Dotknięcie wieczności

To jedyne miejsce w Biblii, gdzie mowa jest o Nain. Ale dzięki temu wydarzeniu, o którym mówi Ewangelia zrobiło się ono słynne. Nain to nie tyle miasto, co mała osada oddalona 10 kilometrów na południowy wschód od Nazaretu. Ewangelista opisuje ceremonię pogrzebu młodego mężczyzny, zmarłego najprawdopodobniej kilka godzin wcześniej, tego samego dnia. Tradycja żydowska zalecała jak najszybszy pogrzeb, jeszcze przed zachodem słońca, dopuszczając nawet obmycie i namaszczanie ciała w dzień szabatu. Ciało zmarłego kładziono na desce - marach, tak żeby wszyscy w czasie pogrzebu mogli je zobaczyć. To właśnie tam, w bezpośredniej bliskości miejskiej bramy, Jezus spotkał kondukt pogrzebowy.

Na piaszczystej drodze, gdzie padały łzy matki i wdowy zarazem, która straciła swojego jedynego syna dokonało się spotkanie Życia ze śmiercią. Z ust Chrystusa padają krótkie słowa. Był w nich okruch pociechy, ale przede wszystkim polecenie. Pierwsze - skierowane były do matki: Nie płacz. Drugie - do zmarłego: tobie mówię, wstań! I oto wobec wszystkich zgromadzonych śmierć oddaje swój łup. W miejsce bezgranicznego żalu zstępuje niewypowiedziana radość. Jak czytamy: Podziw ogarnął otaczających umarłego. Ale nie ten psychologiczny stan entuzjazmu był najważniejszy. Z punktu widzenia wiary ważniejsze doświadczenie duchowe tej chwili.

Z tej duchowej perspektywy miejscowość Nain leży w dość istotnym miejscu, nieopodal góry Tabor – góry przemienienia. Góry na której Jezus wprowadził swoich uczniów w doświadczenie wieczności, odsłaniając im swoją prawdziwą naturę – Syna Bożego. W Nain odbywa się wędrówka w odwrotny kierunku: z wieczności na ziemię. Wędrówka, która do tej pory dla człowieka była niedostępna. Tę drogę pokonuje chłopiec owinięty śmiertelnym całunem. Nie dokonuje jednak tego o własnych  siłach, lecz dzięki Temu, który już raz tę drogę z wieczności do doczesności przebył – Jezusowi. To kolejna sytuacja, która odsłania Bożą moc Syna Człowieczego, ale też Jego głębokie więzy z człowiekiem.
Ewangelie odnotowują trzy wskrzeszenia: córeczki Jaira, Łazarza i młodzieńca z Nain. Żadna z osób, które powróciły żywe z owego doświadczenia śmierci, nie odsłoniła jednak tajemnicy tamtego świata. Choć tak bardzo byśmy chcieli, aby choć w części zaspokoiły naszą ciekawość. To między innymi z tego powodu tak chętnie wsłuchujemy się w relacje osób, które przeżyły śmierć kliniczną. Jednak na przekór tego życie człowieka – jak pisał swego czasu Vittorio Messori – mocno strzeże dwóch swoich największych tajemnic: „Przed narodzeniem i po śmierci oba końce naszego istnienia zanurzają się w niewiadomym. Wieczność czy nicość, skąd pochodzimy? Wieczność czy nicość, dokąd zmierzamy?

Póki co mamy tylko jednego świadka, który o doświadczeniu wieczności może opowiedzieć z własnej autopsji. Jest nim Jezus Chrystus. Możemy Mu uwierzyć lub nie! To dzisiejsze doświadczenie opisane w Ewangelii przechyla jednak szalę na stronę wiary, gdyż nie mamy wątpliwości, że ten młody chłopak z Nain był już po tamtej stronie życia a jednak wieczność została zmuszona do tego, aby zwrócić go doczesności. A kto może zmusić wieczność do oddania swojej zdobyczy, jak nie Ten, który ją wypełnia i nią zawiaduje? Tamtego dnia przy żałobnej drodze człowiek spotkał Tego, który jest wiecznością, choć może wielu nie rozpoznało go w Chrystusie, poprzestali na zachwycie i zdziwieniu całą tą sytuacją. Dla nas jednak, do których to słowo jest skierowane, to jednak zapowiedź spełnienia pewnej obietnicy: Tej mianowicie, że kiedy wieczność ogranie kiedyś każdą i każdego z nas wtedy u bram tamtego świata spotkamy tego samego Jezusa, który zatrzymał się na drodze z Nain i mamy nadzieję, że tak jak do tamtego młodzieńca powie: tobie mówię wstań po to, aby móc oddać nas w ręce naszego Ojca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji