Słowo, które jest w twoim sercu

„Wiara rodzi się z tego, co się słyszy…”. Św. Paweł w Liście do Rzymian dopowiada uzupełniając, że „…tym, co się słyszy jest słowo Chrystusa” (10,17). Ale przecież sami dobrze wiemy, że nie tylko słowo Chrystusa jest przez nas słyszane. Doświadczenie i praktyka uczą, że słowem zdecydowanie bardziej i częściej do nas docierającym, nie jest słowo Boże, ale właśnie, albo przede wszystkim – słowo ludzkie. Pomimo, iż w wielu sytuacjach i tak pozostajemy na nie „głusi jak pień”, to jednak i tak, bardziej jesteśmy skłonni właśnie temu ludzkiemu słowu dawać wiarę i za tym słowem podążać i jemu posłuch dawać a nie słowu Bożemu. To ono – ludzkie słowo, wypełnia i przenika naszą codzienność, ono też nierzadko nas formuje albo deformuje. Ono odgrywa „pierwsze skrzypce”. A przecież, zwłaszcza w życiu człowieka wiary powinno być odwrotnie?
Na płaszczyźnie życia duchowego nie sposób poprzestać tylko na tym słowie, które dociera do ludzkich uszu lub umysłu. Trzeba iść dalej i głębiej. Trzeba pozwolić temu słowu zejść na samo dno, do serca i tam się zakorzenić, gdyż jak mówi Pismo święte, to właśnie od serca zaczyna się prawdziwa przemiana człowieka.
Doświadczenie medytacji pozwala nam nie tylko na to, aby słowo Boże na nowo wyszło na plan pierwszy w zgiełku codziennego życia, ale pozwala też zakorzenić się temu słowu głębiej niż tylko u umyśle, aby dzięki temu mogło dokonywać w nas swojego dzieła.
Jeśli święty Jan Ewangelista pisze o słowie Bożym, że „w Nim było życie”, to byłoby nierozsądnym szukać życia i jego sensu poza tym Źródłem.
Życie w światłości, do jakiego zaprasza nas Chrystus, to życie życiem Bożym obecnym w nas przez łaskę, ale i przez słowo Boże. Ale, aby żyć nim, trzeba wiedzieć, jakim ono jest i na czym się opiera. Trzeba znać jego prawa. A do tego potrzeba dołożyć starań. Jednym z nich jest wierność codziennej praktyce modlitwy. Nie modlitwy, która będzie jedynie bezmyślnym odklepaniem jakiejś fomułki, ale takiej, która będzie zanurzeniem się w Obecność, wejściem w relację, dialogiem, w którym jest także miejsce na zasłuchanie w słowo. W doświadczeniu medytacji odnajdujemy wszystkie te aspekty. Ponadto uczy nas ona także uważnej wrażliwości, rodząc w nas świadomość tego, że gdy wstajemy od medytacji nadal trwamy w przestrzeni Bożej obecności, z kolei świadomość ta pozwala nam łatwiej dostrzegać różne przejawy działania Pana Boga w naszym życiu, które w zgiełku codzienności tak łatwo zagłuszającym Boży głos i ciągle narzucającym się nam tempie życia łatwo przeoczyć.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji