uchwycić chwilę obecną




Gdy przyjrzeć się działalności Chrystusa przez pryzmat dzisiejszej Ewangelii trudno by ocenić czy Jezus jest człowiekiem drogi, tłumu czy modlitwy w miejscach pustynnych. Dopiero w szerszym kontekście charakterystyka jego życia i posługi układa się w większą całość, będąc dla nas także wskazówką jak żyć jako chrześcijanin we współczesnym świecie.  Oczywiście poza działalnością miał także szczególne miejsca , w których odpoczywał, gdzie czół się dobrze wśród swoich, zaznając ciepła ich miłości. Zwykle myśląc o takim miejscu najpierw przychodzi nam na myśl pewien dom w  Betanii, gościna Łazarza, Marty i Marii, o którym wspomina Ewangelia? Ale dzisiejsza Ewangelia przypomina nam jeszcze inny dom, w którym Jezus szczególnie czuł się jak u siebie: dom Piotra i Andrzeja w Kafarnaum.
Do czego jednak zmierzam?
Otóż dzisiejszy tekst jest tak bogaty (opisując zapewne typowy dzień publicznego życia Jezusa), że zazwyczaj nie zatrzymujemy się na pewnej ważnej cesze tego dnia. A tymczasem jest się nad czym zastanowić.
„Czas leci jak tkackie czółenko” – przypomina nam z właściwym sobie realizmem  Hiob. Kto z nas nie doświadcza owego wszechogarniającego tempa życia. Wielu przyznaje, że sobie zupełnie z nim nie radzi. Gdy wczytywałem się w dzisiejsze czytania pomyślałem sobie o tym jak to przeżywał Chrystus, który z naszego punktu widzenia miał tego czasu jeszcze mniej. Zaledwie trzy lata. Trudno powiedzieć na ile był tego czasu świadomy (tu teologia fundamentalna snuje różne domysły, ale to rozważanie na inny temat). Pracując kiedyś w jednej z parafii, na terenie której znajdował się szpital onkologiczny i hospicjum i mając okazję spotykać się z osobami chorymi na raka łatwo było zauważyć, że człowiek, który przeżywa swoje życie ze świadomością możliwie bliskiej czekającej go śmierci, przezywa je zupełnie inaczej. Wówczas na plan pierwszy wychodzą zupełnie inne wartości niż te, którym często my, łudzący się perspektywą długiego życia dajemy pierwsze miejsce. I przyznać musze, że niejednokrotnie wiele z tych osób mnie zawstydzało swoim sposobem patrzenia na rzeczywistość. A czy przypadkiem nie wszyscy powinniśmy spoglądać na nie podobnie. Nie, żebym zaraz chciał kogoś straszyć perspektywą śmierci, ale przecież wszyscy ku niej nieuchronnie zmierzamy a kto z nas wie komu bliżej. Wspominam o tym właśnie dlatego, że jest to perspektywa, która zmusza nas często do przewartościowania wielu spraw a taki duchowy remanent jest myślę potrzebny raz na jakiś czas każdej i każdemu z nas.


Co jest dla mnie najważniejsze? Za czym gonię? Czemu poświęcam najwięcej energii w moim życiu? I czy naprawdę warto? Czy nie zaniedbuję tego, co naprawdę istotne?
To pytanie, które warto zadać sobie nie tylko przy okazji rachunku sumienia, ale tez po to, aby spokojniej przeżywać nasze codzienne życie…
Zawsze kiedy o tym rozmyślam moje myśli wracają do pewnej postaci, która nauczyła mnie trochę inaczej spoglądać na pewne sprawy. Mam na myśli nieżyjąca już Chiarę Lubich, założycielkę Ruchu Focolari,  którą dane mi było spotkać kilkakrotnie.
Wśród wielu cech duchowości ruchu, który stworzyła, była często podkreślana przez nią duchowość chwili obecnej.
Wracam do jej rozważań bardzo często, i są one dla mnie codziennym drogowskazem.

Gdy spoglądamy na działalność Chrystusa, to to, co się z niej przebija to właśnie owa umiejętność życia chwila obecną i całkowitego zaangażowania w tu i teraz. Naturalnie życie chwila obecną nigdy nie przysłaniało Mu świadomości celu ku któremu dążył, wręcz przeciwnie ta świadomość wzmacniała zdolność przeżywania tu i teraz dla Boga i dla tych, którym tę obecna chwile poświęcał. Później te sama zasadę przejął św. Paweł w całej intensywności swojego życia. Właśnie z tego doświadczenia zdaje się wypływać jego słynna zachęta: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” [1 Kor 10,31].  Zresztą chwila obecna jest kluczowym pojęciem życia duchowego nie tylko w chrześcijaństwie, ale też w innych wielkich religiach. Może dlatego, że wobec nieustannego przepływu czasu odkryto ją jako tamę, chwilę zatrzymania, pomoc. Poznałem wiele osób, które próbując uczynić tę duchowość swoją własną, nie doznałby wielkiej pomocy dzięki uczeniu się życia chwilą obecną. Moim skromnym zdaniem to cudowna i pomocna duchowość dla tych, którzy, borykają się z trudnościami i niepokojami życia, odczuwają w jakiś sposób potrzebę zatrzymania czasu, w rodzaju egzystencjalnego time-out, dla odnalezienia siebie i swego planu życia.

Chiara zwykła powtarzać:
- żyjąc chwilą obecną możemy dobrze wypełniać wszystkie nasze obowiązki
- żyjąc chwilą obecną stajemy się zdolni dobrze i głębiej przeżyć rożne doświadczenia składające się na nasza codzienność a w konsekwencji i sama codzienność składająca się na całokształt naszego życia.
- żyjąc chwilą obecną łatwiej nam dostrzec Boże natchnienia, dotknięcia Jego łaski, które przychodzą w teraźniejszości.
- żyjąc chwilą obecną jesteśmy w stanie owocnie budować naszą dojrzałość a w konsekwencji także i świętość: Św. Franciszek Salezy mówił: „Każda chwila przychodzi z zadanym obowiązkiem i idzie zanurzyć się w wieczności, aby utrwalić w niej to, co z nim zrobiliśmy”

A zatem:
- Świadomość chwili czyni nas bardziej odpowiedzialnymi za życie. Które przecież realizuje się tu i teraz a nie w przeszłości, która już nie wróci ani w przyszłości, której może nigdy nie być.

- Życie chwilą obecną uczy nas zauważać zarówno Pana Boga działającego w codzienności, jaki i drugiego człowieka, jako daru, któremu winniśmy nasza uwagę, ilekroć przy nim jesteśmy. Jak wiele z tego tracimy będąc tu i teraz a naszą myślą wybiegając już gdzieś do przodu. Podobnie jest z naszym z życiem duchowym i modlitwą, jak często tracimy ten cenny czas będąc myślami gdzie indziej zamiast być tu i teraz dla tego z którym się spotykamy i dla siebie.


- Głębokie i uważne przezywanie chwili obecnej ma zdolność ubogacenia nas i przyniesienia większych owoców tego, co czynimy.

- Odkrycie chwili obecnej zakłada pełne zaangażowanie się w nią, dzięki temu może ono stawać się forma ascezy, gdy podejmujemy z miłością i zaangażowaniem to, co może nie zawsze lubimy robić.

- Życie chwila obecną uczy wierności obowiązkom - nie, że mi się czegoś nie chce, że nie mam sił, że nie lubię – to  są zbyt częste i zbyt płytkie wytłumaczenia.

- Dzięki życiu chwila obecną uczymy się widzieć za każdym wydarzeniem Jezusa, który nas powołuje do konkretnego zadania i współpracy z Nim.


- Przeżywanie chwili obecnej uczy spoglądania na każdą chwilę i zawarte w niej spotkania i wydarzenia, jako zaproszenie Jezusa, by dokonać czegoś prostego, ale zarazem pięknego, bo prostota jest jedną z najbardziej chrześcijańskich cnót.

- Świadomość chwili obecnej uczy zakorzenić się w woli Bożej i trwania w niej a z kolei  zanurzenie się w woli Bożej, pozwala inaczej spojrzeć na świat i na realia mojego „osobistego życia”.

