Jedyna taka noc

Wigilia Bożego Narodzenia to chyba dobry dzień, by wrócić na bloga po chwilowej przerwie. 
Ostatni tydzień Adwentu minął mi wyjątkowo szybko, choć chyba udało mi się dotknąć tego, do czego tak mocno zachęcał Merton swoich podopiecznych, gdy był mistrzem nowicjatu, próbując zachęcić ich do odkrycia tego szczególnego zaproszenia, jakie kieruje do nas czas Adwentu, bardziej chyba niż inne okresy liturgiczne: Jest to czas aby bardziej być dla Boga...
Oczywiście bycia dla Boga nie oznacza unikania kontaktu z człowiekiem, ale warto nie szukać go bardziej niż Bóg od nas tego wymaga poprzez ducha służby. Był to zatem czas rekolekcji, które ze swej natury zawsze stają się okazją bycia bardziej dla Boga. Ale również ze względu na to, że Pan Bóg pobłogosławił mnie już w trakcie ich trwania zapaleniem gardła i w konsekwencji utratą głosu stało się okazja do tego, by tą ostatnią prostą przed świętami spędzić w większej ciszy. Także wewnętrznej. Thomas Merton okazał się po raz kolejny niezawodnym towarzyszem tego czasu. To, co tym razem dane było mi odkryć z jeszcze większą ostrością, to fakt, że studiując dzieła Mertona można tak mocno doświadczyć, że jest on naprawdę kimś bliskim, dla wszystkich tych, którzy mają odwagę wyruszenia w duchową podróż, bez jakichś szczególnych zabezpieczeń, oczekiwań lecz uzbrojeni w pewna duchową ciekawość. Mimo iż miał świadomość, że jego książki znajdują tysiące czytelników na całym świecie, nigdy nie próbował kreować siebie na kogoś więcej niż jak to sam określa "jednego z was". Pisząc i dzieląc się swoimi przeżyciami był w pełni świadom, że jego życie nie należy wyłącznie do niego, a mimo to potrafi nieustannie zachwycać sposobem życia, które cechowała niespotykana odwaga własna i niepowtarzalna prawda swojego własnego jestestwa. Jego towarzysze zakonnej drogi i przyjaciele, którzy znali go osobiście zgodnie twierdzą, że Mertona można lepiej poznać przez jego twórczość aniżeli poprzez osobisty kontakt. Ta świadomość choć trochę rekompensuje fakt, że przyszło mi urodzić się w roku, w którym Merton odszedł do domu Ojca. Kolejne lata spędzone z Mertonem dzięki jego dziełom sprawiają jednak, że ciągle na nowo odkrywam ogromne wewnętrzne bogactwo tego pełnego cudownego poczucia humoru mnicha z Gethsemani, jego głęboki humanizm i żywą świadomość Boga obecnego we wszystkim i przeświecającego przez wszystko. Dlatego jest on dla mnie i pozostanie jednym z najlepszych towarzyszy na czas Adwentu. Dla mnie ten szczególny okres przygotowania przeżyty w bliskości tego niezwykłego trapisty nigdy nie będzie zmarnowany.

I tak oto nasza wspólna duchowa podróż poprzez Adwent A.D. 2012 dobiega końca. Za krótka bowiem chwilę da się słyszeć świadectwo Jana Apostoła:  "A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy", poprzedzone dzisiaj proroctwem Zachariasza. Jest on pieśnią wypełniającej się nadziei. To nadzieja na prawdziwą wolność wybawiającą od śmierci; na światło wyzwalające z ciemności grzechu. A Tym, który jest wyzwolicielem człowieka i który jest Światłem, jest Chrystus. Przychodzi z darem pokoju serc do każdego człowieka, przychodzi jak pierwsze promienie wschodzącego słońca, dające ciepło oraz jasność. Jak żyć bez światła? Nawet jeżeli to możliwe, to jakże smutne to życie. Zwłaszcza odnosząc to do aspektu duchowego. Dostrzegł to Zachariasz, nietrudno dostrzec i nam. Inna sprawa, czy żyjąc we współczesnym świecie nie przyzwyczajamy się do przebywania w mroku, którym tak często współczesny świat próbuje nam przykryć prawdziwego Boga. Czy te święta sprawią, że będziemy chcieli bardziej otworzyć oczy, po to by tak jak wspomniany Thomas Merton bardziej dostrzegać obecnego we wszystkim i prześwietlającego przez wszystko Boga nie tylko od święta i otworzyć się na ożywcze promienie Jego łaski i światła, przemieniające wszystko dookoła, począwszy od naszego serca? 

Tego pragnę Wam wszystkim, Czytelnikom tego bloga życzyć. Niech zatem te Święta Bożego Narodzenia przyniosą Wam wszystkim nową nadzieję, niech bardziej otworzą Wasze oczy, byście potrafili we wszystkim dostrzegać działanie Boga, który zechciał stać się Emmanuelam - Bogiem pośród nas i niech wypełnia Wasze serca Bożą Miłością, Radością i Pokojem!  



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa