Medytacja zanurza nas w wieczności
Medytacja będąc drogą radykalnej prostoty nie znosi pośpiechu, dlatego trzeba się jej cierpliwie uczyć, dzień po dniu. Nie żądaj natychmiastowych korzyści. Nie obserwuj i nie oceniaj jej postępów. Jedynie praktykuj ją rano i wieczorem przez całe swoje życie. Medytacja jest procesem „zapierania się samego siebie”, przekierowywania reflektorów świadomości z siebie samego, na Boga, który jest w centrum naszego życia i który jest tak naprawdę jedynym jego światłem. Gdy pozwolę by to On był centrum mojego życia i On był światłem, dzięki temu uda mi się odnaleźć siebie samego w Bogu. Medytacja, to właśnie proces odkrywania siebie i swojej wartości w Bogu i w Jego świetle. Kiedy już odkryjesz się w Bogu to zrozumiesz, że twoje życie jest bezcennym darem, który możesz Mu ofiarować. I tak dar, który dotąd był darem skończonym, ofiarowany z powrotem Bogu zamienia się w dar nieskończony, podobnie jak życie człowieka, przez zanurzenie go w Chrystusie i zjednoczenie z Nim jest już życiem nieskończonym, życiem wiecznym.
Doświadczenie medytacji pozwala nam już teraz smakować tej wieczności i nieskończoności, która w pełni stanie się naszym udziałem po tamtej stronie życia. A zatem zanurzając się w medytację, zanurzam się w wieczności, w wiecznym życiu i miłości Boga.
Medytacja jest drogą duchowego wzrostu. Jest to wzrost organiczny, którego sednem jest zakorzenienie Bożego słowa, które powtarzamy i które jest nośnikiem Bożej łaski w naszym sercu. Jezus w przypowieści o siewcy nauczał o konieczności zakorzeniania Słowa Bożego w sercu człowieka, kiedy mówił, że ziarno powinno spaść na żyzną glebę. Symbol serca oznacza zaangażowanie w tym procesie całego człowieka. Twoje wierne powtarzanie słowa (wersetu) i powracanie do niego dwa razy dziennie jest właśnie owym jego zakorzenianiem. A kiedy już zapuści korzenie to zacznie dojrzewać, kwitnąć i owocować. Naprawdę wypuszcza kwiaty i rodzi konkretne duchowe owoce. Jednym z nich jest pokój, głęboki wszechogarniający wewnętrzny pokój. Wynurza się on z miejsca harmonii na dnie twojego bytu. Odkrywasz, że to Bóg jest twoim centrum i że to On jest
Medytacja będąc drogą radykalnej prostoty nie znosi pośpiechu, dlatego trzeba się jej cierpliwie uczyć, dzień po dniu. Nie żądaj natychmiastowych korzyści. Nie obserwuj i nie oceniaj jej postępów. Jedynie praktykuj ją rano i wieczorem przez całe swoje życie. Medytacja jest procesem „zapierania się samego siebie”, przekierowywania reflektorów świadomości z siebie samego, na Boga, który jest w centrum naszego życia i który jest tak naprawdę jedynym jego światłem. Gdy pozwolę by to On był centrum mojego życia i On był światłem, dzięki temu uda mi się odnaleźć siebie samego w Bogu. Medytacja, to właśnie proces odkrywania siebie i swojej wartości w Bogu i w Jego świetle. Kiedy już odkryjesz się w Bogu to zrozumiesz, że twoje życie jest bezcennym darem, który możesz Mu ofiarować. I tak dar, który dotąd był darem skończonym, ofiarowany z powrotem Bogu zamienia się w dar nieskończony, podobnie jak życie człowieka, przez zanurzenie go w Chrystusie i zjednoczenie z Nim jest już życiem nieskończonym, życiem wiecznym.
Doświadczenie medytacji pozwala nam już teraz smakować tej wieczności i nieskończoności, która w pełni stanie się naszym udziałem po tamtej stronie życia. A zatem zanurzając się w medytację, zanurzam się w wieczności, w wiecznym życiu i miłości Boga.
Medytacja jest drogą duchowego wzrostu. Jest to wzrost organiczny, którego sednem jest zakorzenienie Bożego słowa, które powtarzamy i które jest nośnikiem Bożej łaski w naszym sercu. Jezus w przypowieści o siewcy nauczał o konieczności zakorzeniania Słowa Bożego w sercu człowieka, kiedy mówił, że ziarno powinno spaść na żyzną glebę. Symbol serca oznacza zaangażowanie w tym procesie całego człowieka. Twoje wierne powtarzanie słowa (wersetu) i powracanie do niego dwa razy dziennie jest właśnie owym jego zakorzenianiem. A kiedy już zapuści korzenie to zacznie dojrzewać, kwitnąć i owocować. Naprawdę wypuszcza kwiaty i rodzi konkretne duchowe owoce. Jednym z nich jest pokój, głęboki wszechogarniający wewnętrzny pokój. Wynurza się on z miejsca harmonii na dnie twojego bytu. Odkrywasz, że to Bóg jest twoim centrum i że to On jest miejscem, z którego czerpiesz życie.
Ojcowie Pustyni zwykli nazywać swoją modlitwę „odpoczynkiem w Bogu”. W tym głębokim spokoju jest tylko Jezus i ty. Zaczynasz pozbywać się hamujących duchowy rozwój mechanizmów twojej psychiki. Większość z nas poświęca dużo uwagi na tłumienie poczucia winy, walkę z lękami, agresją – czymkolwiek one są.
Kiedy zaczynasz medytować, to co chcesz stłumić, stopniowo wydostaje się na powierzchnię świadomości. Tak więc po zakończeniu medytacji zamiast relaksu możesz odczuwać początkowo jakiś niepokój oraz zmartwienie wypływające z tego, co dzięki medytacji możemy odkryć a co dotąd było ukryte przed nasza świadomością. Nie wolno się tym zrażać, są to uczucia i doświadczenia przejściowe, będące konsekwencją stawania w świetle łaski i w prawdzie. Im w większej prawdzie staje przed Chrystusem i im bardziej oddaje to, co wyłania się z mojego wnętrza tym bardziej będę doświadczał tego, że On uzdrawia to wszystko mocą swojej łaski i wypełnia swoja miłością i pokojem.
Siła medytacji jest ogromna. Po pewnym czasie pod jej wpływem emocje, które chcesz stłumić, strach któremu nie chcesz stawić czoła, winy do których nie chcesz się przyznać, tracą swe panowanie i znikają niczym spalone w ogniu Bożej miłości. Bardzo często nie będziesz nawet wiedział jak to się stało, ale pewnego dnia zauważysz, że te złe uczucia odeszły i to na zawsze a w ich miejsce zrodził się obiecywany przez Chrystusa wewnętrzny, głęboki pokój.
Doświadczenie medytacji pozwala nam już teraz smakować tej wieczności i nieskończoności, która w pełni stanie się naszym udziałem po tamtej stronie życia. A zatem zanurzając się w medytację, zanurzam się w wieczności, w wiecznym życiu i miłości Boga.
Medytacja jest drogą duchowego wzrostu. Jest to wzrost organiczny, którego sednem jest zakorzenienie Bożego słowa, które powtarzamy i które jest nośnikiem Bożej łaski w naszym sercu. Jezus w przypowieści o siewcy nauczał o konieczności zakorzeniania Słowa Bożego w sercu człowieka, kiedy mówił, że ziarno powinno spaść na żyzną glebę. Symbol serca oznacza zaangażowanie w tym procesie całego człowieka. Twoje wierne powtarzanie słowa (wersetu) i powracanie do niego dwa razy dziennie jest właśnie owym jego zakorzenianiem. A kiedy już zapuści korzenie to zacznie dojrzewać, kwitnąć i owocować. Naprawdę wypuszcza kwiaty i rodzi konkretne duchowe owoce. Jednym z nich jest pokój, głęboki wszechogarniający wewnętrzny pokój. Wynurza się on z miejsca harmonii na dnie twojego bytu. Odkrywasz, że to Bóg jest twoim centrum i że to On jest
Medytacja będąc drogą radykalnej prostoty nie znosi pośpiechu, dlatego trzeba się jej cierpliwie uczyć, dzień po dniu. Nie żądaj natychmiastowych korzyści. Nie obserwuj i nie oceniaj jej postępów. Jedynie praktykuj ją rano i wieczorem przez całe swoje życie. Medytacja jest procesem „zapierania się samego siebie”, przekierowywania reflektorów świadomości z siebie samego, na Boga, który jest w centrum naszego życia i który jest tak naprawdę jedynym jego światłem. Gdy pozwolę by to On był centrum mojego życia i On był światłem, dzięki temu uda mi się odnaleźć siebie samego w Bogu. Medytacja, to właśnie proces odkrywania siebie i swojej wartości w Bogu i w Jego świetle. Kiedy już odkryjesz się w Bogu to zrozumiesz, że twoje życie jest bezcennym darem, który możesz Mu ofiarować. I tak dar, który dotąd był darem skończonym, ofiarowany z powrotem Bogu zamienia się w dar nieskończony, podobnie jak życie człowieka, przez zanurzenie go w Chrystusie i zjednoczenie z Nim jest już życiem nieskończonym, życiem wiecznym.
Doświadczenie medytacji pozwala nam już teraz smakować tej wieczności i nieskończoności, która w pełni stanie się naszym udziałem po tamtej stronie życia. A zatem zanurzając się w medytację, zanurzam się w wieczności, w wiecznym życiu i miłości Boga.
Medytacja jest drogą duchowego wzrostu. Jest to wzrost organiczny, którego sednem jest zakorzenienie Bożego słowa, które powtarzamy i które jest nośnikiem Bożej łaski w naszym sercu. Jezus w przypowieści o siewcy nauczał o konieczności zakorzeniania Słowa Bożego w sercu człowieka, kiedy mówił, że ziarno powinno spaść na żyzną glebę. Symbol serca oznacza zaangażowanie w tym procesie całego człowieka. Twoje wierne powtarzanie słowa (wersetu) i powracanie do niego dwa razy dziennie jest właśnie owym jego zakorzenianiem. A kiedy już zapuści korzenie to zacznie dojrzewać, kwitnąć i owocować. Naprawdę wypuszcza kwiaty i rodzi konkretne duchowe owoce. Jednym z nich jest pokój, głęboki wszechogarniający wewnętrzny pokój. Wynurza się on z miejsca harmonii na dnie twojego bytu. Odkrywasz, że to Bóg jest twoim centrum i że to On jest miejscem, z którego czerpiesz życie.
Ojcowie Pustyni zwykli nazywać swoją modlitwę „odpoczynkiem w Bogu”. W tym głębokim spokoju jest tylko Jezus i ty. Zaczynasz pozbywać się hamujących duchowy rozwój mechanizmów twojej psychiki. Większość z nas poświęca dużo uwagi na tłumienie poczucia winy, walkę z lękami, agresją – czymkolwiek one są.
Kiedy zaczynasz medytować, to co chcesz stłumić, stopniowo wydostaje się na powierzchnię świadomości. Tak więc po zakończeniu medytacji zamiast relaksu możesz odczuwać początkowo jakiś niepokój oraz zmartwienie wypływające z tego, co dzięki medytacji możemy odkryć a co dotąd było ukryte przed nasza świadomością. Nie wolno się tym zrażać, są to uczucia i doświadczenia przejściowe, będące konsekwencją stawania w świetle łaski i w prawdzie. Im w większej prawdzie staje przed Chrystusem i im bardziej oddaje to, co wyłania się z mojego wnętrza tym bardziej będę doświadczał tego, że On uzdrawia to wszystko mocą swojej łaski i wypełnia swoja miłością i pokojem.
Siła medytacji jest ogromna. Po pewnym czasie pod jej wpływem emocje, które chcesz stłumić, strach któremu nie chcesz stawić czoła, winy do których nie chcesz się przyznać, tracą swe panowanie i znikają niczym spalone w ogniu Bożej miłości. Bardzo często nie będziesz nawet wiedział jak to się stało, ale pewnego dnia zauważysz, że te złe uczucia odeszły i to na zawsze a w ich miejsce zrodził się obiecywany przez Chrystusa wewnętrzny, głęboki pokój.
Komentarze
Prześlij komentarz