- Może to truizm, ale kochać i dobrze przezywać  swoje życie, to kochać i dobrze przeżywać  chwilę obecną!

„Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny” – przypomina Chrystus [Łk 16,10]. Jeżeli Pismo Święte uczy dobrze spełniać małe rzeczy, to właśnie taka jest charakterystyczna cecha tego, kto całym sercem czyni tylko to, czego Bóg żąda od niego w chwili obecnej. Jeśli ktoś żyje chwilą obecną, Bóg żyje w nim, a jeśli Bóg jest w nim, jest w nim miłość. Kto żyje chwilą uczy się być cierpliwym, wytrwałym, łagodnym, nieprzywiązanym do niczego, miłosiernym, ponieważ ma miłość w jej najwyższym i najbardziej prawdziwym wyrazie, gdyż miłość wyraża się najpełniej w tym, co drobne, codzienne i wierne; uczy się zgody na prowadzenie przez Ducha Świętego, a zatem nie osądza, nie myśli źle, ma w sobie siłę ewangelicznego szaleństwa, by kiedy trzeba „nadstawić drugi policzek” i „iść dwa tysiące kroków…” (por. Mt 5,41) Uczy się co w praktyce oznacza „oddać Cezarowi to, co należy do Cezara a Bogu to, co należy do Boga” (por. Mt 22,21), bo czyż w istocie nie na tym polegają nasze codzienne wybory i wartościowanie na którym opieramy nasze życie?
Słowem, ten, kto żyje chwilą obecną, jest tak jak Chrystus w Drodze, choć jednocześnie jest zanurzony w całej pełni w Życiu, a także w Bogu. Wszak od tego świadomego zanurzenia w Nim zaczyna się wszystko :„Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” [Mk 1, 38].

Dla chrześcijanina nie ma znaczenia czy wiele czyni, ale to, jak czyni. Nawet Jezus historyczny nie zmienił świata. Czasem mogło się wręcz zdawać, że poniósł klęskę. Ważne jest wypełnić ten plan, jaki Bóg ma wobec nas, i nic więcej, ale z pewnością także nic mniej! On chce byśmy pracowali  na swoim miejscu, a to zobowiązuje nas nie tylko do przeżywania świadomie chwili obecnej, lecz do tego jednego szczegółu dzieła, jaki mamy spełnić w świecie. Oczywiście, jeśli między sobą nie jesteśmy zjednoczeni, podobni do wielu odrębnych kawałków, będzie nam się wydawało, że osiągnęliśmy raczej mało. Lecz gdy jesteśmy zjednoczeni, to, co czyni jeden, ma wpływ na działanie innych. I wtedy każdy czyn będzie zdawał się osiągać rozmach i wymiar, nie mówię uniwersalny. Czy mamy tego świadomość jak wiele w świetle powyższej prawdy znaczy każdy mój uczyniony bądź zaniedbany czyn czy gest. Doceńmy zatem ten uśmiech, który mamy podarować, tę pracę, którą mamy wykonać, ten samochód, który trzeba prowadzić, ten posiłek, który mamy przygotować, czy spożyć, to spotkanie, w którym mam uczestniczyć,  tę działalność, którą mamy podjąć, tę łzę którą trzeba wylać, ten artykuł czy list do napisania, to miłe wydarzenie, które trzeba docenić. Wszystko może stać się narzędziem przez które okażemy Bogu i braciom naszą miłość. Wszystko zostało powierzone naszym rękom i naszemu sercu, aby nasze  życie uczynić spełnionym nie tylko w wymiarze doczesnym ale i wiecznym; nie tylko w wymiarze osobistym, ale też społecznym czy uniwersalnym. Nawet, gdyby nikt miał o nas nie usłyszeć; nawet gdyby nikt miał naszego wkładu nie docenić, On nigdy nam tego nie zapomni.


Tak więc żyjąc chwilą obecną, możemy zauważyć, że – jeśli żyje się nią dobrze – można dzięki temu dobrze przeżyć cale nasze życie.



W ciszy jest cisza
w promieniu jest promień
człowiek mieszka w człowieku
wszystko jest wszystkim
 
to jest pełnia

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji