowią wymówkę, by pozostać przy swoim własnym stylu życia. Stąd między innymi wynika duchowe niebezpieczeństwo związane z tą postawą.
Ale są też dzieci mądrości. To według Jezusa wszyscy ci, którzy nie potrzebują nadzwyczajnych wydarzeń, ale potrafią z mądrością popatrzeć na to, co ich otacza, na to, co im się przydarza i znaleźć w tym zachętę do nawrócenia, do wdzięczności za to, co otrzymują od Boga i od ludzi i wreszcie chęć służby Bogu i ludziom.
Takim osobom nie potrzeba wiele. Wykorzystują każde słowo, wskazówkę, każde zdarzenie – także to na pozór nieprzychylne, aby dostrzec w nim Boże prowadzenie.
Takiego prostego sposobu mądrego patrzenia uczy nas medytacja. Nie potrzebujemy też nadzwyczajnych okoliczności, żeby siadać do medytacji. Siadamy do niej, bo wiemy, że w tej praktyce znajdujemy zachętę do dobrego i pogłębionego życia
Jak to mówi stare przysłowie: „Kto chce – szuka sposobu, kto nie chce – szuka powodu.

Komentarze
Prześlij komentarz